Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Anna Malec: Co to znaczy, że nawrócił się pan dzięki Maryi?
Darek Malejonek: To jest osobiste doświadczenie, właściwie metafizyczne. Trudno to wytłumaczyć racjonalnie. Dostałem taką informację od ludzi, którzy się za mnie modlili, że to właśnie Maryja stoi za moim nawróceniem. Tak powiedziała przez księdza. To są trudne sprawy dla ludzi, którzy w takich kwestiach są niedowiarkami i nie za bardzo wierzą w objawienia tego typu.
Duchowość maryjna kojarzy się raczej słodko, z anielskimi chórami... Jest w niej miejsce dla faceta z dredami?
Nie do końca tak jest! Pod sztandarami maryjnymi szło polskie rycerstwo, śpiewając Bogurodzicę. To byli twardzi faceci! Jest nieprawdą, że Maryja jest tylko dla kobiet. Może w naszych czasach tak się utarło, że pobożność maryjna jest związana bardziej z ludowym nurtem katolicyzmu, ale myślę, że to się zmienia.
Maryja staje się dla wielu drogowskazem – widać to wśród młodych. Modlą się za Jej wstawiennictwem, tworzą różne wspólnoty maryjne – i to faceci. Coraz bardziej mamy świadomość, że Maryja jest Królową aniołów i że ma wielką moc. Że jest Tą, która naprawdę może pomóc w różnych sytuacjach.
Maryja jest naszą obroną w tych ciężkich czasach pandemii i tego, co przyjdzie później. Myślę, że to czasy apokaliptyczne. Ludzkość zabrnęła w ślepy zaułek. Wiemy, że nic już nie będzie takie samo!
Maryja pomogła panu w życiu?
Wielokrotnie. Wiem, że kiedy wzywałem Ją w różnych trudnych sytuacjach, to zawsze interweniowała, pomagała. Miałem naprawdę wiele sytuacji, które były związane nawet z zagrożeniem życia – czy to będąc w Aleppo czy w Afryce, w wielu niebezpiecznych miejscach. Wtedy właśnie Maryja bardzo często ratowała mnie z opresji.
Znamy tytuły Maryi, choćby te z litanii loretańskiej. A jaka jest Maryja, którą pan zna?
Z jednej strony jest pełna majestatu, bo jest pełna Ducha Świętego, jest Królową aniołów, przed którą drżą złe duchy. Ale jest też taką niesamowitą, ciepłą Osobą, która jest naprawdę blisko nas. Można mieć Ją blisko swojego serca.
Te wszystkie wezwania do Niej są prawdziwe, ale za każdym razem Ona objawia się w inny sposób. To jest niesamowita potęga, ale też niesamowita miłość. Myślę, że dla mnie to doświadczenie jest ciągle nowe, i coraz bardziej odkrywam Ją jako osobę.
Pod krzyżem Jezus powiedział do Jana "Oto matka twoja" – czyli nasza, każdego z nas. Mogę się tak właśnie czuć. To jest moja Mama, mogę do Niej się zwracać z każdą prośbą, w każdych tarapatach, w każdych problemach. Wiem, że Ona nie jest obojętna.
W życiu rodzinnym – jako mąż, ojciec, dziadek, doświadcza pan Jej pomocy?
Od wielu lat, kiedy w mojej rodzinie czy w małżeństwie są jakieś nieporozumienia, kłótnie, to od razu uciekamy się do modlitwy do Niej i prosimy, żeby interweniowała, żeby nam dawała światło i moc do tego, żeby sobie przebaczyć, nie żywić urazy do siebie. I to się bardzo sprawdza.
Mówił pan o doświadczeniu kobiecej strony Maryi – ciepłej, pełnej miłości. Czy to doświadczenie ma wpływ na pana relacje z żoną?
Myślę, że to jest tak, że ja dzięki Niej mogę bardziej rozumieć swoją żonę jako kobietę, mogę być dla niej bardziej wyrozumiały. Maryja daje mi łaskę, żeby zrozumieć naturę kobiecą mojej żony. To jest dla mnie bardzo cenne i bardzo ważne. Jako facet bardzo często nie rozumiem pewnych reakcji, emocji, wrażliwości, i wtedy Ona mi bardzo pomaga.
Mężczyźnie prościej jest wierzyć w Boga, kiedy ma doświadczenie relacji z Maryją?
Maryja jest tą, która nas zaprowadza do Jezusa. I tak, jak narodziła Jezusa, tak nas rodzi do wiary, do Jezusa. Maryja powiedziała w Lourdes, że jest Niepokalanym Poczęciem – to znaczy, że może nas niepokalanie zrodzić dla Jezusa. To coś o wiele większego, niż Jej tytuł „Niepokalanie Poczęta”.
Niesamowite jest też to, że Ona jest też szafarką darów Ducha Świętego. Jezus oddał Jej bardzo wiele rzeczy, które wiążą się z nami i chce, żeby właśnie przez Nią wiele rzeczy się działo.
A jak pan na co dzień dba o relację z Nią?
Przez modlitwę – różaniec, Anioł Pański. Staram się wracać do Niej, tak, żeby nie zgubić tego kontaktu. Coraz bardziej widzę, że bez Niej moje życie jest niepełne. Ona daje mi bardzo wiele, dlatego staram się z Nią kontaktować cały czas. Ciągle jednak widzę, że wpadam w pułapkę samowystarczalności. Ale to nie działa! Przychodzi tąpniecie i to często dramatyczne. Widzę, że pokusa samowystarczalności nie dotyczy tylko pojedynczego człowieka ale też całych społeczeństw, a teraz całej ziemskiej populacji.
Relacja z Maryją jest dla katolika opcją czy czymś niezbędnym? Wyobraża pan sobie wiarę bez Niej?
Uważam, że jest czymś niezbędnym, ale myślę, że to już może ocenić tylko Bóg. Są przecież chrześcijanie, którzy nie mają żadnej relacji z Maryją – przynajmniej oni z Nią... A jak jest w drugą stronę? Myślę, że ona cały czas pomaga wszystkim, bez względu na wyznanie. Dla mnie nie jest na pewno opcją. Jest kimś bardzo, bardzo ważnym – wręcz niezbędnym.