separateurCreated with Sketch.

Kuszenie s. Faustyny, herezje i brakująca strona. Burzliwe dzieje rękopisu „Dzienniczka”

RĘKOPIS DZIENNICZKA FAUSTYNY
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Wcześniejsze notatki s. Faustyna spaliła, bo uległa namowom rzekomego anioła, którym w rzeczywistości był szatan. Co więcej, do pierwszego maszynopisu wkradły się nawet herezje…

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Pisząc Dzienniczek s. Faustyna liczyła się z ewentualnością jego publikacji „dla pociechy dusz”, ale pragnęła, by nastąpiło to po jej śmierci. Dlatego zapiski opatrzyła kartką o następującej treści:

„Jezus. Tych brulioników i notatek, które tu są, nikomu czytać nie wolno – wpierw musi je przejrzeć ojciec Andrasz albo ks. Sopoćko – ze względu [na to], że są [w nich] pisane tajemnice sumienia. Wolą Bożą jest, aby to wszystko było podane duszom dla pociechy. Samych brulioników nie trzeba dawać siostrom do czytania, ale po przedruku, wyjąwszy Przełożonych. Kraków, dzień rekolekcji, 3 IV 1938 r. s. Faustyna”.

Dzienniczek św. s. Faustyny Kowalskiej zna niemal każdy – nie tylko w Polsce. To najczęściej tłumaczona na języki obce polska książka. Ale czy ktoś widział jego rękopis? Pożółkłe od upływu czasu stroniczki. Pokryte lekko pochyłym pismem siostry, miejscami poplamione, gdy musiała szybko zamykać zeszyt, a atrament jeszcze nie wysechł…

Taka szansa zdarzyła się tylko raz w historii Dzienniczek. Dziesięć lat temu, w sierpniu, odbył się w Krakowie pokaz oryginału. Nigdy wcześniej rękopis nie był wystawiony publicznie. Ba, większość sióstr ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia zobaczyło go wtedy po raz pierwszy, mimo, że wiele z nich od kilkudziesięciu lat mieszka w Łagiewnikach.

Na co dzień rękopis przechowywany jest w klasztornym skarbcu. Jest jakby relikwią, największym skarbem pozostawionym przez św. Faustynę.

S. Faustyna przez cztery lata zapisała sześć zeszytów. Mimo braków w wykształceniu „sekretarki Bożego miłosierdzia” Dzienniczek należy do pereł literatury mistycznej.

A może właśnie z powodu tych braków?

Opisała w nim swoją zażyłość z Jezusem, treść czułych rozmów, odsłoniła głębię życia duchowego, ale nade wszystko zanotowała słowa orędzia o miłości miłosiernej Boga do człowieka, których poznanie i przyjęcie pozwala demontować fałszywy obraz Stwórcy – mściciela, policjanta, księgowego ludzkich grzechów i potknięć.

To dzięki jej rzetelnym notatkom mamy dziś słowa Koronki do Bożego miłosierdzia i obrazy z Jezusem Miłosiernym w niemal każdym kościele na świecie. A westchnienie „Jezu, ufam Tobie” stało się i naszym westchnieniem w trudnych chwilach.

Pisała w Wilnie i Krakowie w latach 1934-1938, na wyraźne polecenie Pana Jezusa i spowiedników. Pierwsze zachowane zapiski pochodzą z lipca 1934 r. Wiadomo też, że wcześniejsze notatki s. Faustyna spaliła, bo uległa namowom rzekomego anioła, którym w rzeczywistości był szatan.

Po tym incydencie ks. Michał Sopoćko poprosił ją o odtworzenie zniszczonych stron i stąd natrafiamy w Dzienniczku na zaburzoną chronologię.

Pisała w tajemnicy przed siostrami. Musiała tak gospodarować czasem, aby po wypełnieniu zakonnych obowiązków zapisać słowa Jezusa. Pisała też w czasie pobytu w szpitalu i z tego okresu pochodzą podkreślenia w tekście. Ks. Sopoćko poprosił, aby podkreśliła ołówkiem wszystkie wypowiedzi Jezusa.

„A tak gorąco pragnę dla nich życia wiecznego, dlatego wszystkie wolne chwile, chociaż tak drobniutkie, wykorzystuję na pisanie, i to tak, jak sobie życzy Jezus” – zanotowała w wierszu 1471, który odpowiada dacie 7 stycznia 1938 r.

Ostatnie zapiski pochodzą z czerwca 1938 r., kończy zatem „brulionik” trzy miesiące przed śmiercią.

Zapiski pozostały w zgromadzeniu. Były pilnie strzeżone, a dostęp do nich miały tylko przełożone oraz ich spowiednicy. Na polecenie matki generalnej Michaeli Moraczewskiej zeszyty zostały przepisane przez s. Ksawerę Olszamowską. Mimo włożonej wielkiej pracy, okazało się, że nieściśle i z błędami, do pierwszego maszynopisu wkradły się nawet herezje. To jednak nie był Dzienniczek s. Faustyny, za co winę w latach późniejszych przypisywano s. Olszamowskiej.

Nie były to reakcje słuszne – mówi dziś s. M. Elżbieta Siepak, rzeczniczka Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach i Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia. – Zadaniem siostry nie było ani teologiczne opracowanie Dzienniczka, ani dokładny odpis tekstów s. Faustyny. Chodziło bowiem głównie o to, by upowszechnić zasadnicze przesłanie Jezusowego orędzia o miłosierdziu.

Jednak to ten niedokładny tekst przetłumaczono na język włoski i właśnie to tłumaczenie było jednym z powodów wydania w 1959 r. notyfikacji Stolicy Apostolskiej zabraniającej szerzenia kultu miłosierdzia Bożego w formach przekazanych przez s. Faustynę.

Sześć zeszytów jest w bardzo dobrym stanie, rękopis nie jest uszkodzony. Brakuje w nim tylko jednej strony, która została wyrwana przez niewiadomego sprawcę, co zostało zaznaczone w wydaniu książkowym. Poza tym od początku jest przechowywany z taką starannością, która uchroniła go do ewentualnych zniszczeń.

Oprócz rękopisu Dzienniczka w skarbcu zgromadzenia przechowywane są też rękopisy listów s. Faustyny, ale to już opowieść na osobny artykuł.

Jezus nie głosił herezji, Faustyna notując wiernie Jego słowa, nie popełniła błędów i nie przekłamała orędzia. Jednak, aby prawda mogła się obronić, po pierwszej, źle wykonanej próbie przepisania zapisków z rękopisu, należało podjąć drugą. I tak się stało.

W 1965 r. na użytek procesu beatyfikacyjnego s. Faustyny, który w 1965 r. rozpoczął metropolita krakowski abp Karol Wojtyła, Dzienniczek został odpisany z oryginału i opracowany naukowo, z przypisami i indeksami. W 1978 r. cofnięto notyfikację Stolicy Apostolskiej zabraniającej szerzenia kultu miłosierdzia Bożego w formach przekazanych przez s. Faustynę, a w 1981 r. Dzienniczek po raz pierwszy ukazał się drukiem w języku polskim – najpierw w Rzymie, potem w Polsce.

To pierwsze jego wydanie jest podstawą wszystkich tłumaczeń na języki obce. Czasem egzemplarz z tej edycji pojawia się w dobrych antykwariatach, ale jest to sytuacja rzadka. I choć trafienie na pierwsze wydanie może być gratką dla bibliofilów, to przecież wartość i sens czterech lat zapisywania słów Jezusa przez s. Faustynę nie leży w upolowaniu białego kruka, prawda?

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!