separateurCreated with Sketch.

Albo modlitwa, albo praca? Praktykowanie Bożej obecności może przełamać ten podział

MODLITWA
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Adam Poleski - publikacja 24.10.21, aktualizacja 07.08.2024
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Może się to wydać trochę dziwne. Co takie zwykłe i prozaiczne wrażenia mają wspólnego z obecnością Boga?! Kiedy zmywamy naczynia albo idziemy na spacer, poprzez proste wezwanie możemy wrócić do doświadczenia Bożego dziecięctwa.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Albo modlitwa, albo praca?

Modlimy się częściej lub rzadziej, mamy też ulubione pory modlitwy. Kiedy skończymy modlitwę, możemy pomyśleć „świetnie, a teraz do pracy”. Modlitwa jest wtedy takim ekskluzywnym czasem świętej obecności przed Panem, po którym następuje zwykła codzienna rutyna.

Praktyka Bożej obecności w ciągu dnia przełamuje ten podział i sprawia, że jesteśmy zaproszeni do tego, aby wszystko było modlitwą.

Wspaniałą inspiracją dla praktykowania Bożej obecności jest brat Wawrzyniec od Zmartwychwstania (Mikołaj Herman). Żył we Francji w XVII wieku i po doświadczeniach żołnierskich wstąpił do zakonu karmelitów bosych. Pracował w kuchni, był również szewcem. W zakonie przeszedł trudne doświadczenie kryzysu i ciemności.

W pewnym momencie otworzyła się jednak przed nim droga prostego trwania w Bożej obecności. Porzucił wówczas wszystkie praktyki pobożne, które nie były obowiązkowe i zdecydował się na to, co nazywał „rozmową milczącą i tajemniczą duszy z Bogiem, która jak gdyby nigdy się nie kończy”.

Po prostu być

Kiedy wkładamy mnóstwo wysiłku w to, aby być w Bożej obecności, możemy popaść w pewną iluzję. Może się wydawać, że ten stan trzeba stworzyć jakąś specjalną praktyką.

Tymczasem rzecz przedstawia się zupełnie inaczej. Naszym zadaniem jest przede wszystkim usunięcie barier w doświadczaniu Bożej obecności. Jak mówił Jakub w Księdze Rodzaju: „Prawdziwie Pan jest na tym miejscu, a ja nie wiedziałem” (Rdz 28,16).

Czasem traktujemy nasze wnętrze jako pole bitwy. Wewnętrzny konflikt, ciągłe zmaganie się i wypieranie negatywnych emocji sprawiają, że trudno jest nam otworzyć się na Bożą obecność. Kiedy doświadczamy negatywnych emocji, to ów stan nie jest żadną przeszkodą w byciu w Bożej obecności. Możemy wówczas wziąć głęboki wdech, uświadomić sobie np. gniew, lęk czy smutek, a następnie przyjąć tę emocję tak, jak matka przyjmuje i przytula swoje dziecko.

Pierwszą rzeczą jaką możemy zrobić jest przyjęcie z czułością tego, co negatywne i trudne w naszym życiu. Drugim wymiarem praktykowania Bożej obecności jest uświadomienie sobie w danej chwili różnych odczuć pochodzących z ciała. Jak nasze stopy dotykają podłoża? Co czujemy, gdy w dłoni trzymamy długopis? Jaką fakturę czują nasze palce? Jaki dźwięk wydaje tramwaj za oknem?

Może się to wydać trochę dziwne. Co takie zwykłe i prozaiczne wrażenia mają wspólnego z obecnością Boga?! Jednak szczególnie to, czego dotykamy i to, co słyszymy w danym momencie, odsyła nas z powrotem do realności.

Trzecim krokiem jest uświadomienie sobie wewnętrznych opowieści. O czym teraz myślę? Jakie tematy zajmują mój umysł? Czy jest jakaś dominująca opowieść, która szczególnie mnie absorbuje? Nie chodzi o to, aby tę opowieść zmieniać, ale o to, by zobaczyć, o czym teraz myślę.

Proste wezwanie

Praktykowanie Bożej obecności prowadzi nas do odkrywania intymnej obecności Boga w nas. Ta obecność nie jest uzależniona od tego, co robimy, jak bardzo jesteśmy skupieni itd.

Bardzo pomocne w praktykowaniu Bożej obecności jest powtarzanie w ciągu dnia prostego wezwania. Zwłaszcza wówczas, gdy mamy chwilę oddechu i nasz umysł nie jest zajęty absorbującą pracą. Te formuły mogą być bardzo różne i mogą pochodzić z naszej codziennej modlitwy. Na przykład takie (do wyboru):

Boże, wejrzyj ku wspomożeniu memu.

Panie, pospiesz ku ratunkowi memu.

Święta Maryjo, Matko Boża.

Otwórz moje serce na Twoją miłość.

Jezu, ufam Tobie.

Jezu, jestem z Tobą.

Panie, oddaję Ci siebie.

Pan mój i Bóg mój.

Bądź wola Twoja.

Przyjdź królestwo Twoje.

Nie moja, lecz Twoja wola niech się stanie.

Wspomożenie nasze w imieniu Pana.

Przyjdź, Panie Jezu.

Mów Panie, bo sługa Twój słucha.

Pan mój i Bóg mój.

Panie, uczyń ze mną, co chcesz.

Warto wybrać jedno wezwanie, aby mogło zakorzenić się w naszym sercu. Nie należy powtarzać go z jakimś rodzajem presji czy przymusu. To wezwanie nie stwarza Bożej obecności. Bóg jest z nami zawsze, w każdej chwili. Jednak różne nasze zranienia i nawykowe czynności prowadzą do poczucia oddzielenia od Boga.

Być może często myślami utknęliśmy w bólu z przeszłości albo w lęku o przyszłość. Przeżywamy nasze życie w separacji od Źródła miłości i cierpimy z tego powodu. To wezwanie daje nam przestrzeń do tego, aby zastąpić nasze fałszywe myślenie o sobie samym prawdą o tym, że jesteśmy dziećmi Boga. Wracamy wówczas do teraźniejszości, bo to właśnie w naszym „teraz” możemy spotkać Boga.

Bardzo prostym sposobem praktykowania Bożej obecności jest modlitwa „Anioł Pański”. W południe słyszymy dzwon, który jest zaproszeniem do tego, aby przerwać pracę i na chwilę zanurzyć się w tajemnicę Wcielenia. Nie zawsze możemy oderwać się od pracy. Gdy jednak jest to możliwe, ta krótka modlitwa może być bardzo pomocna.

Boża intymność

Kiedy praktykujemy bycie w Bożej obecności, otwieramy się na miłość pisaną wielką literą. Bóg nie jest obok nas w taki sposób jak krzesło jest obok biurka, ani nie jest w nas w taki sposób jak łyżeczka jest w szklance. Boża obecność zanurza nas w Miłości – nie jesteśmy ani stopieni z Nim, ani nie jesteśmy osobno.

W jakiś tajemniczy sposób Bóg zaprasza nas do relacji, do wewnętrznego i niepojętego życia Trójcy. Praktykowanie Bożej obecności wprowadza Bożą miłość do naszych zwyczajnych codziennych czynności. Kiedy zmywamy naczynia albo idziemy na spacer, poprzez proste wezwanie możemy wrócić do doświadczenia Bożego dziecięctwa.

Ciągłe wracanie do Bożej obecności jest związane z bezinteresownością. Nie robimy tego po to, aby lepiej się poczuć albo coś uzyskać. Jedynym odniesieniem i sensem tej praktyki jest Bóg i nasza miłość do Niego.

Św. Franciszek chodził po ulicach i wołał „Miłość nie jest kochana!”. Praktykowanie Bożej obecności jest prostym sposobem na odwzajemnienie tej miłości, którą zostaliśmy ukochani.

Podczas pisania korzystałem z książki br. Wawrzyńca od Zmartwychwstania pt. „O praktykowaniu Bożej obecności” (przeł. J. Sołtys, Wydawnictwo Esprit, Kraków 2019, ss. 115) oraz książki o. Thomasa Keatinga „Otwarty umysł. Otwarte serce” (przeł. W. Drążek, Wyd. Apostolicum, Ząbki 2017, ss. 180).

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.