separateurCreated with Sketch.

Różaniec na środę: Bądź ze mną przy obieraniu ziemniaków, czekaniu na tramwaj i w korku [czułe rozważania]

PRAY
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
„Daj mi się poznać, gdy dzielisz ze mną drogę z Emaus, chcesz mnie wysłuchać i wszystko cierpliwie tłumaczysz. Chcesz jadać ze mną śniadania i przychodzić – mimo drzwi zamkniętych – do miejsc we mnie, gdzie króluje brak”…
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Środa: część chwalebna różańca

Rozstania i przejmujące spotkania – to ścieżki części chwalebnej różańca. Pokazuje ona, że nasze myśli i oceny rzeczywistości bywają widzeniem tylko małego kawałka. Pozwala do końca przeżyć stratę – wypowiedziawszy swoje rozczarowanie, lęk i poczucie opuszczenia. Tak, jak doświadczali go bliscy Jezusa po Jego śmierci.

Sprawdza się jedno z pierwszych zapisanych w Biblii zdań, że niedobrze, by człowiek był sam – bo wtedy może utknąć we własnych myślach o rzeczywistości. W samym sobie tylko, bez pomocy z zewnątrz, nie ma jak znaleźć bardziej obiektywnej, niosącej pociechę perspektywy.

Dopiero spotkanie z kimś drugim, odsłonięcie własnego lęku i rozczarowania, wymiana z głębi serca – wnosi coś nowego. Tym dla ludzi były spotkania z Jezusem po Jego zmartwychwstaniu i z Duchem Świętym w Wieczerniku.   

A Bóg widzi wszystko inaczej niż my. Nigdy nie przestaje pokładać w nas nadziei. Dzieli się z nami swoją rodziną, bo wie, że tylko bliskość może nas dźwigać ku życiu.

Tajemnica 1: Zmartwychwstanie Pana Jezusa

Przychodzisz w dramat żałoby po stracie i niespełnionych marzeniach. W zawód nad tym, co miało być inne, w rozczarowanie – światem, ludźmi, sobą. W smutek, że miało być inaczej, odważniej, więcej. W doświadczeniu wszelkich krańców możliwości – wypowiadasz moje imię, jak wtedy do Marii, która płakała, że Ciebie jej zabrano.

Na tyle sposobów pokazujesz, że nadal żyjesz w ciele i moje zwykłe życie jest Ci znane. Prosisz o „coś do jedzenia” i sam przygotowujesz posiłek, układając na węglach ryby. Dajesz się dotknąć Tomaszowi i chcesz, bym i ja miała odwagę Ciebie szukać, potrzebować i dotykać. Bo to kontakt i więź urodzą mnie do nowego życia.

Daj mi się poznać, gdy dzielisz ze mną drogę z Emaus, chcesz mnie wysłuchać i wszystko cierpliwie tłumaczysz. Chcesz jadać ze mną śniadania i przychodzić – mimo drzwi zamkniętych – do miejsc we mnie, gdzie króluje brak. Bym i ja umiała coraz bardziej towarzyszyć, dzielić posiłki, drogę i życie z innymi.

Tajemnica 2: Wniebowstąpienie Pana Jezusa

Wiedziałeś, że nie lubię pożegnań. Niosą smutek, tęsknotę i niepewność, co dalej. Potrzebna jest mi taka obecność, która nigdy się nie wyczerpie. Może dlatego powiedziałeś, że będziesz ze mną po wszystkie dni, aż do skończenia świata. Tak jak ja opowiadam moim dzieciom, że będę je kochać do końca świata, do księżyca i z powrotem, i dalej.

Tak często czuję, że usuwa mi się spod stóp grunt i nie umiem znaleźć oparcia – w innych i w sobie. Zawodzi mnie zaufanie, tyle razy nadszarpnięte. Zaczynam za bardzo wierzyć nadchodzącym stadami myślom, że „nic mi się nie uda”, „nikomu nie można wierzyć”, „nigdy to się nie zmieni”.

I wtedy mówisz: „Możesz się na Mnie oprzeć”. Jak Ktoś, kto nigdzie sobie nie pójdzie i nigdy się nie zmęczy powtarzaniem tego samego.

Poszedłeś do Nieba nie tylko, by przygotować mi tam miejsce, ale by móc zostać ze mną na ziemi. Przy obieraniu ziemniaków, czekaniu na tramwaj albo staniu w korku. Uczysz, że więź to obecność.

Tajemnica 3: Zesłanie Ducha Świętego

Jesteś Pocieszycielem – chcesz leczyć we mnie skutki cierpienia. Wiesz, że każde cierpienie zamyka serce. Że rany zabliźniają się w twarde strupy, a skóra staje się pancerzem, by już nigdy nic złego nie dosięgło miękkiej tkanki serca. Lęk przed zranieniem to potężna broń przeciw bliskości. Może zamknąć w czterech ścianach. Zamyka delikatne części za murem sztucznego uśmiechu. Perfekcjonizmu. Dystansu. Sarkazmu i autoironii. Najbezpieczniej jest z dala od innych i daleko od siebie samej.

Przychodzisz, Pocieszycielu, jak ogień, przejęty moim osamotnieniem. Przychodzisz jako mój Obrońca, by opowiedzieć mi historię o mnie kochanej miłością bez kresu, przychodzisz obronić przed oskarżeniami serca, że nie zasługuję na nic. Opowiadasz, że doprawdy jeszcze nie wiem, co czeka za rogiem i jak bardzo się zdziwię. Wlewasz odwagę wychodzenia ku drugiemu ze słowem bliskości. Pozwalasz szukać wspólnego języka aż do skutku.

Jako Adwokat opowiadasz, że każdy zasługuje na miłość i stara się najlepiej, jak umie. Obudź we mnie na nowo zaufanie – do Ciebie, do innych, do siebie.

Tajemnica 4: Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny

Zaczęło się od tego, że powierzyłeś Ją umiłowanemu uczniowi, który wziął Ją do siebie. Wiedziałeś, że od mamy wszystko się w życiu człowieka zaczyna. Relacja z nią od pierwszych chwil określi to, co o sobie pomyśli (czy jest kimś ważnym i drogim, czy wartym tylko obojętności albo porzucenia), z czym kojarzy bliskość (z delikatnością i biciem serca, czy z byciem zwyzywanym i pobitym), jak zobaczy Boga i czego się będzie spodziewać od ludzi.

Wiedziałeś, że różnie to bywa i tylu matkom własne ciężary nie pozwolą dorosnąć do tej roli. I jaki to brak, nie umieć sobie wyobrazić ciepła serca przepełnionego akceptacją i troską. Dlatego i Ty wziąłeś Ją do siebie, by mogła stawać się bliska każdemu. Tym, co ufnie do niej przychodzą i tym, którzy nie wiedzą, z czym skojarzyć słowo „mama”.

Mamo, daj mi czuć się coraz bezpieczniej. Ze świadomością Twojej troski i bliskości, tak pewnej, jak ziemia pod stopami. Bym i ja mogła stawać się dla moich bliskich przystanią akceptującej miłości.

Tajemnica 5: Ukoronowanie Najświętszej Maryi Panny na Królową nieba i ziemi

Dziękuję Ci, że Miriam, ukoronowana i pokazana światu, opowiada o tym, że na koniec wszystko będzie dobrze. A jeżeli nie jest dobrze, to znaczy, że to jeszcze nie jest koniec. Twojej i mojej historii.

Gdy przychodzi mi myśl, że wszystko na nic, stracone albo zgubione – pokazujesz, że jesteś Bogiem, który wszystko docenia. Zauważa nawet najdrobniejsze okruchy życia, bierze je w swoje dłonie, podnosi troskliwie z ziemi. Jak tata, który swoje małe dziecko podnosi do góry, aż do nieba, a ono może się poczuć bezpiecznie w Jego ramionach.

Mówisz: „Głowa do góry, Jestem”. Pokazujesz mnie światu z dumą, nawet gdy ja mam ochotę porzucić siebie samą.

Daj mi oczy, które będą dostrzegały starania innych i niepewność, czy ich dar zostanie przyjęty. Daj mi patrzeć na innych w sposób, który dowartościowuje, a nie odbiera – wartość, zasługi i nadzieję.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.