separateurCreated with Sketch.

Biskup w butach do jazdy konnej, który mawiał „nie mam lepszego ubrania”

NEUMANN
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Elżbieta Wiater - 01.08.22
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Gdy został biskupem, nadal prowadził bardzo aktywne życie duszpasterskie, ubierał się skromnie i zawsze chodził w wysokich butach do konnej jazdy…
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Św. Jan Nepomucen Neumann

Imię świętego biskupa redemptorysty idealnie naprowadza na miejsce jego pochodzenia, bo choć Neumann zmarł w Stanach Zjednoczonych, urodził się w czeskich Prachatyczach. Jak drobny ciałem, ale potężny duchem Czech znalazł się po drugiej stronie oceanu? Po prostu dała znać o sobie cecha wyraźnie obecna w całym jego życiu – zdecydowanie nie był kimś, kto lubi czekać…

A kiedy biskup odmawia ci święceń…

…to piszesz do wszystkich biskupów w okolicy, a jeśli i oni odmawiają, bo taki jest akurat polityczny klimat (cesarz Austrii sobie nie życzy większej liczby księży), szukasz chętnego po drugiej stronie globu. Kiedy zaś nie możesz się doczekać odpowiedzi, o żebranym (prawie) chlebie wyruszasz do Hawru, skąd odpływają statki do Nowego Świata.

Po długiej morskiej podróży lądujesz w Nowym Jorku i tam idziesz od razu do biskupa z wiadomą prośbą, bez żadnej gwarancji, że podróż miała sens i uzyskasz święcenia.

Tak właśnie wyglądała Janowa droga do kapłaństwa. Na szczęście na miejscu dowiedział się, że tak, chętnie, wyświęcimy, list z zaproszeniem już został wysłany. Po prostu przez swój pośpiech minął się z pismem w drodze.

Ksiądz na koniu

Trwała niezdolność do usiedzenia na jednym miejscu i bezczynności bardzo się przydała Janowi w jego parafii. Była ona olbrzymim terytorium – w końcu mówimy o Ameryce Północnej, gdzie wszystko jest większe.

Wspólnotki imigrantów oraz nawróconych na katolicyzm Indian były rozrzucone na wielkiej powierzchni. Początkowo proboszcz przemierzał ją pieszo, ale w końcu jeden z parafian się zlitował i podarował mu konia.

Wierzchowiec był cennym nabytkiem, ale też generował pewien problem. Otóż ks. Neumann był tak niskiego wzrostu, że miał problem z wsiadaniem na niego. Zawsze musiał podprowadzić zwierzę do jakiegoś płotu lub kamienia, z którego mógł zająć siodło. Konieczność ta, połączona z nieustannym pośpiechem jeźdźca, bywała powodem komicznych sytuacji.

Jak choćby tej, kiedy ks. Jan, chcąc jak najszybciej odjechać na mszę do kolejnej miejscowości, niechcący włożył niewłaściwą nogę w strzemię. Koń ewidentnie wyczuł jego pośpiech i od razu ruszył, niestety, siedzący na nim po zajęciu miejsca odkrył, że ma przed sobą nie grzywę, a ogon. Gdyby nie przechodzień, który się zlitował i zatrzymał zwierzę, ks. Jan musiałby bawić się w siodle w akrobatę…

„Nie mam lepszego ubrania”

Życie proboszcza-wędrowniczka nie było łatwe. Tereny były bagniste, pełno moskitów, a do tego a to grupa bandytów próbująca wymusić na kapłanie jakieś pieniądze przez powieszenie, a to pijany kowboj próbujący strzelić mu w plecy (obie historie z życia wzięte).

Ksiądz Neumann szybko odkrył, że w samotności wkrótce się wypali, i zaczął szukać wspólnoty. Jego wybór padł na redemptorystów.

Nie nacieszył się jednak zbyt długo zakonem, bo ordynowano go na biskupa Filadelfii. Jako purpurat nadal prowadził bardzo aktywne życie duszpasterskie (to jemu USA zawdzięczają m.in. powstanie sieci katolickich szkół powszechnych), co sprawiało, że ubierał się skromnie i zawsze chodził w wysokich butach do konnej jazdy.

Kiedyś ktoś z otoczenia nie wytrzymał i stwierdził: „Księże biskupie, wypadałoby się przebrać w lepsze ubranie”, na co pouczony odrzekł: „Nie mam lepszego ubrania”. Po prostu otrzymywane kwoty przeznaczał na swoją diecezję, samemu zachowując ślub ubóstwa złożony jeszcze u redemptorystów.

Kiedy zmarł mając nieco ponad 40 lat (też się pośpieszył…), jego ciało wystawiono w szatach pontyfikalnych. Tłumy przyszły się z nim pożegnać. Niektórzy podsumowali to żartem, że wierni przyszli tak licznie także dlatego, że wreszcie mogli zobaczyć swojego biskupa, jak leży i odpoczywa, do tego ubrany w nowe ubranie. Zdecydowanie było to zaskakujący widok…

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.