Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Iwona Flisikowska rozmawia z siostrą Rafaelą z klasztoru karmelitanek bosych w Betlejem na Wzgórzu Dawida.
Powołanie do bycia mniszką
Iwona Flisikowska: Jak to się stało, że odkryła siostra swoje niezwykłe powołanie i wybrała zakon kontemplacyjny, karmelitański?
Siostra Rafaela: Dobrze powiedziane: odkryć powołanie. Zgodnie ze znaczeniem tego słowa – powołanie – znaczy usłyszeć czyjeś wołanie. Mówiąc zwyczajnie, byłam przekonana od zawsze, odkąd sięgam pamięcią, że będę mniszką. To wołanie, bezsłowne i bezdźwięczne, było wystarczająco jasne i silne.
I nie widzę w tym niczego nadzwyczajnego: Bóg stworzył każdego z nas na swój obraz i podobieństwo, i pragnie nam ofiarować swoją miłość. Dla mnie jedyną odpowiedzią było i jest oddanie się Jemu, całkowicie i „in blanco”.
Niekiedy myślę, że za mało jesteśmy świadomi tego, że Bóg po prostu nas kocha i właśnie dlatego nas „potrzebuje”. Tęskni za każdym z nas i za naszą odpowiedzią na Jego miłość do nas i na Jego zabiegi o każdego z nas.
Chyba zbyt często nosimy w sobie obraz Boga abstrakcyjnego, odległego. Być może nawet jakiegoś „inkwizytora”, który ogranicza naszą wolność przez swoje przykazania... Tymczasem jest to ktoś, kto ma dla nas boską ofertę miłości i szczęścia: tu i po drugiej stronie życia. I to zupełnie gratis (nazywamy to łaską). Przykazania stanowią jedynie drogowskazy do sukcesu, czyli spotkania z Nim .
Dlaczego o tym mówię? Ano dlatego, że w gruncie rzeczy na tym polega życie w karmelu: ukrycie za kratami klauzury, a przecież paradoksalnie bycie znakiem dla tzw. świata. Znakiem, który wskazuje cel ostateczny każdego i drogę do niego prowadzącą. Jest nią stała więź z Bogiem.
Mała Arabka i król Dawid
Można powiedzieć, że mieszka siostra „przez ścianę” z Małą Arabką, niezwykłą i niezłomną karmelitanką. I to jeszcze w klasztorze na Wzgórzu Dawida w Betlejem.
Mariam, Mała Arabka była i jest wielką świętą. Każda z nas, sióstr, odczuwa jej żywą obecność na bardzo wiele sposobów. Ona jest fundatorką tego klasztoru i jej duchowe oraz materialne dziedzictwo jest żywe w tym miejscu, które jest znane także jako Wzgórze Dawida.
Te dwie wielkie postacie mają z sobą bardzo wiele wspólnego, ich niezwykłe życie to przesłanie i dar dla nas wszystkich. Według tradycji to właśnie tutaj Dawid został namaszczony przez proroka Samuela na króla. Pamiętajmy, że Dawid był najmniejszym, najmłodszym i przez swych bliskich w ogóle nie branym pod uwagę „kandydatem” do wybraństwa.
Pamiętajmy, że nasza święta nazywała siebie samą „Małe nic” i taka poniekąd w oczach ludzi była: niewykształcona, opuszczona sierota, od lat tułająca się przez życie pełne trudów. W karmelu była siostrą konwerską, odpowiedzialną za prace utrzymania klasztoru i za kuchnię.
Pamiętamy również, że Duch Pański opanował Dawida od momentu namaszczenia przez Proroka. Nasza Mariam pałała wielką miłością do Ducha Świętego i jedną z jej misji jest zachęcenie i obdarowanie nas swą zażyłością z NIM.
Cała wielkość Dawida jako króla bierze się z nasłuchiwania głosu Boga i bycia mu posłusznym, bierze się z tej zażyłości z Bogiem, która w nim realizuje Duch Święty. Zauważmy, że nawet wielkie grzechy wielkiego Dawida nie zniszczyły tej zażyłości i tego Bożego upodobania. Dlaczego? Tajemnicę stanowi pokorne uznanie swoich słabości i przyznanie Bogu najważniejszego miejsca w naszym życiu.
Dokładnie tak samo żyła nasza Mariam i tego nas stale uczy: ona jest mała w oczach świata, a Bóg działa przez nią wielkie rzeczy; ona jest pokorna, nie przypisuje sobie nieposiadanych zasług, dlatego ON daje jej wolność królewskiej córki (świadkowie mówią o jej sposobie bycia pełnym godności – ale nie wyniosłości!) i pokój, który rodzi się z całkowitego powierzenia się JEMU.
Szczęśliwe „Małe nic”
Niby niewiele, a jednak to duże wyzwanie...
To jest lekcja cały czas aktualna dla nas - karmelitanek i dla wszystkich, którzy chcą się jej uczyć: wziąć na serio wiarę, że BÓG jest Panem tego świata i że wszystko, co nas spotyka i co JEMU powierzamy jest przewidziane dla naszego dobra (2 Tes 5, 16-18).
Szkoła ekstremalna, powie ktoś, zwłaszcza, że wiemy, że nasza „Małe nic”, przeżyła swe niespełna 33 lata w ciągłych cierpieniach. No właśnie - dlatego jest wiarygodna. Pośród tych meandrów życiowych - podobnych do przysłowiowego „Hollywood dreams” - nie tylko się nie pogubiła w świecie, ale jest absolutnym przykładem osoby spełnionej, szczęśliwej i otwartej na świat.
Aby wierzyć w Boga, nie wystarczy słyszeć o Nim, czytać, starać się spełniać Jego przykazania – oczywiście to jest podstawa naszej wiary. Przygoda wiary żywej zaczyna się wtedy, kiedy spotykamy żywego świadka Boga, kogoś kto doświadczył we własnym życiu Jego żywej obecności i Jego miłości i pozwolił się ogarnąć tej miłości.
Mariam jest dla nas takim żywym świadkiem. Daje to odwagę nam, aby rzucić się tak jak ona w objęcia Boga w każdej sytuacji życiowej (zarówno materialnej jak i duchowej, czy też moralnej).
Wierzcie mi, że jest to źródłem wolności i pokoju, które z niczym się nie równa. Jest to bezpieczeństwo dziecka, które wszystkiego spodziewa się od swego rodzica. I słusznie spodziewa się wszystkiego, bo nasz rodzic jest Bogiem niemożliwego. Skąd na to siły? Mariam wskazuje nam źródło:
„Jeśli chcesz Mnie znaleźć, poznać i pójść za Mną, wezwij Ducha Świętego, który oświecał moich uczniów i który oświeca wszystkie narody wzywające Go w modlitwie. Zaprawdę, powiadam wam: ktokolwiek zawezwie Ducha Świętego, szukać Mnie będzie, odnajdzie Mnie i przyjdzie do Mnie przez Niego. Delikatne jak kwiat polny będzie jego sumienie, a jeśli to będzie ojciec lub matka rodziny, w rodzinie ich zapanuje pokój, w sercach ich będzie pokój w tym i przyszłym życiu”.
Spotkania w karmelu
Do drzwi waszego klasztoru, gdzie znajduje się grób św. Mariam Baouardy, czyli Małej Arabki, przybywają pielgrzymi i podróżni z różnych stron i nie tylko chrześcijanie. Co, zdaniem siostry, najbardziej inspiruje przybyszów do spotkania w karmelu?
Nasza Mariam od Jezusa Ukrzyżowanego została kanonizowana w 2015 roku. Był to jakby sygnał z nieba dla ludzi z całego świata, aby uciekać się do jej wstawiennictwa u Boga. Pielgrzymi i korespondenci bardzo często nie są chrześcijanami ani ludźmi wierzącymi w Boga.
Okazuje się, że nasza święta ma „swoje sposoby” na budzenie ludzkich serc. Jest taka scena w jej życiu, kiedy Mariam w ekstatycznym uniesieniu woła do swej przeoryszy: „Matko, wszyscy śpią. A Bóg, tak pełen dobroci, tak wielki, tak godny pochwał, jest zapomniany! Nikt o Nim nie myśli! Patrz, wychwala Go przyroda: niebo, gwiazdy, drzewa, trawy, wszystko Go wychwala. A człowiek, który za Jego dobrodziejstwa, który powinien Go wychwalać, śpi! Dalej, dalej, chodźmy obudzić wszechświat!”.
Jej barwne życie może stanowić prawdziwą inspirację dla współczesnego człowieka: samotność, ubóstwo, odrzucenie, niezrozumienie, więzienie, choroby, złe traktowanie... Wszystko to przeżyła i bardzo wielu może znaleźć w niej odpowiednią patronkę. Ale pewnie najważniejsze jest to, że ona żyła w ciągłym kontakcie z Bogiem, w owej zażyłości, o której wspomniałam.
Pięknym doświadczeniem jest kiedy ktoś absolutnie zapomina o swoim ego, aby dać pierwszeństwo ukochanemu Bogu. Mamy bardzo dużo świadectw z różnych stron świata na temat bezpośrednich ingerencji samej Mariam w życiu ludzi, którzy nigdy nawet o niej nie słyszeli...
Bóg dał jej moc, aby obudzić wszechświat i teraz jest jej czas. To są dzieła uzdrowień, pomoc w znalezieniu pracy, odbudowaniu relacji rodzinnych itd. Zawsze jednak jest to odpowiedź na istotny głód człowieka i jego pytanie o sens życia i jego cel. Można powiedzieć obrazowo, że Mała Arabka budzi wszechświat.
Prawdziwe spotkanie
Jak można w XXI wieku, w dobie wszechobecnych mediów społecznościowych i najnowszej generacji komunikatorów, powrócić do ciszy i odkryć kontemplację?
Mamy dzisiaj w świecie tak duży postęp technologiczny, który pozwala nam lepiej żyć, szybciej i bliżej. To cudowne, że możemy się zobaczyć i porozmawiać z kimś, kto aktualnie znajduje się na drugim końcu świata! Cudowne pod jednym warunkiem: że komunikatory społecznościowe służą nam, a nie na odwrót.
Dzieje się to chyba wtedy, gdy zamiast komunikować nas z kimś drugim, komunikator służy nam do rozpaczliwego zabijania własnej pustki, własnego wewnętrznego głodu egzystencjalnego.
Ludzkim przeznaczeniem jest komunia osób, a ostatecznie komunia z Trójcą Osób Boskich. On nas stworzył wolnymi – musimy wybierać to, co służy tej komunii, miłości inaczej mówiąc. Wydaje mi się, że potrzebujemy prawdziwej rewolucji ludzkich relacji. Zbyt często traktujemy siebie samych i naszych bliźnich jak przedmioty; jak środki do zaspakajania własnych (często egoistycznych potrzeb).
Jak tego uniknąć?
Spotkanie z drugą osobą, a najpierw ze sobą samym... Pytam się samej siebie: czy masz czas dla twojej siostry w klasztorze, czy pędzisz przez życie, żeby zrealizować program dnia (nawet bardzo „świętobliwy”). Czy pochylam się nad potrzebą mojej siostry, czy ważniejszy jest dla mnie mój komfort psychiczny albo jestem tak „zagoniona” o materialne potrzeby sióstr, że zapominam czasami dla kogo to wszystko?
Na szczęście On nas ciągle szuka i nie zostawia nas sobie samym: posyła nam na spotkanie np. Św. Mariam aby nas obudziła... Sądzę że doświadczenie spotkania par excellence stanowi istotę kontemplacji i to ono może w nas obudzić smak i potrzebę ciszy. Wtedy nie ilość kontaktów i informacji, ale ich jakość stanie się naszym kryterium w korzystaniu z tych środków.
To się nazywa także nawróceniem... Jest ktoś, kto pragnie w nas dokonać tego nawrócenia, o ile Go prosimy: Duch Święty.
Słowa św. Mariam: „Dziś rano cierpiałam, ponieważ nie czułam Boga. Wydawało mi się, że moje serce było jakby z żelaza. Nie mogłam myśleć o Bogu, wezwałam Ducha Świętego i powiedziałam: «To Ty dajesz nam poznać Chrystusa. Apostołowie pozostawali długo razem z Nim, nie rozumiejąc Go, ale jedna kropla Ciebie wystarczyła, by Go zrozumieli. I Ty również sprawisz, że zrozumiem Go także”. „Zwróćcie się do ognistej gołębicy, do Ducha Świętego, który wszystkiemu daje natchnienie... (14.11.1871).
Słowa i modlitwa Małej Arabki
Droga karmelitańska wydaje się bardzo trudna. Co mogłaby siostra przekazać czytelnikom portalu Aleteia?
Mogę powiedzieć, że droga karmelitańska jest drogą modlitwy, czyli spotkania. Droga „życia w obecności Tego, o którym wiemy, że nas miłuje” (to słowa świętej Teresy z Ávili). Pan zawsze najpierw obdarowuje, potem zaś oczekuje owoców.
Nie jesteśmy sami w drodze. Więcej, to On jest drogą, prawdą i życiem. Słuchajmy i pozwólmy Bogu działać, jak to czyniła Maryja, nasza najlepsza Matka i Mistrzyni Karmelu.
Pozwólmy, niech przemówi nasza święta Mariam: „Usłyszałam głos: Przekaż to waszemu przełożonemu i Ojcu Świętemu, to nie jest dla ciebie, ale pragnę, abyś ty im to powiedziała:
Świat i wspólnoty zakonne poszukują nowości w nabożeństwach, a zaniedbują prawdziwe nabożeństwo do Pocieszyciela. To dlatego tkwią w błędzie, w rozłamach, to dlatego nie ma ani pokoju, ani światła. Nie wzywa się Światła, jakie winno być wzywane, a ono właśnie objawia nam prawdę. Zaniedbuje się tego nabożeństwa nawet w seminariach…
Trwają prześladowania, zazdrość pomiędzy wspólnotami zakonnymi. To dlatego świat jest w ciemnościach. Każdy – w świecie czy we wspólnotach – kto będzie wzywał Ducha Świętego, nie umrze w błędzie. Każdy kapłan, który będzie szerzył to nabożeństwo, otrzyma światło, gdy będzie mówił o tym innym.
„Zostało mi powiedziane, że w całym świecie należy ustanowić to, by każdy kapłan raz w miesiącu odprawiał mszę świętą wotywną do Ducha Świętego. I ci wszyscy, którzy będą w niej uczestniczyć, otrzymają szczególne łaski i światła” (13.06.1877).
To zaproszenie skierowane jest do każdego z nas – albowiem wszyscy jesteśmy powołani do świętości. Myślę, że dziś jest czas ludzi świeckich. Być może są oni bardziej wiarygodni dla wielu niewierzących w Boga, w sytuacji dzisiejszego świata i Kościoła.
Przesyłam i przypominam wszystkim Czytelnikom portalu Aleteia modlitwę, którą usłyszała święta Mariam, Mała Arabka:
Duchu Święty, natchnij mnie.
Miłości Boża, pochłoń mnie.
Drogą prawdy prowadź mnie!
Maryjo, Matko moja, spojrzyj na mnie.
Z Jezusem błogosław mnie!
Od wszelkiego zła,
od wszelkiego złudzenia,
od wszelkiego niebezpieczeństwa zachowaj mnie!
Proście, a będzie wam dane. My prosimy za was, Drodzy, zgodnie z naszym powołaniem!