Aleteia logoAleteia logoAleteia
środa 08/05/2024 |
Św. Stanisława
Aleteia logo
Duchowość
separateurCreated with Sketch.

Bp Oster o Jezusie i Samarytance. Tajemnica spotkania przy studni

STEFAN OSTER BISKUP

0000053/Reporter

Esprit - 25.11.21

Świat pragnie wepchnąć nas w pułapkę – przekonuje, że aby być kimś, trzeba coś osiągnąć. Jezus jednak pokazuje nam zupełnie inną drogę i nakreśla nam ją podczas swojego spotkania z Samarytanką. Jaki sekret skrywa to wydarzenie? Co nam pokazuje?

Jezus i Samarytanka

Pochylmy się teraz nad fragmentem z Pisma Świętego, który jest szczególnie bliski mojemu sercu, ale myślę, że jest on także ważny w kontekście całej historii Kościoła.

Przybył więc do miasta samarytańskiego zwanego Sychar, w pobliżu pola, które dał Jakub synowi swemu, Józefowi. Było tam źródło Jakuba. Jezus zmęczony drogą siedział sobie przy źródle. Było to około szóstej godziny. [Wówczas] nadeszła kobieta z Samarii, aby zaczerpnąć wody. Jezus rzekł do niej: „Daj Mi pić!”. Jego uczniowie bowiem udali się przedtem do miasta, by zakupić żywności. Na to rzekła do Niego Samarytanka:

„Jakżeż Ty, będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, [bym Ci dała] się napić?”. Żydzi bowiem i Samarytanie unikają się nawzajem. Jezus odpowiedział jej na to: „O, gdybyś znała dar Boży i [wiedziała], kim jest Ten, kto ci mówi: «Daj Mi się napić», to prosiłabyś Go, a dałby ci wody żywej” (J 4,5–10).

Pozwólcie, że najpierw zrobię krótką dygresję. W Ewangelii według św. Jana niemalże każdy szczegół ma znaczenie. Zwróćmy więc uwagę na jeden z najważniejszych „drobiazgów”. Jezus przychodzi do studni, której powstanie przypisuje się Jakubowi – praojcu plemion Izraela. W I wieku n.e. Żydzi znali już pisma Starego Testamentu i wiedzieli, że w takich miejscach rozgrywały się ważne wydarzenia.

To u studni praojciec Jakub spotkał swoją żonę Rebekę. Podobnie było z Jakubem. Wybrał się do studni i poznał tam obie swoje wybranki: Leę i Rachelę. Również Mojżesz spotkał kobietę swojego serca przy pustynnej studni. W Starym Testamencie studnia była więc miejscem o niezwykłym znaczeniu. To tam najważniejsi ojcowie ludu Izraela poznawali swoje żony. I właśnie w takim miejscu znalazł się Jezus.

Jest środek dnia, około godziny szóstej. Ktoś, kto orientuje się nieco w realiach starożytnego świata, wie, że żadna kobieta nie przychodziła o tej porze po wodę, taszcząc wielki dzban. Dlaczego? O tej godzinie było szczególnie gorąco. Nikt nie przesiadywał przy studni, a kobieta zazwyczaj nie chciała znaleźć się tam sama. W starożytności większość ludzi czerpała wodę do swoich naczyń rano lub wieczorem, kiedy robiło się chłodniej. Studnia była również miejscem spotkań i wymiany informacji. Tymczasem kobieta z przypowieści przychodzi tam w samym środku dnia.

Zwróćmy uwagę na jeszcze jeden ważny szczegół: Samaria. Czym była Samaria? Stanowiła ona wówczas najważniejszą część tak zwanego państwa północnego. Po śmierci króla Salomona Izrael został podzielony na dwa królestwa. Aby uzmysłowić wam, z czym to się wiązało, możecie sobie analogicznie wyobrazić podział na katolików i protestantów w czasach ich największej wzajemnej wrogości. Żydzi nie utrzymywali kontaktów z Samarytanami, mimo że wywodzili się z tego samego narodu. A już tym bardziej Żydzi nie rozmawiali z kobietami samarytańskimi.

Pierwsze słowa, jakie Jezus wypowiedział do Samarytanki, brzmiały: „daj Mi”. Moi drodzy, w dalszej części tej Ewangelii jest mowa o historii nawrócenia. Jednak Jezus najpierw zdaje się pragnąć, byśmy dali Mu coś, co jest dla nas ważne.

Woda była w tym regionie czymś bardzo cennym. Dalej czytamy: „Powiedziała do Niego kobieta: «Panie, nie masz czerpaka, a studnia jest głęboka. Skądże więc weźmiesz wody żywej? Czy Ty jesteś większy od ojca naszego, Jakuba, który dał nam tę studnię, i on sam z niej pił, i jego synowie i jego bydło?». W odpowiedzi na to rzekł do niej Jezus: «Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wytryskającym ku życiu wiecznemu»” (J 4,11–14).

Jezus ofiarował więc kobiecie szczególny rodzaj wody. Z kontekstu Ewangelii według św. Jana wiemy, że tą wodą był Duch Święty. Kiedy Jezus coś nam daje, Jego dar poniekąd się pomnaża. Również my, gdy przekazujemy dalej otrzymaną od Boga łaskę, pomnażamy ją. Kiedy oddajemy wszystko inne, jak choćby pieniądze czy różne dobra materialne, to nam tego ubywa. Boża miłość i wiara nie kończą się, ale pomnażają, kiedy się nimi dzielimy.

Żywa woda

W sensie duchowym to właśnie miłość i wiara są żywą wodą, która prowadzi do życia wiecznego. Za jaką wodą natomiast nieustannie tęsknimy my – ludzie, którym z trudem przychodzi wiara? Na czym polega poczucie spełnienia, którego doświadczamy wówczas, kiedy otrzymujemy to, za czym tęsknimy?

Odnajdujemy je w zwyczajnych rzeczach, takich jak akceptacja innych, pieniądze, przyjemności cielesne, dostatnie życie, władza i tak dalej. O tego rodzaju dobra stara się zwykły człowiek. Dzisiejsze społeczeństwo wpaja nam, że musimy w życiu zostać „kimś” i „coś” osiągnąć. Towarzyszy temu inny, ukryty przekaz: „Jeżeli tego nie osiągniesz, będziesz nikim”. Moi drodzy, często ulegamy takiemu schematowi myślenia.

Osiągnąłem w życiu kilka sukcesów, ale nie dały mi one szczęścia. Niestety, powodzenie w różnych ziemskich sprawach prowadzi zazwyczaj do sytuacji, w której koniecznie chcemy osiągać jeszcze więcej. Dziesięć tysięcy polubień na Facebooku sprawia, że pragnie się dwudziestu tysięcy, a ktoś, kto otrzymał dwa miliony „łapek”, czeka tylko, aż ta liczba się podwoi. Poszukując szczęścia w ziemskich rzeczach, nigdy nie doznajemy pełnego zaspokojenia.

Tymczasem Jezus daje nam wodę, która sprawia, że człowiek nie będzie więcej pragnął. Jednak Samarytanka bardzo konkretnie i rzeczowo zrozumiała tę propozycję. Zapytała Go bowiem, gdzie ma naczynie, ponieważ jeśli go nie posiada, nie będzie w stanie zaczerpnąć wody ze studni.

Charakterystyczną cechą Ewangelii według św. Jana są liczne gry słów i znaczeń. Przytaczając różne wydarzenia, Jan płynnie porusza się pomiędzy różnymi znaczeniami tych samych wyrazów. Stosując tego rodzaju zabieg stylistyczny, ewangelista nadaje każdej historii głębsze znaczenie.

W naszej przypowieści chodzi wprawdzie o wodę, ale Jezus ma na myśli wodę zupełnie innego rodzaju – przechodzi na głębszy poziom i również Samarytance, która początkowo zatrzymała się na płytkim rozumieniu słów, pomaga odczytać ich prawdziwy sens. Serce kobiety się otwiera i wyczuwa ona, że ów spotkany przy studni mężczyzna ma jej do powiedzenia znacznie więcej, niż sądziła, i że może jej ofiarować znacznie więcej niż zwykły dzban wody.

Kobieta u studni

„Rzekła do Niego kobieta: «Panie, daj mi tej wody, abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać». A On jej odpowiedział: «Idź, zawołaj swego męża i wróć tutaj»” (J 4,15–16).

To wezwanie Jezusa pojawia się nieoczekiwanie i może brzmieć niemalże brutalnie. Wydawałoby się, że chodzi przecież o wodę, studnię, pragnienie i miłe spotkanie. Kobieta czuła, że może coś od Niego otrzymać. Chciałaby dostać wody, a tymczasem Jezus prosi ją, by poszła i zawołała swojego męża.

Łatwo się zorientować, że w ten sposób Jezus dotyka najgłębszej rany jej serca. Co to za rana? Jak dowiadujemy się z dalszej części tekstu, Samarytanka miała wcześniej pięciu mężów, a ten, z którym żyje obecnie, nie jest jej mężem. Rozumiecie teraz, dlaczego ta kobieta samotnie, w samo południe przychodzi do studni?

Prawdopodobnie cała lokalna społeczność odrzuciła ją i uczyniła przedmiotem plotek. Moi drodzy, patrząc na głębokie znaczenie całej przypowieści, warto zwrócić uwagę, że fakt, iż kluczową rolę odgrywa w niej akurat kobieta samarytańska, nie jest najważniejszy. Jej miejsce mógłby zająć również Kościół lub dusza każdego z nas. Znaczenie przypowieści pozostałoby takie samo. Jezus pragnie zbawić grzesznika i dać mu wody życia wiecznego. W opisanej historii kobieta staje przed Jezusem z całą swoją biedą i bezradnością.

Samarytanka odpowiedziała Jezusowi: „Nie mam męża”. Jezus rzekł do niej: „Dobrze powiedziałaś: Nie mam męża. Miałaś bowiem pięciu mężów, a ten, którego masz teraz, nie jest twoim mężem. To powiedziałaś zgodnie z prawdą” (J 4,17–18). Ten dialog głęboko mnie porusza, ponieważ kobieta nie mówi całej prawdy.

Mimo to Jezus szuka prawdy w jej wypowiedzi. Zdaje się mówić: „Nie masz męża? Tak, to prawda. Masz partnera, ale na dobrą sprawę nie jest on twoim mężem. Przyjmuję to, co powiedziałaś, ponieważ uchyliłaś mi już rąbka tajemnicy”. O co chodzi Jezusowi? W bardzo delikatny sposób pomaga On tej kobiecie się „wyspowiadać”, aby mogła stanąć przed Nim w całej prawdzie. Czy wiecie, dlaczego to takie ważne? Ponieważ jest to konieczne, aby w człowieku mógł popłynąć strumień Ducha Świętego.

W Duchu i prawdzie

Moja znajoma, która od dłuższego czasu jest osobą poszukującą i z czasem coraz bardziej odkrywa w swoim życiu obecność Boga Ojca i Jezusa, powiedziała mi kiedyś: „Wie ksiądz, przez cały czas poszukiwania pogłębiła się moja wiara. Przynajmniej przez kilkanaście lat w ogóle się nie spowiadałam. Wydaje mi się, że już najwyższy czas”. Kiedy bowiem stajemy przed Bogiem, nasza świadomość prawdy o sobie jeszcze pogłębia się i wzbogaca. Bóg pragnie być czczony w Duchu i prawdzie (por. J 4,23) – pisze Jan Ewangelista.

Chodzi tu również o prawdę o obecnej kondycji twojego życia. Otwartość na prawdę o stanie naszej duszy i na działanie Ducha Świętego idą bowiem ze sobą w parze. Im głębiej stajesz w prawdzie przed Bogiem i samym sobą, tym głębsza będzie twoja modlitwa. Jako chrześcijanie często zadajemy sobie pytanie, w jaki sposób możemy bardziej doświadczyć Bożego działania i zbliżyć się do Boga.

Moi drodzy, powyższy fragment z Ewangelii według św. Jana ukazuje nam, że Bóg jest przy nas, zanim jeszcze zaczniemy nasze starania. Gdybyśmy porównali Boga do krążącego nad nami helikoptera, to można powiedzieć, że potrzebowałby on tylko odpowiedniego lądowiska – właściwie przygotowanej powierzchni. I to właśnie możemy zrobić – przygotować grunt naszego serca, oczyszczając je z niepotrzebnych rzeczy, by mógł na nim wylądować Bóg.

*Biskup Stefan Oster – salezjanin, od 2014 roku biskup diecezjalny Pasawy. Po przeżyciu głębokiego nawrócenia wstąpił do zakonu założonego przez św. Jana Bosko. Obecnie jest przewodniczącym Komisji ds. Młodzieży przy Konferencji Episkopatu Niemiec.

**Fragment książki “Credo. Żyć wyznaniem wiary każdego dnia“, bp Stefan Oster, Wydawnictwo Esprit 2021; tytuł, lead, śródtytuły i skróty pochodzą od redakcji Aleteia.pl

Tags:
Jezus Chrystus
Modlitwa dnia
Dziś świętujemy...





Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail