Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Uczniowie idący do Emaus
Jak to możliwe, że Go nie poznali? Uważny czytelnik Pisma Świętego z pewnością zada sobie to pytanie, natrafiając w Ewangelii według św. Łukasza na opis spotkania z Jezusem dwóch uczniów idących do Emaus (Łk 24, 11–35).
Jeden z nich nazywał się Kleofas – prawdopodobnie był on mężem Marii, krewnej Matki Jezusa (por. J 19, 25) – natomiast tożsamość drugiego nie jest jasna. Można jednak przypuszczać, że obaj należeli do grona bliższych Jezusowi osób. Świadczy o tym chociażby fakt, że nie tylko byli dobrze poinformowani o wszystkim, co wydarzyło się w poranek zmartwychwstania, ale także – mówiąc o kobietach, które informowały o Jego zmartwychwstaniu i o apostołach, którzy poszli zobaczyć pusty grób – używali sformułowania „nasze”, „nasi”.
Całkiem możliwe, że po śmierci i pogrzebie Jezusa siedzieli zamknięci w wieczerniku wraz z apostołami i innymi uczniami. Nic więc dziwnego, że smutni i przygnębieni dyskutowali później w drodze o tym, co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilkunastu godzin. Wtedy właśnie dołączył do nich sam Jezus, lecz oni Go nie poznali. Jak podaje tekst Ewangelii według św. Łukasza, „ich oczy były niejako na uwięzi” (Łk 24, 15).
Dlaczego uczniowie z Emaus nie poznali Jezusa?
Czyżby Jezus tak bardzo się zmienił? Jak to możliwe, że obaj uczniowie przez tak długi czas wspólnej wędrówki nie potrafili rozpoznać Tego, który zaprzątał ich umysł oraz emocje i o którym przez cały czas dyskutowali?
W greckim tekście Ewangelii według św. Łukasza pojawia się słowo κρατέω (krateo), które – choć tłumaczy się często jako „być na uwięzi”, dosłownie znaczy: „brać w posiadanie”, „pochwycić”, „zatrzymywać”, „panować” nad czymś. Jeśli podążać za takim, dosłownym rozumieniem, można wówczas uznać, że coś „wzięło w posiadanie” świadomość uczniów i do tego stopnia nad nimi „zapanowało”, że utrudniło, a nawet uniemożliwiło poprawne funkcjonowanie ich zmysłów i procesy poznawcze.
Czyżby to sam Jezus w taki sposób zasłonił się przed ich oczami, aż do momentu, gdy uznał, że może im się już objawić? A może raczej spowodował to sposób, a jaki przeżywali oni mękę i śmierć swojego Mistrza?
Tracimy kontakt z rzeczywistością
Możemy bowiem tak bardzo skupić się na sobie, zamknąć we własnym bólu, rozpaczy, rozczarowaniach i zawiedzionych oczekiwaniach, że tracimy kontakt z otaczającą nas rzeczywistością oraz właściwą miarę w jej ocenie.
Mądrość Ojców Kościoła przypomina nam, że ułuda bogactw i nadmierne troski mogą trzymać nas „na uwięzi” i duchowo uniesprawniać. Pierwsze – ze względu na to, że dają nam fałszywą nadzieję, a drugie – że nadzieję odbierają.
Dlatego Jezus łagodnie napomina swoich uczniów: „O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy” (Łk 24, 26). To zachęta także dla nas – abyśmy w chwilach kryzysu, zwątpienia i niepewności, szukali nadziei w słowie Bożym. W nim bowiem Bóg objawia się jako zatroskany o los człowieka i zawsze wierny swoim obietnicom.