Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Zaraz oczywiście rzuciłem się do telefonu, by sprawdzić, czy rzeczywiście takie zdarzenie miało miejsca. Córka obserwuje różne chrześcijańskie profile na Instagramie i stąd dowiedziała się o tragedii w Kongo. “Tato, o tym nikt nie mówi. Nawet ty o tym nie słyszałeś”. To prawda. W dodatku, trzeba o tym powiedzieć, milczenie świata na temat prześladowania chrześcijan trwa od lat.
Prześladowania chrześcijan trwają
W poprzedniej dekadzie naszego stulecia były marszałek Sejmu Marek Jurek wyszedł z inicjatywą corocznej drogi krzyżowej w intencji prześladowanych chrześcijan. Ta droga krzyżowa miała charakter publiczny i szła ulicami Warszawy. Jej celem było nagłośnienie problemu, jakim są prześladowania chrześcijan, ale także milczenia na ich temat.
Przez kilka lata faktycznie udawało się tą sprawą nieco zainteresować media, a nawet niektórych polityków. Pojawiła się, nawet jeśli ograniczona co do zasięgu, moda, by o sprawach chrześcijan na świecie mówić głośno. Pamiętam, że marzyło mi się, by Polska jako państwo stała się rzecznikiem chrześcijan żyjących w trudnych warunkach politycznych. Nic z tego nie wyszło, a inicjatywa drogi krzyżowej w intencji prześladowanych chrześcijan z czasem obumarła. W efekcie informacje o mordach na chrześcijanach znów wpadły w informacyjną czarną dziurę i stan ten trwa w znacznej mierze do dziś.

Obojętność świata
O kongijskim dramacie, który wydarzył się przed dwoma tygodniami, poinformowała organizacja OpenDoors, monitorującą sytuację chrześcijan na świecie. Jednak o tym, co się stało, można było przeczytać jedynie na stronach internetowych radia RMF FM, “Gościa Niedzielnego” i “Niedzieli”. Poza tym informację podało nieco kont w mediach społecznościowych.
Jak napisał - bardzo lakonicznie, ale trafnie - na X były poseł Marcin Gwóźdź, “we wsi Maika znaleziono skrępowane ciała bez głów. Odpowiedzialni – islamscy bojownicy ADF. Świat milczy”. Tak, świat po prostu jest obojętny lub nawet nieraz wręcz ostentacyjnie odwraca głowę od takich zdarzeń. Tak, jakby życie chrześcijan nie było nic warte.

Co wydarzyło się w Kongu?
Przyjrzyjmy się temu, na co także polskie media właściwie nawet nie spojrzały. Islamiści zamordowali 70 chrześcijan, w tym kobiety i dzieci. Wyobraźmy sobie taką grupę zebraną w jednym miejscu gdzieś w Polsce. To właściwie już niewielki tłumek osób, które mają swoje rodziny przyjaciół, doświadczenia. Kilkadziesiąt osób kochanych przez Boga. Ich śmierć dotknęłaby w różny sposób setki, jeśli nie tysiące innych ludzi. Gdyby tego rodzaju mord – dokonany z pobudek religijnych – wydarzył się gdzieś na polskiej prowincji, trudno byłoby sobie wyobrazić, by ktokolwiek milczał.
Jak czytamy w przekazie prasowym:
"Świadkowie relacjonowali, że 12 lutego około godz. 4 rano terroryści przyszli do wioski Maika, leżącej nad jeziorem Edwarda, na północnym wschodzie DR Konga.
Najpierw wyciągnęli z domów 20 osób. Gdy mieszkańcy wioski obudzeni hałasem zaczęli się gromadzić na placu, porwali kolejnych 50: mężczyzn, kobiety i dzieci. Skrępowali im ręce i wyprowadzili z wioski.
Po dwóch dniach w nieodległym kościele ewangelicko-baptystycznym w Kasanga znaleziono siedemdziesiąt skrępowanych ciał pozbawionych głów" - poinformowało kongijskie Radio Okapi.
Według dyrektora miejscowej szkoły Muhindo Musunzi "społeczność chrześcijan w dotkniętym masakrą regionie ze strachu przed ewentualnymi kolejnymi represjami ze strony terrorystów nie była w stanie pochować swoich bliskich".

Śmierć z powodu Pana Jezusa
Z tych kilku krótkich akapitów można wyczytać więcej grozy niż z niejednej wymyślonej przez twórców literatury historii.
Od lat, jeśli tak można powiedzieć, kolekcjonuję w pamięci kolejne przemilczane przypadki zbrodni dokonanych na chrześcijanach i wciąż doświadczam podobnej bezradności. Coś jednak zawsze można zrobić. Na pewno można dołączyć do własnej modlitwy tych, którzy żyją w cieniu zagrożenia prześladowaniem, a także tych, którzy postradali życia dla Pana Jezusa. Można też podawać takie informacje, choćby poprzez media społecznościowe, ale także w rozmowach.
Dzięki prostej rozmowie, którą prowadziliśmy z córką przy śniadaniu, dziś wielu z was dowiedziało się dziś właśnie, że wiara chrześcijańska czasem naprawdę wiele kosztuje.