Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
A więc młodsi mają szanować starszych, a starsi niech kochają młodszych. Kiedy będą ze sobą rozmawiali, nie będzie wolno nikomu mówić drugiemu tylko po imieniu, lecz niech starsi nazywają młodszych braćmi, a młodsi starszych wielebnymi ojcami, co wyraża szacunek dla ojcostwa. A skoro wierzymy, że opat zastępuje Chrystusa, trzeba go nazywać panem i opatem; nie dlatego, żeby on sam rościł sobie do tego prawo, ale przez cześć i miłość dla Chrystusa. Opat sam niech o tym myśli i tak postępuje, aby był godny takiego uszanowania. Gdy bracia się spotykają, niech młodszy prosi starszego o błogosławieństwo. Gdy starszy nadejdzie, młodszy ma powstać i ustąpić mu miejsca, aby usiadł. I niech sam nie siada, póki go starszy nie zaprosi. W ten sposób będzie spełnione to, co napisano: Nawzajem uprzedzajcie się w uprzejmości. Mali chłopcy i młodzieńcy mają pozostać na swych miejscach w kościele i przy stole, przestrzegając karności. Ale i gdzie indziej, wszędzie, mają być pod nadzorem i opieką, póki nie dojdą do wieku roztropnego.
Rozdział 63, 10-19*
Szacunek i miłość
Chodzi tu o grzeczność. Czy jest to ważna sprawa? Czy potrzebna? Ktoś powie, że grzeczność to formy, które uniemożliwiają ludziom bycie dorosłymi, bezpośrednimi, autentycznymi, dosadnymi w swej szczerości… Czasami dyskusje o grzeczności wyglądają tak, jakby chodziło z jednej strony o „nostalgię za Wersalem”, a z drugiej – o zadowolenie z tego, że „Wersal już się skończył”. Za i przeciw Wersalowi, czyli pewnemu wyobrażeniu o wypolerowanych formach towarzyskich. A co, jeśli grzeczność to nie Wersal? Jeśli nie każde wymaganie grzeczności jest narzucaniem obycia dworaków i jeśli nie każda niechęć do „jem bułkĘ przez bibułkĘ” musi skończyć się żądzą nieuprzejmości?
Co prawda nawet formy pozbawiane treści pozostają dla nas ratunkiem – żeby od nich wrócić do treści – ale oczywiście Reguła wymaga form złączonych z treścią. Wszystkim wymaganiom form patronuje zasada: „Niech młodsi starszych szanują, a starsi niechaj kochają młodszych”. To chyba nie przypadek, że stosunek jednych do drugich został wyrażony w odmiennych słowach, trochę wbrew naszej skłonności do wyrażania się w takich okolicznościach raczej w formach „egalitarnych”. I tak święty Ojciec Benedykt oczekuje, żeby młodsi odnosili się do starszych z szacunkiem: honorent; zaś starsi do młodszych – z umiłowaniem: diligant. Widocznie młodsi powinni uznać w starszych ich zasługę lub/i „wysługę lat”, zaś starsi powinni być już gotowi do tego, by być wobec młodszych naprawdę starszymi braćmi lub nawet ojcami: honorare zakłada bowiem rozpoznanie jakiejś zasługi, a diligere to ten szczególny rodzaj kochania, który nazywa się umiłowaniem, dojrzałą miłością.
Rytuały grzeczności
Także i tutaj mamy coś w rodzaju rytuałów codzienności – tym razem rytuał grzeczności. Zdaje się, że tradycja benedyktyńska – i w ogóle tradycja Reguły – miała tu i ma trudności w zinterpretowaniu i zastosowaniu wszystkich konkretniejszych wymagań „rytualnych”: owszem, niektóre elementy są (lub były?) podstawowymi składnikami naszej i nie tylko naszej cywilizacji, np. ustępowanie miejsca starszemu, czekanie na zaproszenie do towarzystwa. Inne są drobne i łatwo wykonalne (np. sposób zwracania się do innych); ale np. wymagane przez Regułę proszenie o błogosławieństwo – jak je rozumieć, jak wykonywać na co dzień? Różnie to praktykowano – aż do tego minimum w postaci drobnych acz wymownych gestów (położenie ręki na sercu z prośbą, skinienie głową…). Minimum też jest wiele, również poza klasztorem, w świecie – gdy np. grzeczne „dzień dobry” i ukłon do przechodzących jest tak naprawdę właśnie życzeniem błogosławieństwa Bożego, korzystania z łask Tego, który wszystko stworzył.
Rytuały grzeczności są dla nas ratunkiem – lub przynajmniej mogą być: nauczą zatrzymywania się przy ludziach z uwagą i dobrocią. Czy starsi mają z tym czekać na młodszych? Reguła chce, żeby to młodsi prosili starszych o błogosławieństwo. Ale – mówi w swoim komentarzu Dom Delatte – nie ma takiej konieczności, żeby starsi na to wyczekiwali; niech uczą grzeczności swoją nie czekającą dobrocią – choć czasami bywa to dłuższe nauczanie, wymagające cierpliwości.
Na samym końcu rozdziału czytamy o „małych chłopcach i młodzieńcach”, co tłumaczymy z łacińskiego pueri parvi vel adulescentes – wspominaliśmy już kiedyś o ich obecności w klasztorze przy okazji rozdziału o ofiarowanych, czyli „oblatach”. Teraz widzimy, że Reguła każe ich traktować jako osobną grupę, poleca mieć pod szczególną opieką (określoną jako custodia i disciplina, czyli – nie będzie nadużyciem takie tłumaczenie – strzeżenie i uczenie. Wolno tu dostrzec pierwszy zarys szkoły klasztornej, która ma doprowadzić młodych ludzi „aż do wieku dojrzałości umysłowej”, co w oryginale brzmi ad intellegibilem aetatem.
* Fragment "Reguły" św. Benedykta w tłumaczeniu o. Bernarda Turowicza OSB opublikowany w serii Źródła Monastyczne pt. "Reguła Mistrza. Reguła św. Benedykta"