Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
„Nigdy nie zapomnę, skąd pochodzę” - powtarzał J.D. Vance podczas swoich kampanii wyborczych. Te kampanie były zaledwie dwie - w 2023 r. został on wybrany do Senatu USA, a teraz został wiceprezydentem Stanów Zjednoczonych.
Skąd pochodzi najmłodsza osoba na tym stanowisku? 40-letni mieszkaniec Middletown w stanie Ohio był żołnierzem piechoty morskiej, prawnikiem, ateistą, autorem bestsellera, a teraz jest katolikiem i politykiem. Ożenił się w 2014 roku z hinduską prawniczką, Ushą Chilukuri, którą poznał podczas studiów i z którą ma troje dzieci.
Bidoki i "Elegia dla bidoków"
W blasku reflektorów pojawił się w 2015 roku, kiedy opublikował autobiograficzną książkę Elegia dla bidoków, która później doczekała się filmowej adaptacji na Netfliksie. J.D. Vance opowiada w niej o życiu przeciętnego Amerykanina, pogardzanego przez elity Wschodniego i Zachodniego Wybrzeża i określanego obelżywym mianem „Hillbilly” (co można przetłumaczyć jako „wieśniak”), mieszkającego w Apallachach i wywodzącego się z rodziny protestanckiej. Vance opisał w tej książce życie mieszkańców „pasa rdzy”, czyli niegdyś przemysłowego regionu w północno-wschodniej części Stanów Zjednoczonych, który mocno ucierpiał na upadku licznych fabryk. Jest to życie naznaczone biedą, niepewnością jutra i narkotykami.
Elegia dla bidoków zyskała uznanie w środowiskach lewicowych. Także za granicą nazwaną ją „przejmującą i potrzebną relacją” i „kompendium problemów Ameryki”. Vance’owi udało się w niej pokazać, dlaczego amerykańska klasy robotniczej stała się biedna, urażona, a następnie republikańska. W tym czasie autor był zjadliwym przeciwnikiem Donalda Trumpa. Opisywał go nawet jako „amerykańskiego Hitlera” i obiecywał, że nigdy na niego nie zagłosuje.
J.D. Vance i jego patron, św. Augustyn
Trzeba przyznać, że przyszły wiceprezydent przeszedł wiele konwersji. I to nie tylko religijnych.
Został ochrzczony w Kościele katolickim całkiem niedawno, bo w 2019 r. O swojej duchowej podróży od protestantyzmu przez wspólnoty zielonoświątkowe po ateizm opowiedział w artykule opublikowanym w magazynie The Lamp na Wielkanoc 2020 roku. Przywołał tam obserwację św. Augustyna, który w Państwie Bożym skrytykował „rozpustę klasy rządzącej Rzymu, społeczeństwa całkowicie zorientowanego na konsumpcję i przyjemności, profanującego obowiązek i cnotę”. Przypomniało mu to dzisiejsze czasy oraz teorię francuskiego filozofa René Girarda o koźle ofiarnym, czyli osobie lub grupie osób stających się obiektem zbiorowej agresji, która ma rozładować napięcia i konflikty wewnątrz danej społeczności. To wszystko kazało Vance'owi „ponownie przemyśleć kwestię wiary”.
Pierwszy z nich autorów, czyli św. Augustyn, został jego patronem podczas bierzmowania. „Doszedłem do przekonania, że nauki Kościoła katolickiego są prawdziwe, ale stało się to powoli i nierównomiernie. […] Zostałem ochrzczony i przyjąłem pierwszą Komunię Świętą. Przyszedł to wszystko w bardzo uduchowiony sposób („wszystko wydawało mi się bardzo piękne”) i w końcu nawrócił się, uznając swój grzech i potrzebę pomocy Ojca: „Musiałem więcej się modlić, uczestniczyć w sakramentalnym życiu Kościoła i odpokutować za swoje winy, choć było to krępujące. I potrzebowałem łaski. Innymi słowy, musiałem stać się katolikiem, a nie tylko o tym myśleć” – napisał.
Jezus jest Królem
Dziś J.D. Vance otwarcie mówi o swojej wierze, także w przemówieniach, co zresztą nie jest rzadkim zjawiskiem za Atlantykiem. Na przykład w nagraniu wideo dla amerykańskiego magazynu Forbes można zobaczyć, jak w odpowiedzi na okrzyk publiczności: „Jezus jest królem!” mówi: „To prawda, Jezus jest królem” .
Podczas kampanii regularnie powtarzał swoje zobowiązanie do szanowania chrześcijan i wszystkich wierzących, czasami wytykając Kamali Harris robienie czegoś przeciwnego. Jako kandydat Donalda Trumpa mówił mniej o kwestiach społecznych niż o kwestiach kulturowych i gospodarczych, które – jak się wydaje – wygrały w „stanach wahających się” „pasa rdzy”, ale w przeszłości wykazywał bardzo silne przekonania w tej sprawie.
Jest przeciwnikiem aborcji, opowiada się za zakazem pornografii, a nawet za ograniczeniem antykoncepcji. Wielu uznało jego poglądy za pro-life.
Podziela poglądy Donalda Trumpa na kwestie dotyczące migracji, ale jest uważany za lepiej przygotowanego do walki w wojnie kulturowej. Jego reputację jako intelektualisty można wytłumaczyć wykształceniem prawniczym na prestiżowej uczelni Yale. Jednak, jak się wydaje, nie uczyniło go to zimnym ideologiem, który byłby niezdolnym do współpracy z Demokratami czy innymi grupami politycznymi albo do takich gestów jak rozmawianie ze strajkujących robotnikami w jego rodzinnym stanie.
Jedno jest pewne – po intensywnej i nie zawsze wyważonej kampanii teraz będzie mógł być oceniany na podstawie swoich działań.