separateurCreated with Sketch.

Czy wypada modlić się na leżąco? Rzecz o roli ciała i czasu w modlitwie

MODLITWA NA LEŻĄCO
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Jeden rabin powie tak, drugi rabin powie tak. Wszystko zależy od tego, jak (i dlaczego) się leży. Choć wydaje się to oczywiste, warto jednak przemyśleć swoje postawy na modlitwie i sam jej czas.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Wydaje się, że na pytanie „Czy wypada modlić się na leżąco?” należałoby odpowiedzieć: "Nie wypada". Wszak podstawowym celem modlitwy jest oddanie chwały Bogu, a ogólnie – podtrzymywanie relacji z Nim. Bóg zaś godny jest najwyższej czci z naszej strony. Nie rozmawia się na leżąco z kimś, komu chcemy okazać elementarny choćby szacunek. Im ważniejszy jest nasz rozmówca, tym bardziej staramy się, by nie tylko nasze słowa, ale i cała postawa komunikowały nasz wobec niego respekt.

Tym bardziej postawa ta wydaje się nieodpowiednia, gdy zwracamy się do samego Stwórcy. Postawa ciała, a nawet strój, nie tylko wyrażają nasz szacunek wobec człowieka, do którego się zwracamy (lub do Boga, do którego się modlimy), ale oddziałują na nas także w sposób „uprzedni”. Determinują w pewnym stopniu nasze zachowania, nastawienie psychiczne i emocjonalne, a nawet percepcję.

Inaczej zachowujemy się w dresie, a inaczej w garniturze – i nie ma w tym nic dziwnego ani złego. Sfera zmysłowa, emocjonalna i intelektualna łączą się w nierozerwalny sposób i wzajemnie na siebie wpływają. Niebranie pod uwagę tych zależności nie świadczy wcale o wyzwoleniu z konwenansów czy jakiejś mistycznej wolności ducha, ale raczej o nieznajomości własnej natury i kodu kulturowego, w którym się funkcjonuje (chcąc czy nie chcąc).

Modlitwa w drodze – to trochę za mało

Idąc dalej tym tokiem rozumowania, dojdziemy do wniosku, że ważna jest nie tylko postawa naszego ciała w trakcie modlitwy, ale i okoliczności, w jakich się ona odbywa. Wielu z nas z dumą myśli o wyrobionym sobie nawyku „modlitwy w drodze”. I z jednej strony jest on rzeczywiście chwalebny. Wszak sam apostoł zachęca: „Módlcie się nieustannie” (1 Tes 5,17).

Z drugiej jednak… Wyobraźmy sobie kogoś, kto twierdzi, że nas kocha i szanuje. Ten ktoś dzwoni do nas lub pisze (nawet często i regularnie), idąc na autobus, jadąc do pracy, robiąc zakupy w hipermarkecie. Albo nawet rozmawia z nami, gdy jedziemy tym samym wagonem lub idąc chodnikiem w tym samym kierunku.

Miło, prawda?

Wygląda na to, że myśli o nas i pamięta, że szuka kontaktu. Mamy prawo poczuć, że jesteśmy dla niego rzeczywiście ważni. Poczucie to jednak natychmiast pryśnie, kiedy uświadomimy sobie, że to jedyne formy kontaktu, jaki z nami utrzymuje. Nie korzysta nigdy z naszych wciąż ponawianych zaproszeń, by wpadł choć na szybką kawę. Nie ma czasu (lub ochoty) umówić się na spotkanie, które nie byłoby „przy okazji” załatwiania jakichś innych spraw. Nie jest w stanie zarezerwować sobie w tym, następnym ani kolejnym tygodniu nawet pół godziny, by po prostu z nami posiedzieć.

Tak… Te telefony, wiadomości, rozmowy w drodze są naprawdę miłe. Ale trudno mówić o prawdziwie głębokiej relacji, jeśli nie stać nas na „zmarnowanie” choć odrobiny czasu dla tego drugiego; poświęcenie jej tylko jemu. Pewnie, że bywają takie dni i tygodnie, że naprawdę „gonimy w piętkę” i takie pobycie tylko dla siebie przez choćby pięć minut jest fizycznie niemożliwe. Ale jeśli jest to stan permanentny, to trzeba uczciwie przyznać, że ta relacja nie jest chyba dla nas aż tak „priorytetowa”, jak byśmy chcieli twierdzić.

Czas zarezerwowany tylko dla Boga

Dokładnie tak samo jest z modlitwą. Zarówno z czasem, jaki na nią przeznaczamy, jak i z postawami, jakie podczas niej przyjmujemy. Może być tak, że jesteśmy zapracowani, mamy jednego czy drugiego dnia przysłowiowe „urwanie głowy” i jedyny czas, który zdołamy poświęcić Panu Bogu w tych dramatycznych okolicznościach, będzie właśnie w drodze lub przy okazji jakichś innych czynności. Może się zdarzyć. Ale tylko jako wyjątek.

Nie zmienia to faktu, że jak telefony i wiadomości w relacjach międzyludzkich, tak modlitwa „w drodze” i „przy okazji” może być świetnym „dodatkiem” w naszych kontaktach z Bogiem. Standardem musi być jednak osobny czas, zarezerwowany i poświęcony tylko dla Niego. Przy czym warto pamiętać, że On naprawdę wie, ile my tego czasu mamy. I – w przeciwieństwie do ludzi – sądzi nas zawsze wedle naszych rzeczywistych możliwości, a nie według swoich oczekiwań.

Modlitwa na leżąco

Tak samo ma się ostatecznie sprawa z postawą naszego ciała podczas modlitwy. Wracając do wyjściowego pytania i pierwotnej odpowiedzi, jakiej na nie udzieliliśmy, należałoby teraz dopowiedzieć i wyjaśnić, co następuje:

Zasadniczo postawa leżąca nie wydaje się najwłaściwszą postawą modlitewną. Chyba że mamy na myśli pełne czci (i nawet sporadycznie praktykowane w liturgii) leżenie krzyżem czy jakąś inną formę leżenia, które intencjonalnie i w pierwszym rzędzie wyrażałoby naszą cześć wobec Pana.

Zdecydowanie bardziej odpowiednie są postawy klęcząca i stojąca (ewentualnie siedząca). One bowiem ułatwiają nam słuchanie i uważność, a w naszej kulturze wyrażają cześć i szacunek. Kulturę zaś nie tylko okazujemy, ale także „nią” myślimy i odczuwamy – nawet (a może przede wszystkim) podświadomie.

Niemniej Pan Bóg wie, ile mamy siły i w jakim stanie fizycznym jesteśmy. Jeśli chorujemy, jesteśmy obolali czy dosłownie padamy z nóg, to On to zrozumie. Jest wszak nie tylko Panem Wielkiego Majestatu, ale także najlepiej nas znającym i rozumiejącym Ojcem. Nie ma też nic złego w tym, że położywszy się dla zażycia odpoczynku czy do snu, zamiast myśleć „o niebieskich migdałach”, skierujemy nasze myśli ku Niemu.

Natomiast niedobrze świadczyłoby w gruncie rzeczy o naszym szacunku wobec Stwórcy i tym, jak jest dla nas ważny, gdyby była to jedyna forma naszego z Nim kontaktu, w sytuacji, gdy realnie moglibyśmy znaleźć czas i siły na modlitwę w bardziej odpowiedniej formie.

Nasze wideo: 9 postaw modlitwy św. Dominika

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!