separateurCreated with Sketch.

Tak płonie ogień miłosierdzia! Poradnia w Łagiewnikach, która roznieca iskrę Bożej łaski

a statue of jesus christ
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Trzeba tę iskrę Bożej łaski rozniecać. Trzeba światu przekazywać ogień miłosierdzia. W miłosierdziu Boga świat znajdzie pokój, a człowiek szczęście. Jak bardzo potrzebna jest wrażliwość na codzienne cierpienie bliźniego, pokazuje „Poradnia Miłosierdzia”.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Każdy z nas ma „talent miłosierdzia”

Miłosierdzie kojarzy nam się z czymś wyjątkowym. Z jednej strony jest to największy, najwspanialszy atrybut Boga, który nie chciał być tylko sprawiedliwy dla swoich dzieci, ale wychodzi im naprzeciw. Walczy o nie, przebacza, przemienia swoją szaleńczą miłością, choć mógłby stosować kary i nagrody… Buduje z nami relację, zniżając się do nas i pochylając nad naszą marnością. Stąd kult Bożego miłosierdzia, które najbardziej niezwykły wyraz znajduje w sercu Jezusa przebaczającego nam z krzyża, w chwili agonii.

Z drugiej strony jest miłosierdzie ludzkie. Mówimy o „uczynkach miłosierdzia” – względem duszy i ciała. Niestety te kojarzą się nam głównie z konkretnymi grupami doświadczającymi szczególnie drastycznego zła, takimi jak osoby chore, bezdomne, niepełnosprawne, osamotnione, uchodźcy. Umyka nam fakt, że każdy z nas ma „talent miłosierdzia”, a osoby potrzebujące tej właśnie miłości są tuż obok nas!

Jak bardzo potrzebna jest wrażliwość na codzienne cierpienie bliźniego pokazuje Poradnia Miłosierdzia, która działa przy Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w krakowskich Łagiewnikach.

Wzorem miłosierdzia jest w Ewangelii Samarytanin. On nie „specjalizował się” w pomaganiu, nie był działaczem charytatywnym! Po prostu okazał troskę i pomoc pobitemu przy drodze człowiekowi, choć ten był Żydem – był „obcy”. Poradnia także świadczy pomoc „na co dzień”. Na stronie internetowej sanktuarium można łatwo znaleźć informację o godzinach dyżurów. Działalność poradni koordynuje ks. Mirosław Smyrak, który pomaga tu także jako duszpasterz. Oprócz niego porad i konkretnej pomocy udziela jeszcze 3 psychologów, ksiądz, siostra zakonna (psycholog) oraz 2 prawników.

Zapytałam kilkoro z nich, z jakimi problemami i prośbami przychodzą lub dzwonią do nich ludzie. I czym jest dla nich samych  miłosierdzie – z perspektywy poradni?

Ks. Mirosław Smyrak

„Idea poradni w tym miejscu opiera się na integralnej koncepcji człowieka, który ma potrzeby duchowe oraz psychologiczne, związane z ciałem i zdrowiem psychicznym. Łączymy obie sfery i pomagamy integralnie. Dlatego pracują tu profesjonaliści z kilku dziedzin: 3 psychologów, 2 księża, siostra zakonna (psycholog) oraz 2 prawników. Łącznie 8 osób.

Ja mam dyżury duszpasterskie. Jeśli ktoś doświadcza trudności czy jakichś wątpliwości, może przyjść o nich porozmawiać. Ksiądz zasadniczo nie powinien zajmować się pomocą psychologiczną. Nasze role się uzupełniają, psycholog zachęca czasem do spotkania z księdzem – i na odwrót.

Zakres mojej pomocy jest bardzo zróżnicowany. Jedni pytają o to, jak się modlić na różańcu. Czym on się różni od Koronki do miłosierdzia Bożego? Inni zmagają się z „nocą ciemną” duszy. Nie ma specyficznej grupy, która szuka tu pomocy. Pomoc jest bezpłatna, więc można pytać o wiele spraw, które nurtują współczesnego człowieka”.

Anna Seredyńska, psycholog

Ma etat na uczelni i gabinet prywatny, współpracuje z Centrum Ochrony Dziecka, jest też wolontariuszką w hospicjum:

„Przychodzą tu ludzie, którzy nie są zbyt przekonani do psychoterapii. Czują, że potrzebują jakiejś pomocy, a boją się iść na terapię. Najpierw chcą się pewnych rzeczy dowiedzieć, przekonać się, jak wygląda rozmowa z psychologiem. Czasem chcą tylko porozmawiać, aby ktoś ich wysłuchał.

Terapeuci niewierzący bywają niedelikatni, jeśli zobaczą, że czyjeś wybory i styl życia motywowany jest religią. To dotyczy seksualności, relacji, ale też na przykład kwestii powołania. Nie uznają tajemnicy, jaką jest relacja z Bogiem. Poruszanie się po tym obszarze wymaga wrażliwości i zrozumienia. Jest to trudne. Jeśli ktoś spotkał terapeutę, który „wszedł mu z butami” w sferę duchową, może się zrazić na długo.

Pomocy szukają też osoby, które straciły kogoś bliskiego. Stało się coś strasznego, co przekracza siły i ktoś rozpaczliwie próbuje jakoś funkcjonować. Chyba największa żałoba jest po stracie dziecka. Jedną z takich historii przeżyłam szczególnie mocno, bo jestem wtedy zupełnie bezradna. Mogę tylko słuchać.

Dla mnie psychoterapia to nie jest technika, umiejętność. Najważniejszym słowem jest «kontenerowanie» czyli po prostu «bycie śmietnikiem». Człowiek  przyjmuje na siebie cały żal, złość, frustrację, a nawet agresję pacjenta tak, aby mu nie oddać. Osoby, które szukają pomocy, przekazują terapeucie to, co przeżyły. Miłosierdzie polega na tym, że staję się swoistym «śmietnikiem» dla tego wszystkiego, co muszą z siebie wyrzucić”.

Joanna Matyja-Dudek, psycholog i teolog

„Nasz telefon zaufania to specyficzne miejsce – nigdy nie wiem, czy ktoś do mnie przyjdzie czy zadzwoni, a przede wszystkim kto to będzie. Z jakim problemem. Kiedy pracuję w zwyczajnej poradni, rejestracja zapisuje na wizyty i mam pewne dane osoby, która zgłasza się po pomoc, choćby wiek. W tym przypadku nie wiem, czego się spodziewać.

Z drugiej strony o mnie też wiadomo tylko tyle, ile mówi informacja na drzwiach – że jestem psychologiem i teologiem. Dlatego ludzie często «przynoszą problemy» na granicy tych 2 dziedzin. Muszę go wtedy rozgraniczyć i pokazać z perspektywy każdej z tych dziedzin osobno.

Często dotyczy to relacji małżeńskich, kiedy jedna osoba jest wierząca, a druga – nie. Mają różne poglądy na istnienie Pana Boga. Staram się wytłumaczyć, gdzie małżonkowie mogą się spotkać, w którym miejscu. Jest granica, poza którą nikt nie powinien wchodzić. Nie można nikogo zmuszać do wiary czy praktykowania.

Sprawa wiary dzieli dziś bliskie osoby w rodzinie. Męża i żonę, czasem rodziców i dzieci. Zdarza się, że dzwoni do mnie dziadek lub babcia z pytaniem o to, jak zachowywać się wobec wnuka/wnuczki, który nie chce chodzić do kościoła itp.

Rolą bliskiej osoby nie jest nawracanie tylko towarzyszenie. Ochrona relacji, która jest dla obu osób bardzo ważna.

Dziękuję temu, kto przyszedł lub zadzwonił, że zgłosił się po pomoc. O ile jest to tej osobie potrzebne, wzmacniam chęć poszukiwania odpowiedniego specjalisty (przekierowuję do pomocy długofalowej), udania się na odpowiednią terapię. Ja jestem kimś od pierwszego kontaktu – w tym kontekście staram się wysłuchać, a następnie dać dużo wzmocnienia; zachętę, pasujące do tej konkretnej osoby dobre słowo. Ważne, by w danej sytuacji uchwycić się dobra, bo w każdym problemie ważna jest nadzieja”.

Mec. Paweł Szafraniec, prawnik

(jest w trakcie aplikacji radcy prawnego, pomaga tu razem z kolegą prawnikiem):

„Nasza pomoc polega na udzielaniu podstawowych informacji (nie prowadzimy spraw). Usługi świadczymy jednak na takim samym poziomie, jak w każdej kancelarii prawnej. Ludzie, którzy do nas przychodzą najczęściej szukają odpowiedzi na pytanie «co robić?».  Dotyczy to najczęściej spraw rodzinnych, w tym szeroko pojmowanych problemów małżeńskich. Są to rozwody, podział majątku, opieka nad dziećmi itp. Drugi obszar to sprawy majątkowe.

Miłosierdzie polega w naszym przypadku na poświęceniu czasu drugiemu człowiekowi. Mam dyżur 2 godziny w tygodniu, ale często przygotowuję się w domu do konkretnej sprawy. Pomoc zajmuje więc dużo więcej czasu niż te 2 godziny. Robię to kosztem prywatnego czasu.

W każdym, kto do mnie przychodzi, staram się dostrzec człowieka i zbudować w nim wiarę w siebie oraz w ludzi. Wyznacznikiem miłosierdzia jest według mnie bezinteresowność”.

Bp Jan Zając

Samarytanin to każdy z nas, kto dostrzega potrzeby ludzi „leżących przy naszej drodze”. Pomaga im, okazuje miłość i troskę. Bezinteresownie. Na co dzień. Spontanicznie lub profesjonalnie, ale tak, by stawać się na obraz Jezusa Miłosiernego. To otwiera nową przestrzeń dla praktykowania miłosierdzia.

O znaczenie poradni zapytałam na koniec bp. Jana Zająca (emerytowany biskup pomocniczy archidiecezji krakowskiej), który mieszka na terenie sanktuarium. Widzi to tak:

„W przestrzeni modlitwy i spotkania z Jezusem miłosiernym w Łagiewnikach dokonuje się nieustanne głoszenie Dobrej Nowiny przez przekazywane Słowo Boże, prelekcje, konferencje... Realizuje się cud przemiany serc w konfesjonałach przez posługę całodzienną spowiedników... Wiele się tu dzieje, aby rozbudzić wyobraźnię miłosierdzia”.

Tak płonie ogień miłosierdzia

Przedłużeniem pracy apostolskiej jest Poradnia Miłosierdzia. W atmosferze zaufania i dyskrecji dokonywane są indywidualne spotkania w zakresie spraw religijno-moralnych, trudności życia małżeńskiego i rodzinnego, dramatu uzależnień oraz problemów natury psychologicznej, aż po porady prawne, z których korzystają osoby w różnym wieku, szukające ukierunkowania na przyszłość, czy choćby dobrego słowa, które budzi nadzieję.

Tak płonie ogień miłosierdzia! Trzeba tę iskrę Bożej łaski rozniecać. Trzeba światu przekazywać ogień miłosierdzia. W miłosierdziu Boga świat znajdzie pokój, a człowiek szczęście (Jan Paweł II).

Wezwanie do miłosierdzia jest wciąż aktualne i skierowane do wszystkich, którzy z wiarą przyjmują ewangeliczne: „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią” i z ufnością wołamy: Jezu, ufam Tobie!