separateurCreated with Sketch.

Czego Ignacy z Loyoli może nauczyć współczesnych kierowców

Ikona Św. Ignacego Loyoli napisana w Śląskiej Szkole Ikonograficznej w Zabrzu, znajduje się w Centrum Formacji Duchowej Księży Salwatorianów w Krakowie
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Dariusz Dudek - publikacja 08.08.23 - aktualizacja 03.04.24
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Czy naukę człowieka, który żył kilkaset lat przed wynalezieniem samochodu, możemy zastosować do naszej kultury prowadzenia samochodu? Dzisiaj Światowy Dzień Grzeczności za Kierownicą.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Wszystko zaczyna się od myśli

Jakiś czas temu zrobiłem sobie kurs „Sortownik myśli” na kanale Pogłębiarki – to projekt o duchowości ignacjańskiej i medytacji prowadzony przez Daniela Wojdę. W czasie 3 tygodni uczyłem się o ignacjańskim rachunku sumienia. To codzienna modlitwa, na której poświęca się 15 minut na zbadanie swojego serca, uczuć, pragnień i – co najważniejsze w tym kontekście – poruszeń.

Poruszenia to myśli, które pojawiają się w nas przed podjęciem jakiegoś czynu. Ignacjański rachunek sumienia (nazwany sortownikiem myśli) skupia naszą uwagę nie tyle na samym czynie, ile na myśli, impulsie, poruszeniu, które do niego doprowadziło. Sam Jezus mówi, że „Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa…” (Mk 7, 21). Serce w biblijnym tego słowa znaczeniu, oznacza ośrodek decyzji człowieka, tam, gdzie formułowane są myśli.

Jak to się ma do prowadzenia samochodu?

W ostatnich dniach w mediach pojawia się sporo informacji o tragicznych w skutkach wypadkach samochodowych, w których giną niewinni ludzie. Brawura, nadmierna prędkość, wypity alkohol skutkują tragediami. Każdy, kto prowadzi samochód, wie, że na drodze nietrudno też o niebezpieczeństwa, które – choć nie tak dramatyczne – generują masę trudnych emocji: a to ktoś wymusi, a to ktoś zajedzie drogę, a to jakiś rowerzysta lub pieszy nieznający przepisów tworzy bardzo groźne sytuacje. Jak jest reakcja kierowcy? Złość, wyciągnięty środkowy palec, natarczywy klakson, a skrajnych wypadkach – zajechanie komuś drogi, wyjście z samochodu i walenie pięścią w maskę. I koło niebezpiecznych zachowań się zamyka, bo agresja rodzi agresję.

Początkiem takich zachowań jest jednak myśl-etykieta, jak nazywa ją w rozmowie z TOKfm psycholog transportu w Podlaskim Wojewódzkim Ośrodku Medycyny Pracy w Białymstoku Julita Maleszewska: „Mogą to być tak zwane myśli-etykiety typu «głupi kierowca», «co za baran», «jak on jedzie»”. Pani Maleszewska zauważa także, że do agresywnych zachowań są bardziej skłonni mężczyźni, zwłaszcza młodsi, przekonani o swoich kompetencjach i doświadczeniu oraz osoby gorzej wykształcone. Bywa i tak, że osoby lepiej wykształcone też są agresywne: „Choć i tu są wyjątki, bo zdarzają się osoby, które uważają, że ich pozycja jest przepustką do tego, by czuć się na drodze «ważnym» i wymagać, by to inni dostosowywali się do nas” – mówi Julita Maleszewska.

Pozostań bezpieczny na drodze

Skoro zatem agresja na drodze zaczyna się od myślenia, poruszenia, to jak mogę sobie z nią poradzić?

Pierwszą pomocą, której uczy sam św. Ignacy, jest zauważenie tego poruszenia, myśli, która towarzyszy mi za kółkiem. Stwierdza to także Julia Maleszewska: „Jeśli zbudujemy w sobie samą świadomość, że w momencie, gdy wsiadam za kierownicę, zaczynają mnie denerwować korki czy inni kierowcy, to już jest coś pozytywnego, bo to pierwszy krok do poradzenia sobie z tym problemem”. 

Ważną sprawą jest uświadomienie sobie konsekwencji tego, co może się wydarzyć przy agresywnych zachowaniach. Ignacy, podczas nauki o rozeznawaniu, gdy wyjaśnia, jak podejmować dobre wybory, zachęca do wyobrażenia sobie konsekwencji własnych czynów. Podczas jazdy samochodem może być trudno zastanowić się, co się wydarzy, gdy nagle otrobię innego użytkownika, ale może się przydać przed lub po prowadzeniu samochodu.

W końcu bardzo ważna jest wyrozumiałość dla siebie i innych. Za kółkami innych pojazdów nie siedzą kukły, ale inni ludzie: mają swoje historie, problemy, może się gdzieś śpieszą, może są zmęczeni, lub mają jakieś problemy. Najczęściej zachowania, które nas denerwują na drodze, nie są wynikiem złej woli, ale zwykłego, ludzkiego błędu. 

Argument z Pana Jezusa

Jest jeszcze jeden ważny powód, by walczyć z agresją na drodze. Jezus, z Ewangelii wg św. Mateusza w Kazaniu na Górze daje interpretację Dekalogu. Mówi: „Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie zabijaj!; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi.” (Mt 5, 21). Myślę, że w ten gniew świetnie wpisuje się agresja, którą wybieramy, jako odwet wobec innych użytkowników drogi. 

Jeśli w trakcie prowadzenia samochodu ktoś nam zajedzie drogę, a my, zamiast zwyzywać go w myślach zauważymy złość, która się w nas gromadzi, a potem po kilku wdechach uspokoimy się, będziemy nawet w stanie pobłogosławić takiej osobie. To z pewnością będzie ignacjańskie magis – czyli wybór tego, co głębsze, lepsze i milsze Bogu.

Źródło: tokfm.pl, Pogłębiarka

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!