separateurCreated with Sketch.

Objawił mu się św. Józef i pokazał mu ciało umęczonego Jezusa

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Przed wyjściem powiedział: «Chcę ci coś pokazać» i wprowadził go do innego pokoju. Był tam obraz z ukrzyżowanym Panem Jezusem, ale «nie był on wykonany z drewna czy metalu, lecz było to ciało, które właśnie zmarło, przybite do krzyża».

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

W związku z trwającym obecnie w Kościele Rokiem św. Józefa siostry klaryski z Kiryu (prefektura Gunma na północny wschód od Tokio) w wydawanym przez siebie biuletynie przypomniały niezwykle wydarzenie, do jakiego doszło w Nagasaki w 1878 r. Szeroko o nim informował artykuł zamieszczony w kwietniu 1960 r. w tygodniku japońskich katolików „Katorikku Shimbun”.

Około 80 lat wcześniej, gdy w Japonii zdarzały się jeszcze sporadyczne prześladowania chrześcijan, a zarazem rozpoczęła się tam ponownie misyjna działalność Kościoła, pewnemu pracownikowi budowlanemu ukazał się św. Józef.

W następstwie tego zadziwiającego zdarzenia człowiek ów, nazwiskiem Aoyama, wraz z rodziną przyjął chrzest z rąk francuskiego misjonarza. Dużą rolę w nawracaniu ówczesnych Japończyków odegrały, jak się okazuje, objawienia Matki Bożej w Lourdes w 1858 r.

Wydarzenie opowiedział pismu syn pana Aoyamy (w oryginale japońskim nie podano jego imienia, dodając jedynie cząstkę „san”, czyli „pan”), działający później jako świecki katecheta przy katedrze w Tokio.

„Było to w czasach, gdy nawet gorliwi misjonarze mieli trudności z głoszeniem wiary. Nawrócenie mojego ojca miało związek z objawieniami Matki Bożej w Lourdes [od 11 lutego do 16 lipca 1858 r.] i z innym cudownym wydarzeniem, którego doświadczył 20 lat później.

Ojciec pracował w Nagasaki na różnych budowach, m.in. kościoła katolickiego. Miał tam okazję do rozmowy z francuskim misjonarzem, ks. Tsurupenem [w takiej zniekształconej, japońskiej postaci podano jego oryginalne nazwisko], który próbował go nawracać. Ale do ojca to nie docierało, może z powodu cechującego go uporu.

Pewnego dnia o godz. 14 przyszedł on do kościoła, ale zamiast księdza powitał go tam mały chłopiec słowami: «Ksiądz wyszedł na przechadzkę, ale ktoś inny chce ciebie spotkać. Proszę wejdź» i wprowadził ojca do środka. Zobaczył tam człowieka, którego nigdy ani wcześniej, ani później nie miał już okazji spotkać: siwe włosy, wygląd pełen jakiegoś «dostojeństwa», które zarazem miało silę «przyciągania» innych do siebie."

"Ten starszy człowiek, najwyraźniej nie-Japończyk, grzecznie powitał ojca wyszukanymi japońskimi słowami, bez żadnego obcego akcentu. Dotychczas misjonarze, których ojciec spotykał, mimo wielkiego zapału do nauki języka, mówili dość kiepsko po japońsku i zawsze z obcym akcentem. Ów dostojny mąż opowiedział mojemu ojcu o objawieniach w Lourdes. Nie były one jeszcze wtedy szeroko znane, jak się później okazało, nawet francuskim misjonarzom.

Przed wyjściem powiedział on ojcu: «Chcę ci coś pokazać» i wprowadził go do innego pokoju. Był tam obraz z ukrzyżowanym Panem Jezusem, ale «nie był on wykonany z drewna czy metalu, lecz było to ciało, które właśnie zmarło, przybite do krzyża».

Ojciec oglądał je z wielkim bólem i myślał: to się nigdy nie powinno wydarzyć. Jednocześnie doświadczył w sobie jakiejś przemiany, słysząc słowa, że «cierpienie Jezusa otworzyło drogę zbawienia dla wszystkich ludzi»."

"Ojciec wrócił do domu i opowiedział całe zdarzenie swojej żonie. Sam dużo o tym myślał i nie mógł spać całą noc. Nazajutrz udał się do kościoła, aby dowiedzieć się, kim był ów człowiek, z którym rozmawiał poprzedniego dnia. Początkowo ksiądz Tsurupen, słysząc tę opowieść, roześmiał się i powiedział: «Musiałeś mieć jakiś dramatyczny sen».

W odpowiedzi ojciec zapytał, czy «nie było tu wczoraj przypadkiem jakiegoś innego misjonarza». Na co ksiądz: «U nas są sami młodzi, nie ma nikogo siwego. Poza tym nawet w sąsiedztwie nie ma żadnego małego chłopca» i nadal uważał, że ojciec fantazjuje.

Ale ciekawość kapłana wzrosła, gdy usłyszał opowieść o Lourdes – to już były fakty, których w ogóle nie znali wówczas przeciętni Japończycy. Wszystkie te szczegóły były prawdziwe i ksiądz w końcu musiał poważnie potraktować tę opowieść.

Po tym wydarzeniu mój ojciec całkowicie się zmienił: stal się pokorny i grzeczny. Wszyscy, którzy go znali wcześniej, nie mogli się nadziwić, skąd ta nagła zmiana.

Misjonarz francuski na swój sposób podsumował całe to widzenie: «Nie wiem, kim był ów chłopczyk, ale jeśli chodzi o tego starszego dostojnego męża, który z takim przejęciem opowiadał o Najświętszej Maryi Pannie, to muszę uznać, że objawił się tu święty Józef».

Moi rodzice niebawem przyjęli chrzest i przez całe życie żywili wielką cześć do św. Józefa” – zakończył swoją opowieść tokijski katecheta.

o. jj / KAI / ks

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!