separateurCreated with Sketch.

13 maja 1917 roku: Piękna Pani z Fatimy i spotkanie, które zmieniło świat

Fatima
„Nie bójcie się! Nie zrobię wam krzywdy. Jestem z nieba” – powiedziała Maryja w Cova da Iria, czyli w Dolinie Pokoju. Od 1914 r. na frontach ginęli ludzie, trwała pierwsza wojna światowa.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Wiosna w Fatimie

W Portugalii wiosna często zaczyna się już w lutym. Portugalczycy jeszcze marzną, kobiety otulają się w chusty, ale kwiaty już się budzą. Jeszcze nie fioletowe jakarandy, ale kaliny, oleandry i łąkowe kwiecie już nie pamiętają o zimie. W Fatimie, gdzie klimat jest surowszy niż na południu i bardziej zmienny, wiosna przychodzi później.

Jednak w niedzielę, 13 maja 1917 r., było już ciepło. Wiosna w Fatimie kipiała kwieciem i bujnością traw na skalnych zboczach. Po porannej mszy w parafialnym kościele rodziny wracały do domów. Wąskimi ulicami – od kościoła do Aljustrel – ubrane odświętnie dzieci podbiegały do zajętych rozmową dorosłych.

Dzień zapowiadał się piękny. Słońce zachęcało do odpoczynku pod rozłożystymi gałęziami oliwnych drzew. Troje kuzynów – Hiacynta, Franciszek i Łucja – omawiali miejsce, do którego chcieli zabrać stado owiec na wypas. Wybrali pole rodziców Łucji w Cova da Iria, mieli wrócić do domu dopiero na kolację.

Topografia terenu objawień fatimskich

Warto zrekonstruować wydarzenia z pamiętnej niedzieli i nanieść na mapę „pozycje” pastuszków i Maryi – tak, aby nie tylko zrozumieć wydarzenia, ale umieć poruszać się we współczesnej przestrzeni fatimskiego sanktuarium.

Kaplica Objawień to dokładnie to miejsce, w którym w 1917 r. rosły dwa gatunki dębów: ostrolistny i skalny. W pierwszym pastuszkowie zobaczyli błysk, który uznali za zwiastun burzy. W drugim ujrzeli Piękną Panią.

Dla lepszego oglądu sytuacji warto też wiedzieć, że dąb skalny rosnący w Portugalii to gatunek rośliny z rodziny bukowatych, osiąga wysokość od 50 do 100 centymetrów, nie jest podobny do znanych w Polsce wysokich drzew.

W czasie pierwszego błysku dzieci siedziały na pagórku, położonym nieco wyżej nad dębami. To dokładnie to miejsce, w którym dziś stoi bazylika Matki Bożej Różańcowej. Musiały więc zejść niżej, aby zobaczyć Maryję. Miejsce, w którym doszło do objawień było polem państwa Santos, rodziców Łucji.

Droga na pole wiodła z wioski Aljustrel, miejsca zamieszkania pastuszków, przez oliwne gaje. Dziś pielgrzymi pokonują tę trasę odmawiając różaniec, albo odprawiając nabożeństwo drogi krzyżowej. To w tych zagajnikach pastuszkowie spotkali też wcześniej Anioła Portugalii. Miejsce to – między Aljustrel a Cova da Iria – nazywano Valinhos.

Wspomnienia Łucji: „Jestem z nieba”

Siostra Łucja zapisała we wspomnieniach, że dzień był „piękny i pogodny”, dlatego wybrali się paść owce na odległe pole. Musieli pokonać 2,5 kilometra, przejść przez ugór, a to im wydłużyło drogę dwukrotnie – ale z jakiegoś powodu szli i koło południa byli na miejscu. Owce zaczęły skubać trawę, a oni, w ramach zabawy, wznosili niewielki murek wokół zagajnika.

Nagle, mimo słonecznej pogody, ujrzeli coś w rodzaju błyskawicy. Łucja, jako najstarsza, była odpowiedzialna za kuzynów i zdecydowała, że należy wrócić do domu. Franciszek i Hiacynta zgodzili się od razu i cała trójka zaczęła schodzić z pagórka w stronę drogi.

Jednak już w połowie zbocza dzieci zobaczyły kolejny błysk, a gdy podeszły kilka kroków bliżej nad jednym ze skalnych dębów ujrzeli „jakąś Panią, ubraną na biało, bardziej lśniącą od słońca, rozsiewającą światło jaśniejsze i intensywniejsze od kryształowego kieliszka wypełnionego krystaliczną wodą, przeszywaną promieniami najostrzejszego słonecznego blasku.

Zatrzymaliśmy się zdziwieni widokiem zjawy. Przybliżyliśmy się tak bardzo, że znaleźliśmy się wewnątrz światła, które Ją spowijało i które z Niej wychodziło; być może w odległości półtora metra, mniej więcej” – zapisała s. Łucja.

I wtedy Matka Boża odezwała się do zdziwionej trójki. Nastąpił prosty, szczery dialog, który przeszedł już do historii. „Jestem z nieba”. To wyznanie – Łucja, która żyła najdłużej z pastuszków, ale i Hiacynta i Franciszek – nosili do ostatnich chwil swojego życia.

Rozmowa z Mamą

Łucja, ośmielona Jej anielską dobrocią, zadała wtedy kilka ważnych pytań. Po pierwsze, czy pójdą do nieba. Maryja odpowiedziała, że każde z nich pójdzie, ale Franciszek musi często odmawiać różaniec. Wtedy zapytała o dwie dziewczynki, które niedawno zmarły, a były jej przyjaciółkami.

– Czy Maria das Neves jest już w niebie?
– Tak.
– A Amelia?
– Będzie przebywać w czyśćcu do końca świata – odpowiedziała Maryja.

„Wydaje mi się, że Amelia miała jakieś osiemnaście, czy dwadzieścia lat” – zapisała Łucja. A potem musieli wrócić do domu. Znów przejść przez ugór, który im wydłużał drogę i ułożyć w swoich wielkich sercach i dziecięcych umysłach to, co im się przydarzyło.

Tyle różańców, ile zechcesz!

Franciszek nie słyszał słów Maryi, tylko dziewczynki słyszały Jej głos, więc opowiedziały pastuszkowi, co mówiła Pani bardziej lśniąca od słońca (Łucja będzie tak nazywać Maryję do końca życia).

Gdy chłopiec dowiedział się, że musi często domawiać różaniec, wykrzyknął: „Moja najdroższa Matko Boża, odmówię tyle różańców, ile zechcesz!”.

Zanim rozeszli się do swoich domów, Łucja przykazała Hiacyncie, żeby nic nikomu nie mówiła, ale z zapisów wiemy, że Hiacynta, oczarowana Maryją, nie mogła się powstrzymać i nie zastawszy rodziców w domu czekała na nich na progu, a gdy tylko ich zobaczyła rzuciła się biegiem w ich stronę i wtulona w ramiona mamy, ledwo łapiąc oddech, wyszeptała: „Mamo, widzieliśmy dziś w Cova da Iria taką piękną Panią!”.

Maryja nie kłamie

A potem… Potem były przesłuchania, mnóstwo łez, cierpienia i upokorzeń. Niedowierzanie, posądzania o kłamstwo, a nawet zamknięcie w więzieniu, gdzie Hiacynta, siedmioletnia, od razu zdjęła z szyi swój krzyżyk i zawiesiła go na ścianie. Zaczęła różaniec, do którego włączyli się wszyscy więźniowie przebywający z pastuszkami w jednej celi.

Maryja, zgodnie z obietnicą, zjawiała się każdego 13 dnia w kolejnych miesiącach, aż do października, za każdym razem prosząc o nawrócenie, pokutę i modlitwę różańcem. Przekazała trzy tajemnice, które Łucja spisała i dzięki temu możemy je czytać i analizować.

Ale czy je rzeczywiście przyjęliśmy? Czy uwierzyliśmy Maryi? Czy Jej słowa szarpnęły nasze serca, porwały je do pokuty i modlitwy tak gorliwej, jak małego Franciszka?

Często słyszymy: Odmawiajcie różaniec. Ale czy ktokolwiek z nas – oczytanych, wykształconych, formowanych duchowo – wykrzyknął kiedykolwiek tak, jak on: „Moja najdroższa Matko Boża, odmówię tyle różańców, ile zechcesz!”?

Nie przestawaj nas szukać...

Nie ma nieba bez nawrócenia i pokuty. Kto mówi inaczej, ten kłamie. Nie ma nieba bez Maryi, bo Ona jest Jego Królową, na życzenie samego Boga.

A czemu przychodzi czasem na ziemię i objawia się niektórym z nas? Bo jest Matką, która widzi, że powierzone Jej dzieci nic sobie nie robią z próśb o pokutę i nawrócenie.

Siostra Łucja, już jako karmelitanka, w jednym ze swych wierszy wytłumaczyła, na czym polega misja Maryi, Pani bardziej lśniącej od słońca:

Ty jesteś Panią i Pasterką
Idąc samotnie przez świat
W poszukiwaniu dzieci rozproszonych
By przynieść je w Twoim Matczynym Sercu...

Korzystałam z książek:
Karmel w Coimbrze, „Siostra Łucja od Jezusa i Niepokalanego Serca. Biografia”;
Sekretariat Pastuszków w Fatimie, „Wspomnienia s. Łucji z Fatimy”, tom I.