Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Jeszcze niedawno Rumunia kojarzyła się większości Polaków z Romami, biedą i uchodźcami żebrzącymi na ulicach. W 2007 roku kraj wstąpił do Unii Europejskiej. Wiele się zmieniło. Powstają nowe drogi i osiedla. Liczne obiekty widnieją na liście światowego dziedzictwa UNESCO. To ciekawy kraj, bogaty pięknem natury. Znajduje się tu łańcuch Karpat długości niemal 700 km! Na wschodzie można się kąpać w Morzu Czarnym, zobaczyć dzikie tereny delty Dunaju.
Zapraszam was w podróż przez kręte górskie drogi prowadzące do uroczej świątyni!
Legendarna trasa Transfogarska
Jadąc do Rumunii (z żoną i trójką dzieci) chcieliśmy zobaczyć legendarną trasę Transfogarską. To droga kultowa. Odwiedza ją tysiące motocyklistów i kierowców rocznie. Urocze miejsce dla tych, którzy cenią górskie widoki i nie boją się szalonych serpentyn.
Trasa liczy 150 km. Została zbudowana w latach 1970-74 przez komunistycznego przywódcę Rumunii, Nicolae Ceausescu. Powstała w miejscu leśnych i górskich szlaków. Początkowo miała znaczenie militarne. Rumuński dyktator, świadomy napiętych relacji ze Związkiem Radzieckim, chciał zapewnić sobie szybki przejazd przez góry w przypadku ewentualnej sowieckiej inwazji.
Trasa Transfogarska oznaczona jest symbolem DN7C. Łączy wieś Bascov nieopodal Pitesti z Carțișoarą w Transylwanii. Z południa na północ przecina główny grzbiet Gór Fogaraskich (stąd jej nazwa). To najwyższe pasmo Karpat Południowych oraz całej Rumunii. Decydując się na przejazd trasą trzeba być gotowym na pokonanie ogromnej liczby ostrych zakrętów. Jej szlak wiedzie między dwoma najwyższymi szczytami Gór Fogarskich: Moldoveanu (2544 m n.p.m.) i Negoiu (2535 m n.p.m.).
Wakacje w Rumunii
Rozpoczęliśmy przejazd od strony północnej. Wyjechaliśmy z Sibiu. Po pokonaniu pierwszych kilometrów warto się zatrzymać i zobaczyć największy wodospad Karpat – Baleę. Kaskada liczy 60 metrów wysokości. By do niego dotrzeć, trzeba przejść szlak. Górska wędrówka trwa około 40 minut. Piękne widoki i orzeźwiająca bryza wodospadu rekompensują trud wejścia.
Kierując się na południe zobaczymy wzniesienia i zakręty. Na całej trasie jest 27 wiaduktów, 830 mostów oraz kilka tuneli. Najwyżej położony fragment drogi znajduje się na 2042 m n.p.m. Jest tam również najdłuższy tunel w Rumunii, o długości 884 metrów.
W najwyższym punkcie trasy trzeba się zatrzymać na Przełęczy Fogarskiej, przy jeziorze Balea. Jest tam duży parking, schronisko, restauracja i spora przestrzeń, by odpocząć. Są śmiałkowie, którzy docierają tu rowerem. Jednego mijaliśmy po drodze. Jest opcja bezpłatnego noclegu. Zatrzymują się tu podróżujący vanami, kamperami lub posiadacze namiotów. Jest tu stosunkowo chłodno. W środku lipca mogliśmy rzucać śnieżkami i ślizgać się na sporej tafli śniegu.
11 niedźwiedzi
Kiedy zjeżdżaliśmy z najwyższego punktu, spotkały nas nie lada atrakcje. W niższych partiach trasy, bardziej zalesionych, obok drogi można spotkać dzikie niedźwiedzie! Zrobiło to na nas ogromne wrażenie. Samica z dwójką małych. Siedziały dwa metry od naszego auta. Wydawały się spokojne i niegroźne, ale to dzikie zwierzęta. Lepiej podziwiać je wyłącznie przez szybę samochodu. Tu motocykliści i rowerzyści muszą uważać.
Chwilę później przy drodze stał kolejny niedźwiedź, potem następny z małymi i trzeci, samotny. Przez niecałą godzinie naliczyliśmy ich 11! To dość powszechne zjawisko w tym regionie Rumunii. Dzieje się, bo niektórzy turyści niestety karmili zwierzaki kanapkami. Przyzwyczaiły się podchodzić do ludzi po łatwą zdobycz.
Curtea de Arges
Po przejechaniu następnych 100 km dotarliśmy na nocleg do niewielkiej miejscowości u podnóży Karpat. Curtea de Arges to 32-tysięczne miasteczko w środkowej Rumunii. Trafiliśmy tu przypadkowo, a spędziliśmy całą niedzielę. Staraliśmy się znaleźć katolicką parafię, by uczestniczyć w mszy świętej. W Curtea de Arges jest kościół katolicki.
Po Eucharystii tamtejsze siostry zakonne porozmawiały z nami i oprowadziły po parafialnym nowoczesnym przedszkolu. Następnie ruszyliśmy w miasto, by szukać głównych atrakcji.
Rumuński „Wawel”
Najważniejszym punktem miasta jest cerkiew metropolitalna Zaśnięcia Matki Bożej. Prawosławną świątynię zbudowano w latach 1512-1517. Ostateczny wygląd nadały jej prace francuskiego architekta Lecomte'a du Nouya pod koniec XIX wieku. Wrażenie robi wygląd zewnętrzny cerkwi. Budynek posiada cztery wieże boczne (oryginalnie zdobione) i główną kopułę środkową. Nad wejściem do cerkwi widnieje mozaika przedstawiająca Maryję z Jezusem. Wokół niej umieszczono bogate wzory, które upiększają frontową ścianę świątyni.
Wewnątrz znajduje się dwanaście kolumn, które symbolizują apostołów. Są bogato zdobione motywami roślinnymi. Niektóre, dzięki wypukłym wzorom przypominającym grube liny, także wydają się być „poskręcane”. Największe wrażenie robi główny ikonostas oraz przepięknie zdobione kolorowe ściany i sklepienie.
W cerkwi znajdują się otaczane szczególnym kultem relikwie św. Filotei, św. męczennicy Tatiany oraz św. Sergiusza. To miejsce jest tak ważne dla Rumunów, jak dla Polaków krakowski Wawel. Tu zostali pochowani pierwsi królowie Rumunii: Karol I, Ferdynand I oraz Michał I. Płyty nagrobne widać obok głównego wejścia. W pobliżu świątyni znajduje się drugi budynek z królewskimi grobowcami. Zwiedzając cerkiew trafiliśmy na ceremonię ślubną. To dodatkowo upiększyło chwile spędzone w tym wyjątkowym miejscu.