Do wspaniałych wyników sportowych Kamil Stoch przyzwyczaił już swoich fanów. Ale wciąż potrafi zaskoczyć (jak na skoczka przystało!) publicznym i radosnym wyznawaniem swojej wiary.
Kamil Stoch: „Chrystus się urodził”
Tak właśnie było w czwartek po zakończeniu kwalifikacji do konkursu w Oberstdorfie, otwierającego Turniej Czterech Skoczni. Kamil Stoch zajął 37 miejsce i nie krył, że nie jest w szczytowej formie, a wręcz nie jest zadowolony ze swojego wyniku. W rozmowie z dziennikarzem Eurosportu stwierdził, że „musi poprawić wiele rzeczy”. „Obecnie jestem w kiepskiej formie, więc każda skocznia sprawia mi trudność. I to, że zmieniają się profile, nie ułatwia mi sprawy, ale każdy z nas ma tak samo. Jest ponad 50 zawodników w stawce, wszyscy mierzą się z tym samym, jedni radzą sobie z tym lepiej, inni gorzej ” – powiedział.
I dodał, że nie jest to z jego strony pesymizm a realizm. „Po prostu mówię jak jest. Do poprawy jest bardzo dużo rzeczy, trzeba to zrobić metodycznie, bardzo konsekwentnie, ale teraz nie ma na to czasu. Chciałoby się lepiej, ale jest jak jest” – powiedział.
Dziennikarz Eurosportu poprosił jednak Stocha o jakieś bardziej optymistyczny komentarz, na co ten, z nieskrywanym uśmiechem powiedział: „Chrystus się urodził, Bóg zstąpił na świat! Jest wiele pozytywnych rzeczy, o których możemy porozmawiać”.
„Nie wstydzę się wiary w Jezusa”
Skoczek od dawna nie kryje się ze swoją wiarą i nie po raz pierwszy pytania dziennikarzy z nią niezwiązane, spontanicznie wykorzystuje, by dać świadectwo. Tak, jak dokładnie rok temu, kiedy zapytany o postanowienia na nowy rok odpowiedział, że ma jedno, ale nie jest ono związane ze sportem. „Codziennie odmówię różaniec za jakieś dziecko, któremu dzieje się krzywda w danej chwili” – wyznał wówczas Stoch.
„Bardzo Panu Bogu dziękuję, że tyle osiągnąłem” – powiedział po zakończeniu sezonu zimowego w 2018 r. „Nie wstydzę się wiary w Jezusa. Tak zostałem wychowany” – dodał w innym wywiadzie.