Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Pisząc Dzienniczek s. Faustyna liczyła się z ewentualnością jego publikacji „dla pociechy dusz”, ale pragnęła, by nastąpiło to po jej śmierci. Dlatego zapiski opatrzyła kartką o następującej treści:
„Jezus. Tych brulioników i notatek, które tu są, nikomu czytać nie wolno – wpierw musi je przejrzeć ojciec Andrasz albo ks. Sopoćko – ze względu [na to], że są [w nich] pisane tajemnice sumienia. Wolą Bożą jest, aby to wszystko było podane duszom dla pociechy. Samych brulioników nie trzeba dawać siostrom do czytania, ale po przedruku, wyjąwszy Przełożonych. Kraków, dzień rekolekcji, 3 IV 1938 r. s. Faustyna”.
Dzienniczek św. s. Faustyny Kowalskiej zna niemal każdy – nie tylko w Polsce. To najczęściej tłumaczona na języki obce polska książka. Ale czy ktoś widział jego rękopis? Pożółkłe od upływu czasu stroniczki. Pokryte lekko pochyłym pismem siostry, miejscami poplamione, gdy musiała szybko zamykać zeszyt, a atrament jeszcze nie wysechł…
Taka szansa zdarzyła się tylko raz w historii Dzienniczek. Dziesięć lat temu, w sierpniu, odbył się w Krakowie pokaz oryginału. Nigdy wcześniej rękopis nie był wystawiony publicznie. Ba, większość sióstr ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia zobaczyło go wtedy po raz pierwszy, mimo, że wiele z nich od kilkudziesięciu lat mieszka w Łagiewnikach.
Na co dzień rękopis przechowywany jest w klasztornym skarbcu. Jest jakby relikwią, największym skarbem pozostawionym przez św. Faustynę.
S. Faustyna przez cztery lata zapisała sześć zeszytów. Mimo braków w wykształceniu „sekretarki Bożego miłosierdzia” Dzienniczek należy do pereł literatury mistycznej.
A może właśnie z powodu tych braków?
Opisała w nim swoją zażyłość z Jezusem, treść czułych rozmów, odsłoniła głębię życia duchowego, ale nade wszystko zanotowała słowa orędzia o miłości miłosiernej Boga do człowieka, których poznanie i przyjęcie pozwala demontować fałszywy obraz Stwórcy – mściciela, policjanta, księgowego ludzkich grzechów i potknięć.
To dzięki jej rzetelnym notatkom mamy dziś słowa Koronki do Bożego miłosierdzia i obrazy z Jezusem Miłosiernym w niemal każdym kościele na świecie. A westchnienie „Jezu, ufam Tobie” stało się i naszym westchnieniem w trudnych chwilach.
Pisała w Wilnie i Krakowie w latach 1934-1938, na wyraźne polecenie Pana Jezusa i spowiedników. Pierwsze zachowane zapiski pochodzą z lipca 1934 r. Wiadomo też, że wcześniejsze notatki s. Faustyna spaliła, bo uległa namowom rzekomego anioła, którym w rzeczywistości był szatan.
Po tym incydencie ks. Michał Sopoćko poprosił ją o odtworzenie zniszczonych stron i stąd natrafiamy w Dzienniczku na zaburzoną chronologię.
Pisała w tajemnicy przed siostrami. Musiała tak gospodarować czasem, aby po wypełnieniu zakonnych obowiązków zapisać słowa Jezusa. Pisała też w czasie pobytu w szpitalu i z tego okresu pochodzą podkreślenia w tekście. Ks. Sopoćko poprosił, aby podkreśliła ołówkiem wszystkie wypowiedzi Jezusa.
„A tak gorąco pragnę dla nich życia wiecznego, dlatego wszystkie wolne chwile, chociaż tak drobniutkie, wykorzystuję na pisanie, i to tak, jak sobie życzy Jezus” – zanotowała w wierszu 1471, który odpowiada dacie 7 stycznia 1938 r.
Ostatnie zapiski pochodzą z czerwca 1938 r., kończy zatem „brulionik” trzy miesiące przed śmiercią.
Zapiski pozostały w zgromadzeniu. Były pilnie strzeżone, a dostęp do nich miały tylko przełożone oraz ich spowiednicy. Na polecenie matki generalnej Michaeli Moraczewskiej zeszyty zostały przepisane przez s. Ksawerę Olszamowską. Mimo włożonej wielkiej pracy, okazało się, że nieściśle i z błędami, do pierwszego maszynopisu wkradły się nawet herezje. To jednak nie był Dzienniczek s. Faustyny, za co winę w latach późniejszych przypisywano s. Olszamowskiej.
– Nie były to reakcje słuszne – mówi dziś s. M. Elżbieta Siepak, rzeczniczka Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach i Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia. – Zadaniem siostry nie było ani teologiczne opracowanie Dzienniczka, ani dokładny odpis tekstów s. Faustyny. Chodziło bowiem głównie o to, by upowszechnić zasadnicze przesłanie Jezusowego orędzia o miłosierdziu.
Jednak to ten niedokładny tekst przetłumaczono na język włoski i właśnie to tłumaczenie było jednym z powodów wydania w 1959 r. notyfikacji Stolicy Apostolskiej zabraniającej szerzenia kultu miłosierdzia Bożego w formach przekazanych przez s. Faustynę.
Sześć zeszytów jest w bardzo dobrym stanie, rękopis nie jest uszkodzony. Brakuje w nim tylko jednej strony, która została wyrwana przez niewiadomego sprawcę, co zostało zaznaczone w wydaniu książkowym. Poza tym od początku jest przechowywany z taką starannością, która uchroniła go do ewentualnych zniszczeń.
Oprócz rękopisu Dzienniczka w skarbcu zgromadzenia przechowywane są też rękopisy listów s. Faustyny, ale to już opowieść na osobny artykuł.
Jezus nie głosił herezji, Faustyna notując wiernie Jego słowa, nie popełniła błędów i nie przekłamała orędzia. Jednak, aby prawda mogła się obronić, po pierwszej, źle wykonanej próbie przepisania zapisków z rękopisu, należało podjąć drugą. I tak się stało.
W 1965 r. na użytek procesu beatyfikacyjnego s. Faustyny, który w 1965 r. rozpoczął metropolita krakowski abp Karol Wojtyła, Dzienniczek został odpisany z oryginału i opracowany naukowo, z przypisami i indeksami. W 1978 r. cofnięto notyfikację Stolicy Apostolskiej zabraniającej szerzenia kultu miłosierdzia Bożego w formach przekazanych przez s. Faustynę, a w 1981 r. Dzienniczek po raz pierwszy ukazał się drukiem w języku polskim – najpierw w Rzymie, potem w Polsce.
To pierwsze jego wydanie jest podstawą wszystkich tłumaczeń na języki obce. Czasem egzemplarz z tej edycji pojawia się w dobrych antykwariatach, ale jest to sytuacja rzadka. I choć trafienie na pierwsze wydanie może być gratką dla bibliofilów, to przecież wartość i sens czterech lat zapisywania słów Jezusa przez s. Faustynę nie leży w upolowaniu białego kruka, prawda?