separateurCreated with Sketch.

Ksiądz z Ukrainy: Ukraina dostaje od Polski tyle miłości i współczucia, że trudno to wyrazić słowami

Polacy pomagają Ukraińcom na granicy
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Paweł Kęska - 28.02.22
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
„Tyle miłości, tyle telefonów, tyle współczucia, ile dostajemy i ile ja otrzymałem osobiście i cała Ukraina dostaje od Polski, to trudno wyrazić słowami. Wiemy, jakie są historyczne problemy między Ukrainą a Polską, ale jednak w tym momencie po prostu Polska jest kimś najbliższym, kto współczuje, pomaga” – mówi ks. Andrzej Lalik, wikariusz parafii Narodzenia św. Jana Chrzciciela w Mościskach, pod Lwowem.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Paweł Kęska: W stronę polskiej granicy migrują ludzie, którzy szukają bezpieczeństwa. Wielu z nich przechodzi przez Mościska.

Ks. Andrzej Lalik: Tak, to prawda. Mościska to ostatnie większe miasto ukraińskie przed granicą. Tutaj przechodzi główna trasa na przejście graniczne w Medyce. Od czwartku moje miasto zupełnie się zmieniło. Wszystkie ulice zostały zablokowane samochodami, są wielkie kolejki, tysiące osób poruszają się pieszo z torbami, z małymi dziećmi w kierunku granicy.

Polska zniosła wszelkie utrudnienia i ułatwiła przejście przez granice. Są tu nie tylko Ukraińcy, ale i dużo Afrykańczyków, Azjatów, ludzi mówiących w różnych językach, którzy chcą trafić do Polski.

Polacy pomagają Ukraińcom na granicy

Jaka jest ich sytuacja?

Ks. A.L.: Bardzo tragiczna. Wzięli ze sobą rzeczy, wzięli ze sobą dzieci i pieszo idą. Przejście graniczne jest 15 km od Mościsk. I oni te kilometry pokonują pieszo, dniem i nocą. Po drodze zostawiają torby, bo nie dają rady iść. To przede wszystkim kobiety i małe dzieci, bo rząd ukraiński zabrania mężczyznom od 18 do 60 roku życia opuszczać Ukrainę.

Rozdawaliśmy im kanapki i gorącą herbatę. Nocą szła obok nas matka z małymi dziećmi dźwigająca torby. Jedno z dzieci było chore i bardzo kaszlało. A tu jeszcze tyle kilometrów. Zaproponowaliśmy jej nocleg, ale chciała iść dalej w stronę Polski.

Liczba migrujących osób się zwiększa?

Ks. A.L.: Tak, to tysiące, tysiące ludzi. Idą i jadą samochodami. Kobiety z dziećmi zbierają się po kilka i samochody są przepełnione. Czekają w kolejkach co najmniej po półtorej doby, a nawet dwie i pół doby, żeby przekroczyć granicę. Kolejka samochodów rozciąga się od 25 km do 40 km.

Jaka teraz w nocy jest u was temperatura?

Ks. A.L.: Temperatura może być -1. Miasto się kończy, zaczyna się las. Nie ma toalety, jest ciemno, tragicznie. Ja bardzo współczuję tym wszystkim ludziom, którzy porzucają Ukrainę. Jestem przekonany, że wiele osób porzuca Ukrainę, bo ulegli panice. Szczególnie tu, na zachodzie naprawdę jest bezpiecznie. Nie ma ani wojsk rosyjskich, ani bomb, ani nikt nie strzela.

Polacy pomagają Ukraińcom na granicy

Jak wspólnota parafialna przeżywa ten czas?

Ks. A.L.: Niestety niektórzy nasi parafianie też wyjechali do Polski. Każdy ma tam albo rodzinę, albo dzieci. Tu, na miejscu parafia pomaga. Kiedy jest bieda, to ludzie się jednoczą. Nawet ci, którzy nie żyli między sobą dobrze przychodzą na plebanię, żeby coś ugotować, wynoszą to na ulicę i częstują ludzi.

Był problem z pościelą czy materacami, to ludzie zaczęli przynosić własne poduszki, kołdry, materace. Dzielą się tym z uchodźcami, którzy śpią w szkole. Także parafia stoi na wysokości zadania. Pomagamy, w czym możemy. Nikt nie żałuje ani pieniędzy, środków materialnych, samochodu, paliwa czy jedzenia, żeby się podzielić.

Jak ksiądz przeżywa tę sytuację?

Ks. A.L.: Jest przykro, że Rosja napadła na Ukrainę i że jest wojna, ale ja nie zamierzam uciekać. Nie zamierzam się chować. Stoję na posterunku, jestem gotowy, aby wyspowiadać, aby mszę odprawiać.

Modlimy się dużo. W parafii urządzamy adorację Najświętszego Sakramentu, różańce, drogi krzyżowe, koronki. Msze odprawiamy tak jak przed wojną. Nikt z nas, kapłanów, nie uciekł. Wszyscy z diecezji są na swoim miejscu i są gotowi być z parafianami do końca.

Parafia w Mościskach jest blisko granicy polskiej. Jak ksiądz odbiera reakcje Polaków na to, co się na Ukrainie dzieje?

Ks. A.L.: Jedyne co mogę powiedzieć, to jedno wielkie dziękuję! Bóg zapłać wszystkim Polakom, rodakom, którzy nam tak bardzo pomagają. Tyle miłości, tyle telefonów, tyle współczucia ile dostajemy i ile ja otrzymałem osobiście i cała Ukraina dostaje od Polski to trudno wyrazić słowami.

Wiemy, jakie są historyczne problemy między Ukrainą a Polską, ale jednak w tym momencie po prostu Polska jest kimś najbliższym, kto współczuje, pomaga.

Czym jest dla księdza Ukraina?

Ks. A.L.: Pierwszą ojczyzną. Ja jestem urodzony na Ukrainie, natomiast pochodzę z rodziny polskiej i mam polskie obywatelstwo. Kocham i Ukrainę i Polskę. I boli mnie serce za mój kraj, bo wiem, że wojna nie prowadzi do czegoś dobrego, tylko do zniszczeń i śmierci. Czemu matki i dzieci mają płakać? Czemu mężczyźni mają ginąć na wojnie?

pks (KAI) / ks

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.