separateurCreated with Sketch.

Błogosławiony męczennik z Dachau – ks. Józef Pawłowski

JÓZEF PAWŁOWSKI
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
„Pan Bóg jest dobry. Z najbardziej beznadziejnych sytuacji zawsze znajdzie niespodziewane radosne wyjście" – powtarzał ks. Józef Pawłowski. Duchowny znalazł się w gronie 108 męczenników II wojny światowej beatyfikowanych przez papieża Jana Pawła II.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Ks. Józef Pawłowski urodził się 9 sierpnia 1890 roku w Proszowicach, w zamożnej rodzinie mieszczańskiej. Od najmłodszych lat wzrastała w nim miłość do Chrystusa. Pawłowski otrzymał święcenia kapłańskie w 1913 roku. Jego wielkim pragnieniem były studia teologiczne, które ukończył z tytułem naukowym doktora. Po odbyciu edukacji, z powodu toczącej się wojny przez rok nie mógł powrócić z Austrii do Polski. Poza granicami kraju prowadził działania duszpasterskie. Po powrocie wykładał m.in. archeologię oraz egzegezę Nowego Testamentu, publikował artykuły naukowe.

Mówiono o nim, że "kochał człowieka i nosił w sobie miłość do człowieka". Był lubiany przez kleryków. Dla biedniejszych alumnów organizował środki materialne, troszczył się o chorych, za własne pieniądze kupował im lekarstwa, książki oraz ubrania.

JÓZEF PAWŁOWSKI

Ks. Józef interesował się także sprawami misyjnymi. Przez kilka lat pracował w Polskim Towarzystwie Misyjnym oraz Diecezjalnym Związku Misyjnym Kleru. Opiekował się kleryckim kołem misyjnym.

Troska o działalność misyjną nie była jedynym polem jego pracy duszpasterskiej. Prowadził comiesięczne adoracje dla kapłanów z Kielc. Wierzył, że taka forma modlitwy jest źródłem wewnętrznej siły. Wsparciem otaczał dom spokojnej starości, znajdujący się w kieleckim szpitalu Świętej Trójcy. Decyzją biskupa Kaczmarka otrzymał nominację na proboszcza parafii katedralnej w Kielcach. Posługa ta przypadła na trudne czasy II wojny światowej i okupacji niemieckiej. Na terenie parafii zorganizował prowizoryczny szpital, w którym leczono polskich żołnierzy.

W Kielcach funkcjonowały cztery obozy jenieckie. Brakowało tam jedzenia, szerzyły się choroby, głównie czerwonka. Ks. Józefowi udało się otrzymać nominację na kapelana Polskiego Czerwonego Krzyża, dzięki czemu mógł wejść do obozów. Udzielał tam duchowej opieki, przynosił lekarstwa. Pełnił posługę duszpasterską również w więzieniu.

Gdy w latach 1939–1940 do Kielc napływała ludność wysiedlona z innych terenów Polski, ks. Pawłowski nie rezygnował z pomocy uchodźcom.

"Udzielał rad, wskazówek, przestrzegał przed niebezpieczeństwem i ustawicznie działał w spokoju i zachęcał do spokoju, zawsze każdemu zalecając ufność i zdanie się całkowicie na Bożą Opatrzność" – mówiła jedna z sióstr posługujących w domu dla seniorów.

Dla kapłana ważne były praktyki religijne, życie sakramentalne oraz miłość do ojczyzny. W jego kazaniach często pojawiały się wątki patriotyczne. Niestety – miłość do Boga oraz do kościoła została zauważona przez gestapo. Duchowny został aresztowany i osadzony w więzieniu.

W połowie kwietnia 1941 roku ks. Józefa przewieziono do obozu koncentracyjnego w Auschwitz, a w maju trafił do Dachau. Tu stał się numerem 25 286. Przebywał w tym obozie siedem miesięcy, aż do śmierci męczeńskiej, którą poniósł 9 stycznia 1942 roku.

Z najbardziej beznadziejnych sytuacji Bóg znajdzie zawsze niespodziewane, radosne wyjście.

Jeden ze współwięźniów, ks. Walenty Zasada, tak wspominał ks. Pawłowskiego: "(...) nieraz dzieliliśmy się strawą (...) był opanowany, ułożony, usłużny, nigdy nie skarżył się na głód, czytywał książki (znał język niemiecki), budowałem się nim (...), na dolegliwości się nie uskarżał i byłby może przetrzymał obóz".

Świadkowie opowiadali, że podczas jednego z apeli wręczono jemu i kilku innym więźniom tajemnicze kartki. Taki gest w obozie oznaczał ciężkie oskarżenie. Polecono ks. Józefowi i pozostałym osobom, aby zabrali wszystkie swoje rzeczy osobiste. Oświadczono im, że czeka ich podróż do drugiego obozu. Owszem – udali się w drogę, ale na jej końcu czekała na nich śmierć.

Podczas ostatniej rozmowy ze współwięźniem, ks. Pawłowski miał powiedzieć: "Pan Bóg jest dobry. Z najbardziej beznadziejnych sytuacji znajdzie zawsze niespodziewane, radosne wyjście. Zobaczycie, że nie pozwoli nam długo czekać na wyzwolenie". Jak mówili konfratrzy, kapłan do końca życia zachował postawę wiary i ufności.

Korzystałam: D. Olszewski, Życiorys Sługi Bożego Józefa Pawłowskiego, "Kielecki Przegląd Diecezjalny", 69 (1993) nr 2, s. 43-47; D. Olszewski, Sługa Boży Józef Pawłowski (1890-1942), w: Męczennicy za wiarę 1939-1945, red. W.M. Moroz; A. Datko, Warszawa 1996, s. 101-106; K. Gurda, Ksiądz Józef Pawłowski – życie i działalność, "Kieleckie Studia Teologiczne" 4(2005), s. 101-108.