Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Personel w hospicjum ma świadomość, że większość pacjentów, którzy tu przebywają, umiera. Historia Bradena Westa pokazuje, że przeciwności losu można pokonać, a słońce może wyjść nawet po największej burzy.
Miał żyć maksymalnie 18 miesięcy
Chłopak miał problemy zdrowotne jeszcze przed urodzeniem. Gdy mama Bradena, Cheri West, poszła na badania prenatalne, pracownicy szpitala poinformowali ją, że szczególne potrzeby syna mogą znacząco utrudnić codzienne funkcjonowanie.
Chłopiec urodził się z zespołem Pfeiffera - rzadką chorobą genetyczną, która wpłynęła na kształt twarzy i czaszki. Lekarze oznajmili rodzicom, że nawet jeśli dziecko przyjdzie na świat, przeżyje maksymalnie 18 miesięcy. Matka Bradena dowiedziała się o chorobie syna dwa tygodnie przed narodzinami syna. „Kopał mnie w brzuch, a ja modliłam się do Boga, aby on przeżył albo by Bóg go zabrał" - wspomina Cheri West.
Jak tylko kobieta zobaczyła swoje dziecko, natychmiast nawiązała się między nimi szczególna więź. "Leżałam na szpitalnym łóżku i tuż przed tym, jak lekarze chcieli przeciąć pępowinę, pomyślałam, że nie jestem gotowa, aby pozwolić mu odejść. Powiedziałam: „Drogi Boże, proszę, pozwól mi go mieć chociaż przez chwilę” - dodaje Cheri.
Wiedząc, że szansę na przeżycie dziecka są praktycznie zerowe, rodzice umieścili Bradena w hospicjum. Zależało im na tym, aby ten krótki czas na ziemi był dla ich syna jak najbardziej komfortowy.
Długie życie w hospicjum
Michele Eddings Linn - pielęgniarka z hospicjum, doskonale pamięta dzień, w którym dowiedziała się o przyjęciu do placówki małego chłopca. „Spodziewałam się, bardzo ciężkiego, pełnego łez, emocjonalnego spotkania. Ci rodzice oddawali przecież synka pod opiekę hospicjum” – wspomina.
W jednym z postów na Facebooku, Michele przypomniała internautom, że była pod ogromnym wrażeniem reakcji rodziny Westa. "W drzwiach stanęła przede mną najsłodsza, młoda mama z najpiękniejszym uśmiechem" – napisała w social mediach.
Był bardzo spokojny, uśmiechał się i wydawał się mieć dobry nastrój. Jego zachowanie zupełnie zaskoczyło Michele, ponieważ Braden miał poważne problemy z układem oddechowym i był bardzo chorowitym dzieckiem. Kobieta pamięta pewną ciężką noc, kiedy to West dzielnie walczył o każdy oddech. Pracownicy hospicjum spodziewali się najgorszego. „Błagałam Boga, by albo go zabrał albo mu pomógł. To było zdecydowanie za trudne - zarówno dla niego jak i jego rodziny czy osób zaangażowanych w opiekę” – tłumaczy Eddings.
Modlitwy pielęgniarki zostały wysłuchane. Braden przeżył. Później, w rozmowie z „News Nation Now”, Michele wyjaśniła, że nie dokonała niczego nadzwyczajnego. Siedziała z chłopcem przez całą noc i kontynuowała zalecone przez lekarzy zabiegi. "Pamiętam tylko, że żarliwie się modliłam. Mówiłam: <Panie, po prostu zabierz go do swojego domu, albo go uratuj>. Nikt już nie mógł patrzeć na to, jak przez to wszystko przechodzi” – wspomina.
Życie Bradena dopiero się zaczyna
Michele mówi, że chłopak był pierwszym pacjentem, którego miała przyjemność wypisać z hospicjum. „Nie zawsze tracimy je (dzieci – dop.aut.) wszystkie” - podkreśla.
West ma już 20 lat. Udało mu się skończyć szkołę średnią i otrzymać dyplom. "Kilka lat temu płakałam, ponieważ myślałam, że jego czas na ziemi dobiega końca, a teraz płaczę, ponieważ kończy szkołę średnią, a jego życie dopiero się zaczyna!”- mówi Michele.
Eddings opowiada, że była bardzo podekscytowana tym, że jej podopieczny wszedł na scenę, by odebrać świadectwo. Kobieta zrobiła dumnemu absolwentowi kilka pamiątkowych zdjęć. Braden wyrósł na uprzejmego i inteligentnego młodego człowieka. Michele mówi, że dla Westa ważna jest wiara, a swoje życie traktuje jako dar od Boga.
„Nigdy się nie poddawaj, jeśli coś złego się wydarzy, to Bóg cię przez to przeprowadzi”
W rozmowie z „The Epoch Times”, 20-latek opowiada, że od czasu urodzenia przeszedł już 30 operacji, a Michele traktuje jak swojego anioła. "Na tym świecie nie ma wystarczająco dużo pieniędzy, abym mógł jej to wszystko wynagrodzić" – dodaje.
Chłopak dobrze wspomina też czas spędzony w Apollo High School. "Nie zawsze było łatwo chodzić do szkoły, być w pobliżu ludzi, od których tak bardzo się różnię. Zostałem jednak pobłogosławiony dobrą szkołą i wartościowymi nauczycielkami” - tłumaczy 20-latek.
West rozwija swoją pasję do wędkarstwa i latania samolotami, a nawet startuje w olimpiadach specjalnych, podnosząc ciężary. Chciałby pracować jako pilot. Wierzy, że jego marzenia się spełnią.
„Jeśli coś złego się wydarzy, to Bóg cię przez to przeprowadzi. Zawsze pamiętaj, aby nie rezygnować, nawet jeśli jest źle i nigdy się nie poddawaj” - podkreśla. Cheri West ma nadzieję, że historia jej syna przyniesie nadzieję innym.
„Jest miły, mądry, kocha swoją rodzinę, przyjaciół, wędkowanie, samoloty, Luke'a Bryana, jego ciężarówkę, a przede wszystkim...on kocha Jezusa. Jego wiara jest dla niego tak ważna i dzieli się nią z każdym, kto tylko chce go słuchać. Nie mam wątpliwości dlaczego Bóg wybrał Bradena. Światło Chrystusa świeci przez niego tak jasno. On jest nadzieją. On jest chodzącym testamentem wiary i miłością w najczystszej postaci. To wielki zaszczyt mieć udział w jego dotychczasowym życiu. Chuck i Cheri West jesteście najlepszymi rodzicami, jestem z Was taka dumna i nie mogłabym Was kochać bardziej!" - napisała w jednym z postów na Facebooku Michele Eddings Linn.
Źródła: theepochtimes.com; news.amomama.com; Cheri West/Facebook; Braden West/Facebook; Michele Eddings Linn/Facebook.