separateurCreated with Sketch.

Koszmar papieża

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Luc Adrian - 19.02.25
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Sen papieża Innocentego III i spotkanie z Franciszkiem z Asyżu, które mogło zmienić losy Kościoła.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Czy sen Innocentego III był proroctwem? Papież widzi w koszmarze chwiejącą się bazylikę Laterańską, ratowaną przez ubogiego człowieka. Wkrótce staje przed nim Franciszek z Asyżu – obdarty, ale pełen żaru. Jego radykalna wizja budzi zgorszenie dostojników, lecz papież zaczyna się zastanawiać: czy Ewangelia nie powinna być życiem dosłownie przeżywanym?

Trzęsienie ziemi czy proroczy sen?

Czyżby to było trzęsienie ziemi? Majestatyczna bazylika Świętego Jana na Lateranie, duma Rzymu, królowa-matka wszystkich kościołów na świecie, zaczyna drgać. Na jej murach i frontonie pojawiają się rysy. Dzwonnica się chwieje, dzwony się kołyszą. Pęknięcia przecinają ziemię wśród krzyków spanikowanego tłumu. Wysoka wieża kołysze się w jedną i drugą stronę. Odrywają się kamienie i rozbijają na wielkim placu. Setki pielgrzymów uchodzą z budynku, krzycząc, tak jak mrówki uciekają z mrowiska, które podeptało się nogami. 

Z oszalałego plebsu wyłania się nagle jakiś mężczyzna. Zdaje się malutki. Coś w rodzaju żebraka, odziany w grubą i dziwaczną suknię. Nie zważając na kamienie, które roztrzaskują się wokół niego z głuchym odgłosem, posuwa się naprzód w stronę popękanych murów. Wyginając plecy, opiera się mocno o ścianę, która się wybrzusza. Jego mizerne ciało zdaje się wchłaniać falę uderzenia. Mury się prostują, wieża odnajduje równowagę, kamienne bloki wracają do swoich zagłębień…

Innocenty III budzi się gwałtownie. Jest cały spocony. „To on, rozpoznaję go!” – woła, siedząc na brzegu ogromnego papieskiego łoża. Tym człowieczkiem jest Franciszek z Asyżu, którego trwająca obecnie wizyta na dworze papieskim w tym 1209 roku wywołuje niemałe poruszenie. 

Kardynał Jan od Świętego Pawła, wielki przyjaciel biskupa Asyżu, nalegał, by Innocenty przyjął tego młodego człowieka:

– Dostrzegam piękną duszę i wielką misję.

Papież, przygnębiony troskami, zasypany prośbami o audiencję, najpierw odmówił, a potem dał się przekonać argumentami tego rozważnego dostojnika kościelnego.

– Franciszek i jego bracia nie mają nic wspólnego z heretykami, którzy roją się po całej Europie – wstawiał się za nimi kardynał. – Być może są na nich opatrznościowym antidotum. Ci minores mają tylko jedno życzenie: żyć Ewangelią w najściślejszym posłuszeństwie Kościołowi świętemu. Posłuszeństwo, oto czego brakuje heretykom. Wasza Świątobliwość, nie możemy ich wypędzić, nawet ich nie przyjmując. W przeciwnym razie doprowadzimy do tego, że z kolei oni popadną w herezję albo schizmę. 

Dobrze. Papież się zgodził.

Kim jest ten żebrak?

Ale kto pojawił się nazajutrz w wielkiej sali audiencyjnej? Kto stanął u podnóża schodów, które prowadziły do tronu Pontifexa? Nędzarz i jego banda, licząca jedenastu zawszonych. Dwunastu kloszardów! Włosy rozczochrane, broda nieogolona, stopy bose i ubłocone, brudne płaszcze… Co za zuchwalstwo, co za obrzydliwość!

– Z jakiej szopy wychodzisz, bezwstydniku? – rzuca pytanie papież.

– Z szopki w Betlejem, Ojcze Święty, gdzie Jezus nauczył nas prawdziwego ubóstwa, które chcielibyśmy poślubić, żeby pójść za Nim – odpowiada Franciszek z rozłożonymi ramionami. 

– Czy wiesz, że zwracasz się do cienia Boga na ziemi? Jesteś podobny bardziej do wieprza niż do człowieka. Wyjdź, idź szybko do twych braci z szopki, tarzaj się z nimi w błocie, i ucz ich twojej reguły!

Nie przedstawiając nawet swojej słusznej sprawy, kloszard wstaje, kłania się i opuszcza biegiem salę. Papież stanowczo napomina kardynała od Świętego Pawła. Inni dostojnicy dorzucają swoje: „Co za skandal, co za wstyd! Tego jeszcze nigdy nie było w historii Kościoła!”. Padają potem przytłaczające zarzuty przeciwko projektowi reguły syna Bernardonego: „Pycha… utopia… niegodziwość… idealizm”. Kardynał od Świętego Pawła wybucha nagle:

– Bardzo dobrze, moi panowie. Jeśli wasze obiekcje są prawdziwe, Ewangelii nie da się stosować! Ale jeśli tak jest, to Ten, który nam ją daje, jest oszustem. A wy znieważacie naszego Chrystusa, traktując Go jako kłamcę! Bluźnicie!

Jego cięte słowa zamykają usta całemu zgromadzeniu pięknoustych. Ciszę przebijają halabardnicy okrzykami: „Stać, stać!”. Wbiega jakiś opętaniec, odrażający, ociekający błotem, i klęka u podnóża schodów.

– Ojcze Święty, zrobiłem, jak kazałeś. A teraz wysłuchaj moją prośbę, błagam o to w imię Boga.

Skandal w sali audiencyjnej

Franciszek z Asyżu! Ten chłopak to ma tupet: wyszedł więc z pałacu, znalazł stado świń, wytarzał się z nimi w błocie i, śmierdząc gnojem, powraca do punktu wyjścia… Papież jedną ręką wstrzymuje straż, drugą narzuca ciszę przerażonym kardynałom, którzy zatykają nosy. I zastanawia się: Jeśli ten chłopak stosuje Ewangelię co do litery, tak jak wypełnił dosłownie mój rozkaz, to jakaż piękna reforma w perspektywie! I jaki radosny wstrząs w naszym starym Kościele!

Na jego wąskich ustach zarysowuje się uśmiech:

– Słucham cię, synu uparty i pełen zapału…

– Panie Papieżu, udziel nam prawa do życia bez posiadania niczego innego, jak tylko łaski Bożej i zawierzenia Jego Opatrzności. Prawa do głoszenia w kościołach nawrócenia serc, zachęcania bogatych, jak i ubogich do powrotu do sakramentów, aby opierać się pokusom świata. Chcą do nas dołączyć dziesiątki mężczyzn. Strażniku kluczy do nieba, wspomóż nas. Zatwierdź naszą regułę!

Spod swego płaszcza ekskrementów Franciszek wyciąga pergamin cudownie nieskalany i podaje go papieżowi.

– Wstań, mój synu. Przestudiuję ten dokument w świetle Ducha Świętego. A teraz odejdź i idź się umyć. W imię higieny i świętego posłuszeństwa!

Dosłowna Ewangelia

Innocenty III jest wstrząśnięty odtworzeniem w pamięci tych wydarzeń. A jeszcze bardziej snem tej nocy, który potwierdza jego intuicję. Wzywa więc natychmiast Franciszka. Ten kilka godzin później stawia się przed Pontifexem:

– Jesteś czysty? Nie poznałem cię – mówi papież z żartobliwą ironią. – A więc to jesteś ty, bracie mniejszy, mały człowieczku, który otrzymałeś misję odbudowania Kościoła?

– Proszę mi pozwolić opowiedzieć, Panie Papieżu, pewną przypowieść. Było to na dalekiej pustyni, pewną bardzo piękną i bardzo ubogą kobietę pokochał król i ją poślubił. Dała mu dużo dzieci, którym powiedziała pewnego dnia: „Idźcie na dwór, jesteście ubodzy, ale jesteście synami króla. Wasz ojciec da wam jeść”. Bardzo się spodobali królowi, przycisnął ich do serca, otworzył im dom i wyjaśnił swoim sługom: „Jeśli częstuję obcych, to tym bardziej moje własne dzieci!”.

– Co oznacza ta przypowieść, Franciszku z Asyżu?

– Panie Papieżu, pustynia to świat, jałowy, bez cnót. Jestem w nim jak ta uboga kobieta, której Chrystus, nasz Król, powierza dzieci, którym nie chce pozwolić umrzeć z głodu. Muszę je nakarmić…

Niespodziewana decyzja Innocentego III

Zadziwiony przekonaniem tego poety w łachmanach, Innocenty III kładzie na niego ręce, potem błogosławi wszystkich dwunastu.

– Idźcie już, i niech Pan będzie z wami. Głoście pokutę, poślubiajcie waszą Panią Ubóstwo. Zawsze bądźcie ulegli miejscowym władzom kościelnym i unikajcie wszelkiej pychy. Jeśli będzie podobało się Bogu, by was rozmnożyć, przyjdźcie znów bez obawy. Udzielę wam większych przywilejów i powierzę większe zadania.

Nasz Kościół potrzebuje wielkich porządków

Bracia przyjmują to błogosławieństwo z okrzykami „hurra!” i uściskami, a eminencje oburzone z obrażonymi minami.

Mała trzódka tanecznym krokiem rusza w trasę Orte przez Porta Salaria i wraca do Asyżu, a Innocenty III pozostaje, zamyślony, splatając dłonie. Potem zwraca się do osłupiałych kardynałów: „Zwołać mi Synod! Będzie obradował tu, w tym miejscu, w tym pałacu na Lateranie. Ten Franciszek ma rację, nasz Kościół potrzebuje wielkich porządków i mocnego ruchu miotłą!”.

***

Fragment pochodzi z książki „Franciszek z Asyżu. Rycerz bez zbroi” Luca Adriana, wydanej nakładem wydawnictwa Bratni Zew.

Śródtytuły oraz wstęp pochodzą od redakcji Aleteia.pl


Z kodem „ALETEIA” książka 30% taniej. Do kupienia na: bratnizew.pl

archiwum własne
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!