Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Niedawno jadąc pociągiem na Mazury rozmawiałam ze zbuntowanym młodym mężczyzną. Już w pierwszych słowach Adam powiedział mi, że tak naprawdę szuka sensu swojego życia, a liczne tatuaże i ozdobna biżuteria, którą nosił, też była tego przejawem.
Wśród tatuaży zobaczyłam znany mi symbol, mianowicie „dłonie w modlitwie”. Mile zaskoczona zapytałam o to, dlaczego akurat taki obraz zdecydował się wytatuować. I wtedy mój współtowarzysz podróży opowiedział mi swoją historię. – Niedawno moja babcia Zosia „odeszła do Domu Ojca”. Była naprawdę skromną, a przy tym wspaniałą – i jak dla mnie – niezwykłą osobą. Takie moje światełko od wczesnego dzieciństwa, które było dla mnie trudne. Okres wchodzenia w dorosłe życie też nie był łatwy.
– Babcia zawsze była serdeczna, uśmiechnięta i zwyczajnie dobra, pomimo ciężkiej pracy w domu (wychowanie piątki dzieci, a potem pomoc w wychowaniu wnuków) i pracy w polu. Była piękną kobietą, ale z biegiem lat ząb czasu dał o sobie znać, co było widoczne na jej dłoniach. Bardzo spracowanych, ale zawsze chętnych do wspólnej, rodzinnej modlitwy we dnie i w nocy. Nad jej łóżkiem – i to pamiętam do dziś – wisiał obrazek, który babcia nazywała „ręce w modlitwie” – podzielił się Adam.
Rodzinna historia braterskiej miłości
Rzeczywiście, ja też znam te dłonie. Myślę, że wielu z nas również. Ale czy znamy poruszającą serce i wyobraźnię historię związaną z powstaniem tego obrazu?
Opowieść sięga XV wieku i opowiada o skromnej rodzinie: rodzicach i ich osiemnaściorgu dzieciach, mieszkających w pobliżu Norymbergi. Ojciec rodziny, który był złotnikiem, pracował po kilkanaście godzin dziennie, aby wyżywić rodzinę.
Albrecht i Albert, dwójka starszych dzieci, marzyli, aby rozwijać swoje talenty artystyczne, które odziedziczyli po tacie. Nie bardzo wiedzieli jak to zrobić, ponieważ zdawali sobie sprawę, że rodzice nie będą w stanie opłacić kosztownych studiów w norymberskiej akademii.
Według opowieści „z ust do ust” chłopcy zdecydowali, że jeden z nich pójdzie na studia i będzie mógł realizować swoje marzenie, a drugi będzie ciężko pracować, aby zdobyć pieniądze na naukę. Tylko kto miał podążać za marzeniami, a kto pracować? Chłopcy postanowili, że wystarczy rzucić monetą. Tak też się stało. Jeden z nich poszedł do kopalni i zaczął opłacać studia tego drugiego. Ustalili, że kiedy brat ukończy studia, będzie opłacać studia pracującego brata, być może ze sprzedaży swych prac lub zatrudniając się również w kopalni.
Okazało się, że bratem, który miał szczęście studiować na Akademii w Norymberdze był Albrecht Dürer, późniejszy słynny malarz, grafik i rysownik.
Albrecht Dürer i jego dłonie w modlitwie
Albert przez 4 lata pracował wytrwale w kopalni, w niebezpiecznych warunkach. Dzięki temu mógł opłacać studia swojego brata – jak się później okazało – bardzo zdolnego – którego obrazy, akwaforty i drzeworyty były zauważone oraz doceniane przez wielu miłośników sztuki. Dzięki temu Albrecht mógł sprzedawać swoje prace, aby zdobywane w ten sposób środki finansowe przekazywać rodzinie i odkładać na studia dla brata…
Kiedy młody artysta wrócił do swojej rodzinnej miejscowości, rodzice przygotowali dla niego uroczysty obiad, aby świętować ukończenie studiów Albrechta oraz jego wielkie sukcesy artystyczne. Kiedy rodzina cieszyła się ze wspólnego spotkania, Albrecht wstał ze swojego honorowego miejsca przy stole i wzniósł toast dla swojego brata, dziękując za jego ciężką i niebezpieczną pracę w kopalni, dzięki której mógł spełnić swoje marzenia.
Dziękując Albertowi za pomoc powiedział, że teraz on może studiować wymarzony kierunek – malarstwo w Akademii Sztuk Pięknych Norymbergi, ponieważ wreszcie jest taka możliwość finansowa.
Siła braterskiej miłości
Wzruszony do łez Albert wstał przy rodzinnym stole i ocierając twarz zniszczonymi dłońmi powiedział, że niestety już jest to niemożliwe, aby te młodzieńcze marzenie zrealizować. Powiedział, że ciężka praca w kopalni zdeformowała jego dłonie do tego stopnia, że nawet nie jest w stanie utrzymać kieliszka, aby wznieść toast, a co dopiero malować pędzlem obrazy czy ołówkiem szkice.
Dodał, że cieszy się jednak, że jego marzenia spełniły się w jego bracie. Aby podziękować Albertowi za całe jego poświęcenie i wyrzeczenia, Albrecht narysował zniszczone dłonie swojego brata z palcami skierowanymi ku górze. To niezwykłe dzieło artysta nazwał Dłonie, ale z pokolenia na pokolenie poruszający obraz nazywany jest przez wszystkich Dłonie w modlitwie.
Od tamtych wydarzeń upłynęło ponad 450 lat. Na całym świecie znajdują się obrazy, szkice ołówkiem i węglem, a także akwarele, drzeworyty i miedzioryty Albrechta Dürera. Jednakże większość osób zna tylko to jedno dzieło, Dłonie w modlitwie, i związaną z nim niezwykłą opowieść o sile braterskiej miłości i przyjaźni.