Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Był rok 1987. Teresa Benedykta McCarthy miała wówczas 2,5 roku. Pewnego dnia rodzice dziewczynki wyjechali na wycieczkę, Jej ojciec ks. Emanuel Charles McCarthy jest księdzem melchickim, który został wyświęcony w 1981 r. w Damaszku w Syrii (kościół melchicki to kościół wschodni, pozostający w unii z biskupem Rzymu). Od ponad 40 lat podejmuje 40-dniowy post w intencji przebłagania za zrzucenie bomby na Nagasaki (9 sierpnia 1945 r.), przyjmując jedynie płynne pokarmy.
Państwo McCarthy pozostawili córkę pod opieką starszego rodzeństwa. Panował wtedy sezon grypowy, wiele osób chorowało. „W tym czasie takim lekiem, który przyjmowaliśmy, był tylenol. Zupełnie nieświadomie przyjęłam dużą dawkę leku, myśląc, że to cukierki. Po chwili rodzeństwo zauważyło, że jestem nieswoja, że nie zachowuję się naturalnie. I zabrano mnie do szpitala. Kiedy rodzice wrócili, byłam już przetransportowana do kliniki” – wspomina McCarthy.
Lekarze zdiagnozowali, że dawka przyjętego leku została przekroczona czternastokrotnie. Teresa zapadła w śpiączkę. Jej wątroba przestała normalnie funkcjonować, a nazwisko McCarthy umieszczono na liście do pilnego przeszczepu tego organu.
Zawierzenie Opatrzności
Szanse na przeżycie stawały się coraz mniejsze. Dawcy nie można było znaleźć. Rodzice Teresy Benedykty prosili przyjaciół i znajomych o modlitwę. Sami nieustająco modlili się za wstawiennictwem Edyty Stein o łaskę uzdrowienia dla córki. „Do tego czasu nie spaliśmy przez około 48 godzin. To była niewiarygodna ciemność. Jak na tę chwilę lekarze mówili otwarcie, że może być jeszcze gorzej. Może dojść do tragedii. Nerki pracują coraz gorzej. W sobotę wieczorem, około 23:00, kiedy Benedykta od pięciu godzin była nieprzytomna, podjęliśmy decyzję, że wracamy do domu” – wspominali. Po powrocie ze szpitala do domu musieli podjąć jeszcze jedną ważną decyzję.
Ojciec McCarthy zgodził się poprowadzić w Północnej Dakocie trzydniowe rekolekcje poświęcone niestosowaniu przemocy. Spotkania zaplanowano na niedzielę. Mężczyzna miał więc dylemat, czy w nich uczestniczyć, czy też nie. Północna Dakota znajdowała się ok. 1500 mil od miejsca, w którym o życie walczyła jego ukochana córka. Ojciec McCarthy natknął się na książkę św. Teresy z Avila. Kilka słów, które przeczytał zrobiło na nim ogromne wrażenie. „Jeśli ty się zajmiesz moimi sprawami, to ja zajmę się twoimi”.
Tak Bóg mówił do św. Teresy. Zapadła decyzja, by pojechać na te rekolekcje. Kiedy tato wrócił z rekolekcji do szpitala, dowiedział się, że moje zdrowie jest w jak najlepszym porządku. A w takim medycznym sprawozdaniu przeczytał, że zdrowie dziecka bardzo się poprawiło. Zostałam wypuszczona ze szpitala bez żadnych leków” – opowiada Teresa Benedykta.
Żyje dzięki wstawiennictwu swojej imienniczki
Kiedy McCarthy przebywała w placówce medycznej, jej starszy brat modlił się na różańcu. Wychodząc z kaplicy szpitalnej powiedział matce, że jego siostra będzie zdrowa. Tak też się stało. Dolegliwości stopniowo ustępowały. W ciągu tygodnia Teresa Benedykta wyzdrowiała. Kiedy po wyjściu ze szpitala przebywała między ludźmi, oni mówili między sobą, że „idzie Chwała Boża”.
Cud do kanonizacji siostry Teresy Benedykty od Krzyża
Cud zgłoszono do diecezji, a następnie do Watykanu. Rozpoczął się proces kanonizacyjny bł. Teresy Benedykty od Krzyża. Był to przyczynek do ogłoszenia jej świętą. „Oczywiście nie byłam świadoma tego, co się działo, że toczy się jakiekolwiek dochodzenie. Byłam zajęta rzeczami, nad którymi skupiają się dzieci: zabawą, szkołą, psotami i radosnym spędzaniem czasu” – mówiła Amerykanka podczas spotkania, które odbyło się na początku sierpnia w domu św. Edyty Stein we Wrocławiu.
Po 11 latach odbyła się kanonizacja Edyty Stein. Ordynatorem prowadzącym historię zdrowia i choroby Teresy Benedykty był dr Ronald Kleinman, lekarz pochodzenia żydowskiego. Lekarz potwierdził, że w przypadku McCarthy miało miejsce coś, co wymknęło się logice medycznej i nie powinno się w ogóle zdarzyć. 11 października 1998 r. ogłoszono Edytę Stein świętą. „To wydarzenie było dla mnie trudne i przytłaczające. Byłam nastolatką, która nie lubiła zwracania na siebie uwagi. Miałam 14 lat i nie wiedziałam, jak radzić sobie z rozmowami, do których mnie zapraszano. Obecność na kanonizacji napełniła mnie wieloma wspaniałymi wrażeniami, ale nie byłam w stanie tego przetworzyć, w pełni uświadomić sobie, co się stało. To nastąpiło później” – wspominała we Wrocławiu Teresa Benedykta.
McCarthy przyznaje, że św. Edyta Stein jest bardzo ważna w jej codziennym życiu, szczególnie w sytuacjach trudnych, których nie można rozwiązać po ludzku. „Nie wiem, jaki rezultat mają moje modlitwy, ale kiedy się modlę, czuję ogarniający mnie pokój i pogłębioną wiarę” – tłumaczy kobieta.
Źródła: edytastein.org.pl; niedziela.pl; karmel.pl.