separateurCreated with Sketch.

Św. Marcin de Porrès: już wiemy, jak wyglądał naprawdę

MARCIN DE PORRES
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Rekonstrukcja twarzy brata Marcina de Porrès odpowiada portretowi i rzeźbie, jaka stała w dominikańskim klasztorze.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Tak oto wyglądał Marcin de Porrès Velázquez w wieku 60 lat. Właśnie taki wygląd świętego potwierdzają nam ekspertyzy naukowe. Są one owocem intensywnej pracy dwóch młodych brazylijskich badaczy, Cícero Moraesa, twórcy projektów w 3D oraz Paula Miamoty, stomatologa medycyny sądowej. Obaj należą do brazylijskiego zespołu Antropologii i Odontologii Sądowej (EBRAFOL).

Św. Marcin jawi się jako człowiek czuły i melancholijny. Na swoją drogę do świętości wybrał tę prowadzącą przez zakon dominikanów – i rzeczywiście ostatecznie został wyniesiony na ołtarze.

Wyniki badań zaprezentowane w dominikańskiej bazylice pw. Matki Boskiej Różańcowej, znajdującej się w centrum starego miasta w Limie stanowią finalny etap projektu, jaki wspomniana grupa badaczy realizowała we współpracy z mnichami dominikańskimi w ostatnich latach. Wcześniej dokonano rekonstrukcji twarzy św. Róży z Limy oraz św. Jana Maciasa.

"Mieliście go przez cały czas"

Rekonstrukcja twarzy świętego, zwanego Bratem Miotłą, zgadza się z dwoma wizerunkami, nad którymi od zawsze sprawowali pieczę dominikanie. Chodzi tutaj o obraz św. Marcina, który znajduje się w klasztorze św. Róży oraz rzeźbę z kaplicy świętego, stojącą tuż przy jego grobie na terenie klasztoru.

Uroczyste ogłoszenie wyników ekspertyz nastąpiło w trakcie mszy świętej dla licznie zgromadzonych wiernych. Była ona celebrowana z okazji 376. rocznicy śmierci pochodzącego właśnie z Limy świętego Marcina. Wspomniani dwaj brazylijscy uczeni przedstawili je następująco:

„Bez wątpienia artystom udało się na podstawie faktycznych cech wiernie sportretować osobę, której czaszkę badaliśmy” – wyjaśnił Moraes.

„Nie wiedzieliśmy, że od tak dawna jest wśród nas” – dodał z uśmiechem przeor klasztoru świętego Dominika, o. Luis Enrique Ramírez. "Mamy do czynienia z naukową rekonstrukcją, całkowicie wolną od subiektywnej czy artystycznej perspektywy”.

Podobna zbieżność nie wystąpiła w przypadku rekonstrukcji twarzy św. Antoniego Padewskiego ani Marii Magdaleny, których prawdziwe wizerunki różnią się od tego, jak zwykło się przestawiać tych świętych.

Tymczasem Miamoto podarował dominikanom wydruk 3D twarzy świętego Marcina, z zamiarem krzewienia badań w dziedzinie kultury za pomocą ogólnodostępnych programów informatycznych, zapewniających wysoki stopień rzetelności i jakości wyników.

Na zakończenie ceremonii odsłonięcia oblicza św. Marcina de Porrès, z rąk gospodarzy dominikańskiego klasztoru obaj badacze, którzy dokonali tego ważnego dla historii Peru odkrycia, otrzymali pamiątkową tablicę oraz zostali uhonorowani brawami przez zebranych.

Badacze planują nowe projekty

W rozmowie z dziennikarzami dwaj młodzi naukowcy zdradzili, że w niedalekiej przyszłości zamierzają dokonać rekonstrukcji twarzy dwóch kolejnych świętych katolickich oraz innych postaci historycznych.

Badacze stawiają sobie za cel ukazanie istoty z krwi i kości, która rzeczywiście stoi za kimś, kogo do tej pory znaliśmy tylko z imienia. W przypadku św. Marcina de Porrès sam proces tworzenia rekonstrukcji trwał 24 godziny, w odróżnieniu od pozostałych projektów, które zajęły ich tylko 16. Różnica wynikała z faktu, iż w wizerunku świętego Marcina uwzględniono również część stroju i włosy.

„W chwili śmierci św. Marcin miał tylko dwa zęby, co zwróciło naszą uwagę. Z tego względu trudności musiało nastręczać mu żucie, a nie wykluczone, że również mówienie. Na dwóch obrazach zachowanych w Limie widać także brak symetrii w jego żuchwie” – relacjonowali badacze.

Stomatolog Paul Miamoto dodał, że brak uzębienia przyczynił się u św. Marcina do zmniejszenia objętości ciała w rejonie ust.

Cícero i Paul wyrazili radość z faktu, iż swoją pracą mieli okazję przyczynić się do ponownego odkrycia świętości i ukazania oblicza tych, którzy w swoim życiu zdecydowali się podążać prostą drogą do chrześcijańskiego ideału.

Św. Marcin wybrał drogę wiary i nadziei

„W swojej dyskretnej postawie i milczeniu św. Marcin ukazywał miłość Jezusa” – zaznaczył biskup pomocniczy Limy, Raúl Chao w swojej homilii podczas Eucharystii koncelebrowanej wraz z dominikanami.

Brat Marcin de Porrès zmarł 3 listopada 1639 roku. Otoczony aurą świętości już za życia, mieszkał w dominikańskim klasztorze w Limie. Ten boży człowiek, który na pierwszym miejscu zawsze stawiał modlitwę, zwany był „ojcem dobroczynności”. Przyjaźnił się z innym pochodzącym z Peru dominikańskim świętym – św. Janem Maciasem. Jak przypomniał bp Raúl Chao, obaj prowadzili intensywne życie pokutne, podejmując różne umartwienia i ofiary.

Na zakończenie biskup dodał, że święty Marcin dzielił się z drugim tym, co posiadał, choć sam miał niewiele. Wykonywał wszelkie prace klasztorne oraz był wyczulony na potrzeby innych. To tylko niektóre z przymiotów tego peruwiańskiego świętego, jakie powinniśmy naśladować.

Prawdziwe wizerunki peruwiańskich świętych

Po zakończeniu ceremonii przeor dominikanów ogłosił, iż na terenie klasztoru można oglądać ekspozycję, na którą składają się trzy dioramy, czyli makiety przedstawiające postaci trzech świętych. Otwarto również specjalną salę muzealną na dziedzińcu klasztornym, gdzie zwiedzający mogą bliżej poznać osobę danego świętego.

Między innymi w ten sposób pragniemy przybliżyć prostotę i pokorę naszych peruwiańskich świętych, którzy, będąc istotami z krwi i kości, w swoim życiu jednoznacznie postawili na świętość.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.