separateurCreated with Sketch.

Czy kobieta przed czterdziestką może znaleźć dobrego męża? W życiu i internecie wszystko jest możliwe!

Małżeństwo po czterdziestce
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
– Dość wcześnie ujawniłam swoje słabości i problemy, dając możliwość wyboru, czy chce się dalej ze mną spotykać czy nie. Mój ukochany zdecydował się na bycie ze mną. Na dobre i na złe – opowiada Ewa.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Zuza: Ile miałaś lat, gdy wyszłaś za mąż?

Ewa: Zaręczyłam się i zawarłam sakrament małżeństwa w wieku lat 40.

Miałaś za sobą jakiś wieloletni nieudany związek?

Nie. Miałam kilka krótszych związków, ale późne zamążpójście wynikło z braku spotkania odpowiedniego kandydata. Wychodziłam z założenia, że lepiej być samą niż żyć w nieszczęśliwym związku.

Nie brakowało ci drugiej połówki?

Brakowało. Ale zazwyczaj brakuje tej wymarzonej drugiej połówki. Obserwowałam koleżanki, które decydowały się na małżeństwo ze względu na wiek, a nie na cechy wybranego mężczyzny. Zauważyłam, że część z tych związków zakończyła się rozwodem. Wiedząc, że statystyki mówią o rozpadzie 50% małżeństw, nie chciałam zwiększać tego prawdopodobieństwa w swoim przypadku.

Internet: da się spotkać mężczyznę idealnego?

Co skłoniło cię do poszukiwania przez internet?

Wiele razy się przeprowadzałam. Pojęcie „przyjaciele od przedszkola” jest dla mnie abstrakcją. Podstawówka, liceum i studia to okresy życia w innych miastach oddalonych od siebie o ponad 400 kilometrów. Teraz mieszkam w miejscowości oddalonej od tych poprzednich o ponad 300 km. Nie mając dużej grupy znajomych, postanowiłam skorzystać z internetu. Zachęciło mnie to, że w przypadku portali randkowych stawiających na wartości mogę się dowiedzieć o bardzo istotnych dla mnie informacjach już przed decyzją o pierwszym spotkaniu.

Jak długo trwały poszukiwania?

Długo. Ale to dlatego, że byłam wybredna. Starałam się być otwarta na nowych ludzi. Gdy ktoś, kto nie spełniał wszystkich moich wymagań, chciał się umówić, dawałam tej znajomości szansę. Niestety, okazało się, że gdy w wyszukiwarce ustawiłam filtry według moich wymagań, w moim wielkim mieście było tylko trochę więcej niż 20 takich osób. Bardzo zwracałam uwagę na wyznawane wartości, gdyż były one dla mnie kluczowe. Często prawdziwą, nieoficjalną przyczyną rozpadu związków jest właśnie konflikt wartości.

Z iloma idealnymi mężczyznami się spotkałaś?

Z żadnym. Napisałam do każdego z nich i niestety, niektórzy byli w związkach, a niektórzy nie odpisali. Dla mnie temat był już pozamiatany. Owszem, spotykałam się z od czasu do czasu z kimś, kto zainicjował znajomość, ale było to raczej bez przekonania. 

Ewa: Nie szukałam przygód, tylko związku sakramentalnego

Jak więc poznałaś męża?

W czasie, gdy pisałam do tych 20 wybranych, byłam bardzo szczupłą, filigranową, platynową blondynką. Mijał czas. Przestałam farbować włosy, przytyłam kilkanaście kilo i coraz rzadziej zaglądałam na portal randkowy. Pewnego dnia, gdy się tam zalogowałam, odkryłam, że na mój profil wszedł mężczyzna, który dopiero dołączył do randkującej społeczności, a spełniał wszystkie moje wymagania. Miał nawet w opisie profilu uwagę, że nie ma nic przeciwko temu, by kobieta napisała do niego pierwsza. Co też zrobiłam.

Moment. Będąc młodą, atrakcyjną kobietą, miałaś problem, żeby umówić się z ciekawym mężczyzną, a gdy twój wygląd zewnętrzny zmienił się na gorsze, zdobyłaś idealnego kandydata?

Do dziś jest to dla mnie pewnego rodzaju tajemnica. Jeśli chodzi o umówienie się na seks, raczej nie miałabym problemu, bo wokół było sporo chętnych. Ale ja nie szukałam przygód, tylko związku sakramentalnego. Myślę, że klucz leży w tym, że w prawdziwej miłości i szczęśliwym związku liczy się to, co wewnątrz, a nie to, co na zewnątrz. Nie mając żadnych zobowiązań przez wiele lat, mogłam sobie pozwolić na to, by rozwijać się pod wieloma względami. Pielęgnowałam swoje pasje, pogłębiałam swoją duchowość, chodziłam na warsztaty dotyczące psychologii, uczuć, komunikacji i wiele innych.

Gdy spotkałam Grzegorza, byłam o wiele dojrzalsza niż po ukończeniu studiów. On też. Od początku postawiliśmy na uczciwość i przejrzystość. Dość wcześnie ujawniłam swoje słabości i problemy, dając możliwość wyboru, czy chce się dalej ze mną spotykać czy nie. Mój ukochany zdecydował się na bycie ze mną. Na dobre i na złe. 

Tak jak mówiłaś, połowa związków się rozpada. Czy masz jakąś radę dla par myślących o małżeństwie?

Przede wszystkim trzeba postawić na uczciwość i przejrzystość. Warto omówić wiele aspektów życia przed zawarciem małżeństwa. To co dla mnie jest oczywiste, nie musi takie być dla drugiej osoby i odwrotnie. 

Proponuję dowiedzieć się, czy i jak różnicie się w poglądach dotyczących finansów, wychowania dzieci, seksu, prowadzenia gospodarstwa domowego. Wtedy albo podejmuje się wypracowanie wspólnego stanowiska, albo jest się świadomym, że w tym obszarze małżeństwa jest duże ryzyko konfliktu w przyszłości. Czasem decyduje się o rozstaniu. 

Nam w takim omówieniu tematu bardzo pomogła książka Carmen R. DiGeorgio pt. Zanim powiesz tak – poradnik przedmałżeński. Przeszliśmy z narzeczonym wszystkie pytania z książki. Grzegorz nazwał to nawet „due diligence” – to taki proces, który przechodzą firmy, zanim podpiszą ze sobą kontrakt. 

Ewa i Grzegorz obchodzili niedawno kolejną rocznicę ślubu.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.