2 lata temu Barbara Wnukowska z Sokółki usłyszała diagnozę: złośliwy nowotwór piersi z przerzutami do węzłów chłonnych. Nogi się pod nią ugięły. Przestała zawodowo pracować i musiała rozpocząć leczenie. Nie poddała się, a dzięki chorobie nabrała odwagi. W małym mieście zaczęła głośno mówić o chorobie i tak powstał #rak.w_małym mieście.
– Wiara jest cennym darem, a Bóg jest moim oparciem w trudnych chwilach. Drugi człowiek niejednokrotnie potrafi zawieść. Wierzę, że Bóg ma dla mnie jakiś plan, a ja się go trzymam. On podsyła mi propozycje, doskonale wie, po co mnie stworzył, a ja dzięki chorobie miałam dużo czasu, aby przyjrzeć się sobie, swoim możliwościom oraz odkryć w sobie tą prawdziwą Basię – mówi w rozmowie z Aleteią.
Anna Gębalska-Berekets: Dwa lata temu usłyszałaś diagnozę – rak złośliwy Herr 2+3 z przerzutami do węzłów chłonnych. Co poczułaś?
Barbara Wnukowska: Myślę, że dla każdego po usłyszeniu takiej diagnozy świat by się zatrzymał. Nogi się pode mną ugięły i czułam, jakby mnie ktoś uderzył obuchem w głowę. Poczułam się jeszcze bardziej samotna. Po powrocie do domu siedziałam i zastanawiałam się, co mam ze sobą zrobić. Pomyślałam sobie, że chorobę chcę oddać w ręce Boga, aby w moim życiu działa się Jego wola. Podczas jednej z nauk rekolekcyjnych o. Szustaka, które odsłuchiwałam, usłyszałam słowa: „Pan Bóg nie dokończył planu wobec ciebie”. Zrozumiałam wtedy, że ta choroba pojawiła się w moim życiu w jakimś celu. I muszę przyznać, że choć świat stanął na głowie, przestałam zawodowo pracować, aby zająć się leczeniem, to właśnie w czasie choroby po raz pierwszy zdałam sobie sprawę, że muszę zawalczyć o swoje marzenia. Powiedziałam sobie, że nie będę się skupiała na przeszkodach, które się pojawiły, ale zrobię wszystko, aby moje cierpienie nie poszło na marne.
Nie przestraszyłaś się śmierci?
Nie. Bardziej zależało mi na tym, aby uporządkować rzeczy, które dotychczas zgromadziłam. Chciałam po sobie pozostawić porządek. Skorzystałam nawet z kursu, na którym uczyliśmy się pozytywnego myślenia i pogodzenia ze śmiercią. Po jego ukończeniu czułam się silniejsza. Uznałam, że śmierć może przyjść w każdym momencie, nawet wtedy, gdy jesteśmy zdrowi.