Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Niepoważne świadectwo
Zdaję sobie sprawę, że ten krótki artykuł może wzbudzić wiele emocji: oburzenia, że kpię z Boga; szyderstwa, że biorę się za udowadnianie istnienia Boga; złości, bo dlaczego Jezus miałby interweniować w tak prozaiczną sprawę, gdy na świecie dzieje się tak wiele zła…
Nie mam odpowiedzi na te pytania. Wierzę natomiast, że Bóg zatroszczył się o mnie w bardzo prozaicznej rzeczy. Nie musiał tego robić. Nie byłem w żadnym niebezpieczeństwie. Miałem po prostu kaprys, a on zadziałał jak Tata.
Dowód z kanapki
Ta historia miała miejsce, gdy jeszcze byłem w seminarium. Rano przed wykładami i śniadaniem musiałem udać się do ośrodka, by oddać krew na badanie – oczywiście na czczo! Tuż po mszy, gdy wszyscy szli coś zjeść, ja szybko poszedłem do lekarza.
Gdy wracałem byłem już głodny jak wilk i jedyne, o czym marzyłem, to… ogromna kanapka. W głowie miałem jej obraz: długa bagietka, przekrojona na pół i wypełniona wędliną, serem i warzywami. Problem był tylko taki, że nie miałem grosza przy duszy, by coś takiego kupić, a w seminaryjnej kuchni takich wymarzonych bułek nie było prawie nigdy.
Wyobraźcie sobie mój szok, gdy w spiżarni znalazłem dokładnie takie pieczywo, o jakim marzyłem. To była najlepsza kanapka w moim życiu! Śmiałem się potem, że mam dowód z kanapki na istnienie Boga.
Bóg troszczy się o drobnostki
Moja historia przypomina mi pewną scenę z Ewangelii:
Przystąpili do Piotra poborcy dwudrachmy [podatek na świątynię – przyp. red.] z zapytaniem: «Wasz Nauczyciel nie płaci dwudrachmy?» Odpowiedział: «Owszem». Gdy wszedł do domu, Jezus uprzedził go, mówiąc: «Szymonie, jak ci się zdaje? Od kogo królowie ziemscy pobierają daniny lub podatki? Od synów swoich czy od obcych?» Gdy powiedział: «Od obcych», Jezus mu rzekł: «A zatem synowie są wolni. Żebyśmy jednak nie dali im powodu do zgorszenia, idź nad jezioro i zarzuć wędkę! Weź pierwszą rybę, którą wyciągniesz, i otwórz jej pyszczek: znajdziesz statera. Weź go i daj im za Mnie i za siebie!
Ta Ewangelia zawsze wprawiała mnie w zdumienie. Pan Jezus czyni cud, żeby wraz z Piotrem mogli zapłacić niewielki podatek na rzecz Świątyni. To nie było nic spektakularnego, ale to przypomnienie, że Bóg jest z nami w naszej codzienności i nieraz troszczy się o zwykłe rzeczy.
Ktoś zapyta, dlaczego nie interweniuje On w wielkich sprawach. Nie wiem. Ale jeśli celem Jego cudów jest pogłębienie wiary człowieka, to udało Mu się to doskonale! Mimo że od „cudu kanapki” minęło już ładnych parę lat, ciągle do niego wracam i uśmiecham się na myśl o Bogu spełniającym tę zachciankę.