separateurCreated with Sketch.

Uporządkowany nieuporządkowanym. „Zajmuję się ogarnianiem chaosu”

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Anna Stryniewska - 22.12.24
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
O przepracowaniu, chaosie życiowym i sposobach jego ujarzmiania z Marcinem Kwiecińskim rozmawia Anna Stryniewska.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Ogarnia chaos

Aleteia: Marcinie, czym zajmujesz się zawodowo? 

Marcin Kwieciński: Zajmuję się ogarnianiem chaosu, pomagam osobom przepracowanym w wychodzeniu z przepracowania, a robię to poprzez wdrażanie tzw. nowoczesnych metod produktywności, czyli pomagam ludziom lepiej zorganizować sobie pracę, żeby osiągać cele bez przeciążenia. 

Jak to się stało, że traktujesz swoją pracę jak misję? 

To jest długa historia, która miała wiele etapów. Zanim zrozumiałem, że to jest moja misja, zacząłem zajmować się produktywnością. Myślałem: o, to jest fajny obszar, wydawało się, że to się przyda ludziom, więc podjąłem taką pracę. Ale w pewnym momencie, jak już kilka lat prowadziłem takie szkolenia z produktywności, to zobaczyłem, że najczęściej pomagam takim ludziom, którzy z jednej strony mają ciekawą karierę, czyli pracują w jakichś dużych organizacjach, często są menedżerami na wyższych stanowiskach, ale wszyscy oni cierpią z przeciążenia, przepracowania. I im dłużej to zgłębiałem, zastanawiałem się, co jest w ogóle esencją projektu „Ogarnij Chaos®”, im dłużej też zacząłem rozeznawać, (bardzo pomocny był proces rozeznawania nauczany przez jezuitów), w pewnym momencie rozpoznałem, że na tym etapie życia rzeczywiście jest to nie tylko taka praca, którą wykonuję, ale właśnie misja, którą realizuję. Kiedyś też brałem udział w takim wydarzeniu organizowanym przez ojca Adama Szustaka, dominikanina i rzeczywiście gdzieś w toku tych spotkań to jakoś wypłynęło, tak zamknęło mi właśnie klamrą, że to jest ten kierunek, w którym warto by pójść i odpowiedzieć na to wezwanie. 

Czy projekt „Ogarnij Chaos®” jest Twoim projektem autorskim? 

Tak, to jest coś, co stworzyłem w zasadzie od początku, samodzielnie. Z tym że ja często mówię, że techniki, których uczę, te produktywnościowe, no to oczywiście to nie jest mój autorski koncept, że ich nigdzie indziej nie można znaleźć. Od wielu nauczycieli uczyłem się produktywności, sam gdzieś też poszukuję nadal różnych ciekawych rozwiązań i badań naukowych oraz tego, co dzisiaj neuronauka przynosi. Autorski jest ten proces, ta ścieżka przejścia od osoby przeciążonej do wyjścia z przepracowania i później utrzymania tego w takim stanie, że osiągamy cele zawodowe i życiowe, ale bez takiego spalania się i wpadania w to przeciążenie. Na tym etapie to jest już proces powtarzalny i myślę, że unikalny. 

W takim razie jest to praca nad sobą na pograniczu życia zawodowego i prywatnego? 

Tak, tutaj zwykle zaczyna się to w sferze zawodowej, bo jednak najczęściej jest taka sytuacja, gdzie klient zaczyna po prostu doświadczać nadmiernego przeciążenia w pracy, prowadząc swoją firmę, czy pracując na stanowisku specjalistycznym lub menedżerskim. I w pewnym momencie ci ludzie stwierdzają, że raz – to ich bardzo uwiera, a dwa, że ta praca zaczyna zajmować za dużo miejsca w ich życiu. Sami zaczynają widzieć, że właśnie te inne, ważne dla nich obszary są jakoś zaniedbane, gdzieś zanikają. Często właśnie mówią: „Ja już nie mam na nic czasu, bo non stop jestem w pracy”. Czasem pojawiają się kwestie zdrowotne lub jakieś relacje się rozpadają. I to jest dla nich impuls do przemyślenia, zauważają, że chyba coś jest nie tak, że chcieliby mieć bardziej wielowymiarowe życie. Jak zaczynają to widzieć, najpierw układamy ten obszar zawodowy, żeby trochę w ogóle ich odciążyć. Bez zadania tego pytania: „Co poza pracą jest dla ciebie ważne?”, będzie bardzo ciężko wyjść z tego przeciążenia. Trzeba znaleźć właśnie te inne obszary i wtedy penetrujemy te pogranicza, o które pytałaś. Czyli mamy wtedy taką sytuację, że osoba zaczyna szukać wartości: dla jednych ważne jest zadbanie o siebie, dla innych relacje z rodziną, bliskimi. I wtedy staje się to wielowymiarowe. 

Bóg lubi porządek

Jesteś chrześcijaninem. Jaki związek istnieje pomiędzy Twoim projektem a wiarą? 

Wiesz, bardzo wielowymiarowa odpowiedź mi tutaj przychodzi na myśl. Patrząc z chrześcijańskiej perspektywy, myślę, że Bóg lubi porządek. Kiedy obserwujemy świat przyrody, jak jest poukładany, to rzeczywiście widać, że natura dąży do jakiegoś porządku. I bardzo często to przeciążenie bierze się z jakiegoś właśnie nieuporządkowania. To jeden wymiar. Drugi wymiar, na który patrzę, to jest taki, że chrześcijaństwo bardzo mocno podkreśla kwestię zaopiekowania człowieka we wszystkich wymiarach życia. Myślę, że tutaj  naprawdę mamy wiele punktów wspólnych. Jeśli się zastanowimy, kto budował zręby pod produktywność w tej szerokości geograficznej, w tak zwanej cywilizacji Zachodu, to zobaczymy, że często tworzyli to chrześcijanie, wielu uznanych autorów ma takie korzenie właśnie i wywodzi produktywność z namysłu nad Pismem Świętym. 

Kto jest adresatem Twojego projektu? Z kim współpracujesz na co dzień?

Najczęściej pracuję z menedżerami, czyli ludźmi na stanowiskach na poziomie zarządu, dyrektorskim. Czasem są to kierownicy działu lub tak zwana kadra zarządzająca średniego szczebla. Pracuję również z tak zwanymi wysokopłatnymi specjalistami, czyli pracownikami, którzy nie mają swoich zespołów, są ekspertami w swojej dziedzinie, na przykład programiści, prawnicy, księgowi, oni mają zwykle bardzo dużo spraw, a zapotrzebowanie na ich czas i kompetencje jest bardzo duże. Pełnią swe obowiązki w różnych miejscach, czasami to są właściciele firm, pracownicy korporacji, freelancerzy czy przedsiębiorcy prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą. Najczęściej na szkolenie zapisują się pracownicy korporacji i firm zatrudniających powyżej pięćdziesiąt osób. 

Można powiedzieć, że są to ludzie biznesu… 

Tak, są to osoby działający w biznesie, często mówię, że są to pracownicy umysłowi, po angielsku knowledge worker, czyli tłumacząc ‘pracownicy wiedzy’, wykorzystujący swój umysł. Zwykle mają właśnie takie ambitne cele biznesowe do zrealizowania, które firma przed nimi stawia. Tak, zdecydowanie w biznesie.

Z Twojej wypowiedzi wynika, że są to ludzie skupieni na materialnej stronie życia. Czy przemawiają do nich argumenty dotyczące sfery duchowej?

Myślę, że nie odbiega to bardzo od ogólnego obrazu społeczeństwa, pracownicy umysłowi wywodzą się z konkretnego społeczeństwa, w którym funkcjonują. Dla mnie dużym zaskoczeniem, szczególnie na początku, było to, że wielu menedżerów wyższego szczebla należy do osób, dla których duchowość jest bardzo ważna, tylko się tym nie afiszują. Oczywiście znajdziemy takich przedsiębiorców, którzy w tej przestrzeni publicznej wprost mówią o swoich konotacjach z życiem duchowym, ale jest ich niewielu. Dla mnie ważne jest to, że między nami buduje się relacja zaufania, ponieważ wyjście z przepracowania wymaga towarzyszenia tej osobie przez wiele miesięcy. Jak lepiej się poznajemy, to dotykamy przestrzeni duchowości. Aby odkryć, co jest dla klienta naprawdę ważne, skąd on czerpie motywację, co poza pracą, poza tym światem materialnym jest wartościowe, to bardzo często temat duchowości się pojawia. I to pojawia się w dwóch ujęciach. Jedno jest takie, że ktoś wprost mówi o swojej przynależności wyznaniowej, np. „jestem chrześcijaninem”, „jestem muzułmaninem”. Wtedy te priorytety wynikają z życia religijnego. Natomiast drugie ujęcie wynika stąd, że właśnie oni sobie uświadamiają, że coś tam jest dla nich ważnego w tej duchowości, tylko to przepracowanie zasłoniło im duchową sferę życia. I oni często sami odnajdują odpowiedź, że jest jeszcze jakiś taki obszar duchowy i wpływa on na biznes, bo nagle zauważają, że jak ten obszar jest niezaopiekowany, to przekłada się to na ich wyniki, działanie w biznesie. Wtedy sami zaczynają „odkopywać” ten obszar. Wracają do swoich dawnych doświadczeń duchowych, do tego, jak kiedyś rozwijali tę duchowość. 

Zaniedbana duchowość szkodzi produktywności

Zaintrygowała mnie jedna myśl, mianowicie, że to zaniedbanie duchowości źle wpływa na produktywność człowieka w korporacji. 

Jeżeli zapędzimy się  w nadmierne przepracowanie i przeciążenie, to w konsekwencji zaczynamy poświęcać wszystko, co jest dla nas ważne na rzecz pracy. Wycinamy z życia takie rzeczy, które „mogą poczekać”, czyli kwestie zdrowotne, żywieniowe, często też odnowy duchowej. I w momencie, gdy to wszystko jest podporządkowane pracy, to bardzo często pojawia się coś takiego, że nie potrafimy się zregenerować, a żeby być wysokowydajnym, czyli taką osobą, która ma dużo energii w pracy, jest w stanie podejmować wiele wyzwań, to potrzebujemy zadbać o swój odpoczynek. Oczywiście najpierw przychodzi nam na myśl, że jest to głównie sen, może chodzi o to, żeby serial obejrzeć, a może po prostu chcę chwilę posiedzieć w spokoju. W przypadku człowieka nie jest to proste. Człowiek to skomplikowany organizm, aby się w pełni zregenerować, to potrzebuje zregenerować zarówno ciało, jak i intelekt, ale także emocje oraz życie wewnętrzne, a więc życie duchowe. I jeżeli któryś z tych czterech obszarów jest zaniedbany, to możemy zauważyć, że np. kuleje nam motywacja, albo tracimy poczucie sensu. Ciężko nam znajdować przestrzeń na wewnętrzną motywację do osiągnięcia czegoś więcej, bo cały czas żyjemy w takim poczuciu przytłoczenia i przemęczenia. Jeżeli ta duchowość jest wyrażana w systemie wierzeń, na przykład w chrześcijaństwie, to mamy też do dyspozycji sięgnięcie do Pana Boga, któremu można powierzyć te ciężary. 

Co można zrobić, żeby ogarnąć chaos życiowy? 

Przede wszystkim podjąć decyzję, że chce się wprowadzić zmiany. Wiele osób doświadcza tego, że żyje w takim nadmiernym chaosie. Tylko część osób stwierdza, że to jest najwyższy czas coś z tym zrobić. Kolejność działań jest bardzo specyficzna, ponieważ naturalne myślenie bardzo często spotykane w literaturze jest takie, że jak ktoś jest w chaosie, jak ma za dużo wszystkiego, to niech sobie najpierw odpowie na pytanie, co dla niego w życiu jest ważne i temu podporządkuje działanie. W chrześcijaństwie też się podkreśla, że jak sobie odpowiesz, co jest naprawdę ważne, a później ustawisz wobec tego życie, to już jakby wszystko będzie poukładane. Mam takie doświadczenie, że to nie jest ta kolejność. 

Zatem jakie jest rozwiązanie? 

Podczas realizacji projektu „Ogarnij Chaos®” zobaczyłem razem z moimi klientami, że najpierw trzeba zaopiekować robienie tych rzeczy, które się teraz robi, które się ma w tym momencie do wykonania. Trzeba uporządkować najpierw te zobowiązania, które już się ma, i w ogóle nie rozmawiamy na początku o priorytetach. Najczęściej chaos panuje w sferze zawodowej, czyli zaczynamy porządkować to, co robimy w pracy. Proponuję zacząć to spisywać, bo dopiero jak mamy te wszystkie nasze zobowiązania zapisane, to wtedy jesteśmy w stanie jakoś tym zarządzić, podjąć decyzję, czego jest za dużo, czego jest za mało, jakoś to przeanalizować. Tylko godzinkę ze swojego kalendarza raz w tygodniu kursant poświęca na to, żeby zatrzymać się i zastanowić nad tym, co go czeka w przyszłym tygodniu. Wprowadzamy takie proste nawyki i jak ustabilizujemy tę sytuację, to dopiero wtedy rozmawiamy o priorytetach. Wówczas ludzie o różnych obszarach mówią, np. „dla mnie ważne jest, żeby moje małżeństwo działało”. Albo ktoś mówi, że jest rodzicem i dla niego ważne będzie zaopiekowanie kwestii wychowywania dzieci. Ktoś inny mówi, że nie ma czasu na hobby. I wtedy dopiero, jak podstawowe rzeczy się ustabilizuje, klient jest w ogóle gotowy, żeby o tym rozmawiać i porządkować swój chaos. 

Kto może skorzystać?

Czy szkolenie skierowane jest dla wszystkich? Przecież są różne typy osobowości i może analitycy chętniej i szybciej korzystają z takich rozwiązań. A co z osobami, które są humanistami?

Projekt „Ogarnij Chaos®” przeznaczony jest dla pracowników umysłowych. Natomiast samo zagadnienie produktywności jest absolutnie dla wszystkich, niezależnie od typu osobowości. Typ osobowości i zestaw talentów, które posiadamy, zestaw pewnych predyspozycji daje nam pewne bonusy właśnie np. analitykom do tego, żeby sobie ułożyć pracę, ale np. często te osoby kreatywne są dużo lepsze od tych analityków w takim bezpośrednim, spontanicznym działaniu. Zawsze biorę pod uwagę to, jaki ma ta osoba potencjał. Każdy z nas jest unikalny. Tutaj psychologia przynosi bardzo dużo ciekawych odkryć. Możemy zaobserwować, w jaki sposób dana osoba myśli, a nawet jak się stresuje, bo okazuje się, że to jest powiązane z typem osobowości. Uwzględniamy te kwestie indywidualne i jednocześnie patrzymy z takiej perspektywy, że osiąganie efektów, bo produktywność polega na osiąganiu wyników, niezależnie, czy jesteś analitykiem, czy artystą, jest pożądane przez wszystkich. I moje doświadczenie też pokazuje, że każda z tych osób może wdrożyć te techniki, bo to nie jest jakaś budowa rakiet kosmicznych. Często osoby, które właśnie mówią, że nie są systematyczne i nieanalityczne, nagle odkrywają, że to skuteczne techniki. 

Jedna z uczestniczek Twojego szkolenia napisała kiedyś, że „sposób pracy proponowany przez pana Marcina daje nadzieję, że można nauczyć się metod, które uczynią naszą pracę przede wszystkim źródłem satysfakcji z dobrze wykonanej roboty bez czającej się w tle zmory wypalenia”. Czy doświadczasz tego, że dajesz ludziom nadzieję? 

To bardzo ciekawe pytanie. Tak, ta wypowiedź to pokazuje. Często porównuję przeciążenie do sytuacji człowieka tonącego. Tonący jedyne, czego potrzebuje, to wypłynięcia na powierzchnię i złapania oddechu. I w projekcie „Ogarnij Chaos®” jest tak samo. Pierwsze nawyki, o których powiedziałem wcześniej, to jest takie łapanie oddechu. Jeszcze nie potrafi pływać, ale przynajmniej spowodowaliśmy, że ten ktoś wypłynął na powierzchnię, zaczerpnął powietrza. Drugim krokiem w postępowaniu z taką osobą, jest bezpieczne sprowadzenie jej na brzeg. I to jest taki drugi etap, w którym zaczynamy stabilizować to przeciążenie. Później, jak jesteśmy na tym brzegu, to możemy się wysuszyć, możemy poćwiczyć techniki pływackie, możemy w ogóle się zastanowić, dokąd chcemy popłynąć. I wydaje mi się, że właśnie w tym etapie mamy już pewne sprawy ustabilizowane i zaczynamy rozmawiać o tym, co jest ważne, jak można by coś zrobić inaczej, tak, żeby osiągnąć te cele, ale bez przeciążenia. I w tym momencie jest coś takiego, taki błysk w oku, że ktoś mówi, że można inaczej, że można osiągać ważne cele, ale jednocześnie przy tym się nie wypalić, nie spowodować ogromnych spustoszeń w swoim życiu. Myślę, że to jest takim dużym źródłem nadziei dla klientów. Nagle rozbijają mit społeczny, który mówi, że aby coś osiągnąć, to trzeba się ”zaharować”, poświęcić wszystko, żeby mieć ponadprzeciętne rezultaty. A ja pokazuję ludziom, że można osiągać rezultaty ambitne, ważne, wielkie bez tego przepracowania, które docelowo prowadzi do wypalenia zawodowego. 

Jakie masz plany zawodowe na przyszłość? 

Pracuję z projektem „Ogarnij Chaos®” trzynaście lat. Marzy mi się rozwinąć kilka obszarów. Pierwszy to taki, żeby było więcej trenerów i konsultantów tej metody. Po drugie, marzy mi się zbudowanie społeczności takich ludzi, którzy już wyszli z przepracowania. Chciałbym wspierać ich w tym, aby ponownie do tego przepracowania nie wrócili. Ponieważ kiedy osoba która już wyjdzie z przepracowania nadal funkcjonuje w przeciążonym zespole czy firmie. to jest duże ryzyko, że za chwilę może wrócić do stanu przeciążenia. Dlatego tak bardzo ważne jest zbudowanie sieci społecznej osób, które myślą podobnie i się wzajemnie wspierają. I trzecie marzenie zawodowe dotyczy rozwoju nauki online'owej, czyli możliwości przechodzenia kursu wideo oraz tego, żeby klienci mogli samodzielnie opanować ten materiał bez mojego udziału (lub niewielkim moim zaangażowaniu) w trybie samoedukacji. To jest wyzwanie, ponieważ ludzie przepracowani nie mają czasu na robienie tego typu kursów, tak samo jak nie mają czasu czytać książek. Dlatego rzeczywiście dość dużo nad tym myślę, jak to zrobić, żeby osoba przeciążona była w stanie to udźwignąć i samodzielnie wychodziła z przepracowania. To takie trzy marzenia. 

W takim razie życzę, żeby się spełniły. 

Dziękuję. Zależy mi, żeby jak najmniej było osób przepracowanych. Myślę, że dzisiejsze otoczenie biznesowe i presja, którą cywilizacyjnie wywieramy, niestety popycha nas w kierunku przepracowania i tych ludzi przeciążonych będzie coraz więcej. Szczególnie teraz, gdy czeka nas duża zmiana społeczna polegająca na  skróceniu tygodnia pracy. To może spowodować dużo takich ryzyk związanych właśnie z przeciążeniem. Jednocześnie żyjemy też w epoce, w której ludzi zaczyna wspomagać sztuczna inteligencja, która może przyjść nam z pomocą. Na pewno żyjemy w ciekawych czasach. 

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!