Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Opowieści o pojedynku o narzeczoną, w którym brat miał zabić brata czy zemście na niewiernej dziewczynie do dziś towarzyszą miejscom, w których znajdują się krzyże pokutne. Wykute niewprawną ręką w piaskowcu, rzadziej – granicie, niekiedy z wydrążonym kształtem narzędzia zbrodni – stają się dowodami na humanizowanie prawa.
- Stojąc przy krzyżu pokutnym zastanawiam się, co przeżywała rodzina zabitego – mówi pan Stanisław, interesujący się krzyżami pokutnymi od kilkudziesięciu lat. – Myślę też o zabójcy: bo przecież każde uderzenie w kamień musiało przywoływać w nim zdarzenie, za które pokutował. Jeśli nie był przyzwyczajonym do mordów okrutnikiem, to zabicie pierwszego, a może też ostatniego w życiu człowieka, musiało być dla niego dramatycznym doświadczeniem. Jak dalej mógł z nim żyć?

Morderca w drodze do zadośćuczynienia
Stawiania krzyży pokutnych przez mordercę na miejscu zbrodni było prawem zwyczajowym, które przywędrowało na Dolny Śląsk z zachodu około XIII w. Miało na celu doprowadzić zbrodniarza do duchowej i społecznej równowagi. Co ciekawe, początki stawiania tych pomników zbiegają się z datą Soboru Laterańskiego IV (1215 r.), podczas którego uporządkowano sprawy dotyczące Sakramentu Pokuty, a koniec - z powstaniem "Constitutio Criminalis Carolina" cesarza Karola V (1532 r.), uznawanego za pierwszą wielką kodyfikację prawa w czasach nowożytnych.
O sposobie zadośćuczynienia, których znakiem stawał się krzyż, świadczą traktaty pokutne, czyli ugody zawierane pomiędzy zabójcą a rodziną ofiary w obecności świadków. Ponad setka takich dokumentów dotrwała do naszych czasów.
- Zapisywano w nich, że morderca po udowodnieniu winy musiał, oprócz pokrycia kosztów przewodu sądowego i pogrzebu, zadbać o rodzinę zabitego – podkreślał w swojej książce i rozmowach Andrzej Sheer, założyciel pierwszego w Polsce Bractwa, opiekującego się krzyżami pokutnymi. – Przekazywał jej ustaloną kwotę oraz łożył na utrzymanie i wychowanie dzieci. Otaczał duchową opieką zamordowanego, zamawiając za niego oznaczoną w wyroku liczbę Mszy.

Średniowieczne pielgrzymki pokutne
Kolejnym punktem pokuty była, odbywana pieszo i boso, pielgrzymka do jednego z ówczesnych miejsc świętych: Jerozolimy, Rzymu, Akwizgranu czy Santiago de Compostella. Pamiętajmy, że panowały wówczas zupełnie inne warunki niż obecnie. Na pielgrzymów czyhały różnego rodzaju niebezpieczeństwa od dzikich zwierząt począwszy a na zbójcach, gotowych zabić dla sakiewki, skończywszy.
Winowajca tam, gdzie dokonał zbrodni, stawiał własnoręcznie wykuty krzyż rzadziej kapliczkę. Ich autorzy nie byli rzeźbiarzami; często trzymali dłuto w ręce po raz pierwszy, a mieli za zadanie wykuć kształt z jednego bloku kamienia! Bywało, że płyta pękała i trzeba było wszystko zacząć od nowa. A krzyż musieli skończyć w określonym wcześniej terminie.
Krzyże lub kapliczki były szczególnymi znakami pojednania między mordercą a bliskimi zabitego.
"Na znak ugody wzniesiony został miejscu zbrodni krzyż – czytamy w dokumencie, który pochodzi z 4 grudnia 305 r., a podpisany została przez księżnę Beatrycze, żonę Bolka I świdnickiego. – Wszyscy wymienieni po zatwierdzeniu ugody zrezygnowali w sądzie, w obecności wójta i ławników, z wszelkich działań, mogących mieć charakter zemsty, dziękując za korzystne warunki ugody. A żeby żadna z wyżej wymienionych osób nie dopuściła się pogwałcenia ugody, postanowili opatrzyć dokument naszą pieczęcią […], nadając mu moc prawną. […]"

Zbrodnia, skrucha i pojednanie
Dokument dotyczy krzyża ze Stanowickoło Strzegomia. Jest on najstarszym na Dolnym Śląsku, do którego zachował się traktat pokutny. Na jego przykładzie widać, że ugoda obejmowała:
- konkretne osoby, których dotyczyła śmierć: winowajca miał zapewnić wsparcie dla żony i dzieci zabitego, wynagrodzić sługi i innych uczestników zajścia, którzy doznali krzywd; ważne było także zadbanie o przyszłość zabójcy – by nie doznał zemsty
- wymiar społeczny: jasno określano w ugodzie, że dopełniono wszelkich obowiązków i w ten sposób doprowadzono do zgody; to zapobiegało spirali zemsty, gwarantowało porządek i pokój społeczny
- wymiar psychiczny: sprawiedliwość, oddana każdemu poszkodowanemu, łagodziła przynajmniej w części trudne emocje
- wymiar duchowy: wypełnienie wymogów sprawiedliwości otwierało zabójcę na przyjęcie Bożego wybaczenia; zaopatrzona zostawała także główna osoba tragedii: zabity – dla którego najbardziej odpowiednim darem jest modlitwa.
Miecze, topory, kusze – znaki na krzyżach pokutnych
Krzyże pokutne – chociaż toporne i surowe – różnią się od siebie. Mają kształt krzyży greckich, czasem maltańskich lub z aureolą. W XV-XVI w. zaczęły się pojawiać krzyże z wyrytym narzędziem mordu. Są na nich: miecze, noże, kusze, łuki, topory, włócznie, rzadko: halabarda, widły, cep, łopata, nożyce, a nawet rewolwery. Niekiedy uwieczniono na nich atrybuty zawodu, wykonywanego przez ofiarę. Ciekawy krzyż z aureolą i mieczem, wykonany ok. XVI w. możemy zobaczyć w Czernicy.
Wraz z upowszechnieniem umiejętności pisania, na krzyżu pojawiły się informacje o wydarzeniu. Na przykład na krzyżu w Lewinie Brzeskim wyryto: „15 kwietnia 1617 roku został w tym miejscu zakłuty bez powodu George Friedrich Brandtner, młodzieniec mający lat 20 i pół, przez mordercę Georga …………… z Saksonii rodem”. Nazwisko zatarł ponoć sam zabójca.

Dowód na ludzkie oblicze prawa
Prawo związane ze stawianiem krzyży pokutnych było prawem zwyczajowym, stosowanym nie wszędzie i nie do każdego. O tym, jak duży to mógł być stopień oddziaływania, świadczy liczba tych krzyży, które zachowały się do dziś. Jest ich ponad 5300 na terenie dzisiejszych Niemiec, ponad 800 na terenie Czech i Słowacji, około 100 w Austrii, 60 w Norwegii. I ponad 400 na Dolnym Śląsku.
Te pomniki kultury stanowią wyrazisty przykład na to, jak humanizowano wówczas prawo. Zwyczaj został przecież ukształtowany w czasach, gdy śmierć towarzyszyła człowiekowi na co dzień i nie była niczym niezwykłym. Wojny, grabieże, epidemie, wysoki stopień umieralności, kara śmierci były na porządku dziennym.
Tymczasem – pod względem założeń i efektów – prawo związane ze stawianiem krzyży pokutnych jest bardziej ludzkie niż to dzisiejsze: ponieważ obejmowało troską każdy z wymiarów człowieka. I bardzo poważnie traktowało ewangeliczne zaproszenie do pokuty i do przebaczenia.

![Krzyże w przestrzeni publicznej w Warszawie. Co by było, gdyby nagle zniknęły? [GALERIA]](https://wp.pl.aleteia.org/wp-content/uploads/sites/9/2024/05/Projekt-bez-nazwy-6.jpg?resize=300,150&q=75)
