Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Mówimy: „Ojcze... przyjdź Królestwo Twoje”. I nie ma po co snuć rozważań, czy to Królestwo na ziemi jest możliwe, czy niemożliwe, ani w jakim stopniu, ani jak do niego któremu krajowi daleko.
Bo modląc się o przyjście Królestwa Ojca, prosimy o wszystko naraz: i o to ostateczne Królestwo, które ma nastąpić po naszym wspólnym zmartwychwstaniu, i o to niewidzialne z ziemi Królestwo, do którego już tak dawno Chrystus wpuścił „dobrego łotra”. I w końcu także o każdy przejaw czy przebłysk królowania Ojca już tu i teraz, który dowodzi Jego czujnej obecności i naszej do Jego Królestwa przynależności.
Jeżeli tych przebłysków dookoła siebie nie widzimy, to może nie umiemy patrzeć?
A gdybyśmy spytali zwykłego ziemskiego ojca, kiedy czuje, że sprawy w jego domu idą tak, jak iść powinny? Odpowiedziałby zapewne, że wtedy, kiedy dzieci rosną zdrowo i żyją w zgodzie. Jest więc skrawkiem Królestwa Ojca każde zdrowie moralne, każda zgodność naszego życia z celem, dla którego On nas stworzył.
I jest nim także każdy przejaw uznania innych ludzi za rodzeństwo, za współobywateli, za współtowarzyszy w wielkim trudzie przybliżania Królestwa. Gdziekolwiek znajdzie się takie działanie, taki wysiłek, tam Ojciec jest tuż.
Gdyby był między nami prorok, ale prorok prawdziwy, zdolny do wychwytywania szczególnej obecności Bożej, pewnie nieraz by ukląkł w jakiejś ciasnej kuchence w obdrapanym bloku, albo w jakimś biurze, które my wszyscy mijamy jako symbol nudnej świeckości, nie zdając sobie sprawy, że ktoś tam właśnie ustanowił przez swój sposób życia jedną ze stolic Królestwa Ojca.
Fragment książki siostry Małgorzaty Borkowskiej „Jednego potrzeba. Refleksje biblijne”, Tyniec Wydawnictwo Benedyktynów. Tytuł, lead, skróty i śródtytuły pochodzą od redakcji Aleteia.pl.