Aleteia logoAleteia logoAleteia
piątek 26/04/2024 |
Św. Anakleta
Aleteia logo
Styl życia
separateurCreated with Sketch.

Córka Zbigniewa Wodeckiego: “Nie ma dnia, żebym nie czuła się z nim bardzo związana”

Zbigniew Wodecki z córką Katarzyną Wodecką-Stubbs

Beata Zawrzel/REPORTER | EastNews

Zbigniew Wodecki z córką Katarzyną Wodecką-Stubbs, 2014 r.

Redakcja - 22.05.22

Zbigniew Wodecki zmarł niespodziewanie 22 maja 2017 roku. Jak wyglądało życie prywatne z tym szczególnym artystą? Jaki był, gdy schodził ze sceny? O tym na łamach magazynu "Viva!" opowiadała Katarzyna Wodecka-Stubbs.

Kiedy Zbigniew Wodecki został ojcem, miał zaledwie 21 lat. Był młody, dopiero stawiał pierwsze kroki na twórczej drodze. Jak wyglądała jego codzienność z małą Kasią, Pawłem i Joasią?

“Zawsze biegaliśmy do przedpokoju w piżamkach, jak wracał z koncertów, taki rodzinny rytuał: żegnał się klaksonem, a witaliśmy go w progu. Natomiast nie było między nami więzi intelektualnej, tato miał dość czarne, ale błyskotliwe i ostre poczucie humoru, a my żadnego, byliśmy za mali. Kiedy dorośliśmy, staliśmy się dla taty partnerami do rozmowy, a nie tylko dziećmi” – na łamach magazynu “Viva!” wspominała Katarzyna Wodecka-Stubbs.

Jak byliśmy mali, to z pietyzmem – mama nas do tego przygotowała – hołubiliśmy momenty, kiedy tata siedział przy fortepianie i pisał, bo tata zawsze pisał partytury ołówkiem. Kilka razy przyjaciele próbowali namówić go na sprzęt elektroniczny, ale nie potrafił się przestawić. Musiał mieć duży papier nutowy i ołówki, które mu ostrzyliśmy. Kiedy siadał przy fortepianie, zamykało się drzwi – takie mieszczańskie, dwuskrzydłowe z mleczną szybą – i dzieci chodziły na paluszkach, bo parkiet skrzypiał, żeby nie przeszkadzać tatusiowi, który komponuje. Czasami oczywiście przemykaliśmy obok tych drzwi i zawsze widać było jego cień, bo fortepian stał zaraz za drzwiami: siedział zgarbiony, pracował. Jak miał wenę, to wsiąkał na długie godziny. A potem zawsze bardzo chciał to od razu zagrać.

Katarzyna Wodecka: “Tato miał ogromne poczucie humoru”

Zbigniew Wodecki nie chciał, by jego dzieci poszły w tym samym kierunku. Wiedział, ile czasu i wyrzeczeń wymaga edukacja muzyczna. Koledzy kopali piłkę – on musiał ćwiczyć. Zależało mu, by jego dzieci miały beztroskie dzieciństwo. One jednak same zapragnęły chodzić do szkoły na Basztowej w Krakowie. Podobnie wnuki.

Nasza relacja była bardziej piedestałowa. Natomiast z naszymi dziećmi, czyli swoimi wnukami, których jest piątka, zbudował szalenie ciepłą, dotykową wręcz więź, lubił spędzać z nimi dużo czasu, zawsze chodził po nich do szkoły, do przedszkola, jak tylko wracał do Krakowa. Czasami nam to wręcz nie pasowało, mieliśmy inne zobowiązania: francuski, saksofon, balet. No ale jak tata przyjeżdżał, trzeba było wszystko rzucić, bo to nie był żaden argument, żeby nie pójść z dziadkiem na gorącą czekoladę. Życie było ważniejsze. I dzieciaki cieszyły się, jak je odbierał, bo przecież to superfajnie przejść się z dziadkiem przez Rynek. Tato też był zachwycony. 

Zbigniew Wodecki miał wielkie poczucie humoru. Lubił żartować i patrzeć na swoje życie z dystansem. Ale miał też swoje wymagania:

On chciał, żebyśmy były damami. Nie kurami domowymi, tylko damami. Jego mama była damą, jego żona jest damą i my – jego córki – też mamy być damami. Nie chodzi o to, żeby zachowywać się pretensjonalnie, tylko nie robić pewnych rzeczy, które damie nie przystoją, choćby palić papierosy na ulicy.

Jego żona, Krystyna Wodecka, wiedziała, jak żyć z artystą. Jak mówi jej córka Katarzyna, to właśnie dzięki mamie ich dom przetrwał.

Z artystą nie można być 24 godziny na dobę, bo on ma inne potrzeby, inne wymagania, a przede wszystkim w każdym artyście jest sporo tego twórczego priorytetu czy egoizmu, który mu pomaga w karierze. Myślę, że moi rodzice wypracowali sobie znakomitą technikę wspólnego egzystowania, dlatego byli całe życie razem. Tata jechał na koncert, wracał, kilka dni spędzał w domu, znowu ruszał na koncert, wracał… w związku z tym nie dochodziło do kolizji z przemęczenia wielkim ego artysty w środowisku domowym.

Katarzyna Wodecka-Stubbs przyznała, że nie potrafi przestać myśleć o tacie.

Myślę o nim codziennie. Nie ma dnia, żebym nie czuła się bardzo związana z tatą. Nawet nie mam czasu na jakieś głębsze refleksje, albo raczej nie pozwalam sobie na nie.

Tags:
muzyka
Modlitwa dnia
Dziś świętujemy...





Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail