Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Nauka ma kluczowe znaczenie dla współczesnego życia. To dzięki nauce czytasz Aleteię na ekranie, przez internet, a nie na papierze, przy świetle lampy naftowej. Relacje: Kościół i nauka mają setki lat i wciąż ewoluująca. Raczej nie jest to jednak historia, o której myślisz, że ją znasz. Ale jest to historia, którą powinieneś znać – właśnie dlatego, że nauka jest tak ważna dla współczesnego życia.
Sprawa Galileusza
W tle czają się jednak pytania. Jednym z nich jest z pewnością pytanie: „A jak Kościół potraktował Galileusza?”. Wiemy, jak niedoskonałe mogą być kościelne procesy radzenia sobie z kwestiami naukowymi. Widzieliśmy również, jak nauka może się mylić w sposób tak konsekwentny, że konieczne będą pewnego rodzaju procesy radzenia sobie z takimi pytaniami. Ponieważ będą one angażować ludzi, będą niedoskonałe.
Ale procesy wytoczone Galileuszowi naznaczone były czymś więcej niż tylko niedoskonałością. Katoliccy pisarze, których prace na temat ewolucji były przedmiotem skarg do Watykanu pod koniec XIX wieku, zostali (być może nieoficjalnie) poproszeni o wycofanie swoich dzieł. Takie wycofanie - na przykład artykułów w czasopismach naukowych - nie jest rzadkością nawet dzisiaj. Ale Galileusz został skazany na więzienie, a następnie na wieczysty areszt domowy. Co z tego wynika?
Galileusz miał nieszczęście wpaść w konflikt z potężnym człowiekiem, papieżem Urbanem VIII. W pewnym momencie Urban zwrócił się do Galileusza „jak do brata” i napisał wiersz wychwalający odkrycia teleskopowe Galileusza. Przed publikacją Dialogu Galileusza potężny bratanek Urbana powiedział, że Galileusz „nie ma lepszego przyjaciela” niż Urban, a Urban udzielił Galileuszowi audiencji. Po publikacji Dialogu Urban wybuchał gniewem już na sam dźwięk nazwiska Galileusza.
Urban potrafił obcesowo traktować to, co go złościła. Raz kazał zabić ptaki w papieskim ogrodzie, gdy ich hałas stał się uciążliwy. Uciszył też Galileusza.
Nic nie usprawiedliwia Urbana, ale należy pamiętać, że początek XVII wieku był innym czasem niż na przykład koniec XIX wieku. Spójrzmy na historię czarnoskórego astronoma Benjamina Bannekera, który w liście do Thomasa Jeffersona przekonywał, że osoby pochodzenia afrykańskiego są ludźmi. Historia głosi, że Banneker został nauczony czytać i pisać przez swoją walijską babcię. Uciekła ona do Nowego Świata, aby uniknąć możliwego wyroku śmierci za drobną kradzież. Rozważmy panoramę Londynu Claesa Visschera z 1616 roku. Na szczycie London Bridge widoczne są głowy straconych ludzi, nabite na pale. Te makabryczne głowy były widoczne nawet dla najmłodszych dzieci przechodzących przez most z rodzicami. Weźmy pod uwagę, że w tym samym czasie ludzie z Afryki po raz pierwszy zostali przywiezieni do dzisiejszego USA jako niewolnicy. Papież nadużywający swojej władzy i wyładowujący gniew na byłym przyjacielu dopuszcza się nagannego nadużycia – ale kolejnego w stuleciu pełnym takich nadużyć.
Heliocentryzm i ewolucja
Innym pytaniem może być: „Czy Kościół nie zawsze przegrywa w konfrontacji z nauką?”. W końcu, pomimo nadużyć wobec Galileusza, Watykanowi nie udało się „całkowicie wyeliminować” heliocentryzmu (zapożyczając język Watykanu z czasów Galileusza). W rzeczywistości heliocentryzm zwyciężył. Ziemia krąży wokół Słońca. Pismo Święte zostało zinterpretowane na nowo, tak jak w przypadku Księgi Rodzaju i „dwóch wielkich świateł”.

Nie, nie możemy powiedzieć, że Kościół zawsze przegrywa. Spójrzmy na sytuację z teorią ewolucji. Owszem, pod wieloma względami zwyciężyła, podobnie jak heliocentryzm. Uderzającym przykładem reinterpretacji Pisma Świętego przez Kościół katolicki w celu dostosowania go do ewolucyjnego poglądu na wszechświat jest fragment o narodzenia Jezusa Chrystusa z Martyrologium Rzymskiego, często recytowany podczas celebracji liturgii godzin 24 grudnia przed pasterką. Dawniej tekst ten stwierdzał, że Chrystus urodził się w „5199 roku od stworzenia świata, kiedy to Bóg stworzył niebo i ziemię”. Obecnie tekst ten stwierdza, że Chrystus urodził się, „gdy od stworzenia świata upłynęły niezliczone wieki”.
Jednak teoria ewolucji, która zwyciężyła, nie jest dzisiaj tym samym, czym była na początku. Żaden szanowany naukowiec nie głosi dziś, że istnieją różne gatunki ludzi, tak jak robili to naukowi rasiści w XIX wieku. Zwyciężył „najświętszy dogmat” o jedności rodzaju ludzkiego, podczas gdy poglądy tamtych naukowców są obecnie nazywane pseudonauką.
Ale jedność rodzaju ludzkiego nie zwyciężyła z powodu jakiegoś watykańskiego dekretu, który miał ją chronić i „całkowicie wyeliminować” poligenizm i rasizm naukowy. Moglibyśmy sobie życzyć, aby dekret mógł stłumić te idee i zaradzić „nieporządkowi i krzywdzie” (ponownie zapożyczając język Watykanu), które z nich wynikały. One i ich potomstwo, eugenika, kwitły przez dziesięciolecia ze szkodą dla wielu, zwłaszcza tych, którzy mieli najmniej władzy. Ci pozbawieni głosu potrzebowali Kościoła. Zostali wykorzystani przez naukę, która skręciła w zły zaułek i doprowadziła do strasznych rzeczy. Nie przeszkadza to jednak naukowcom, którzy badali teorię ewolucji, sugerować, że na działania Kościoła rzuca cień sprawa Galileusza.
Kościół i nauka. Historia wciąż się rozwija
Historia działań Kościoła w konfrontacji z teorią ewolucji odzwierciedla potrzebę dociekania prawy i weryfikowania przekonań w konfrontacji z – nieraz zawodną – nauką. Natomiast historia działań Kościoła w konfrontacji z heliocentryzmem odzwierciedla potrzebę czujności, czy aby w ten proces nie wkradły się jakieś nadużycia. Obie historie wymagają zrozumienia znacznie starszej konfrontacji Kościoła z kwestią „dwóch wielkich świateł” z Księgi Rodzaju.
I to prowadzi nas do trzeciego pytania: „Czy Kościół nie przeprosił już za wszystko, co złe?”. Nie jest to jasne. W 1979 roku nowy papież Jan Paweł II powiedział Papieskiej Akademii Nauk, że ma nadzieję, iż:
„teologowie, uczeni i historycy, ożywieni duchem szczerej współpracy, dogłębniej zbadają sprawę Galileusza i, szczerze uznając krzywdy z jakiejkolwiek strony by nie pochodziły, rozwieją nieufność, która wciąż sprzeciwia się, w wielu umysłach, owocnej zgodności między nauką a wiarą”.
W 1992 roku ponownie przemawiał do Akademii, po tym jak watykańska komisja zbadała sprawę Galileusza. Przemówienie to jest często interpretowane jako rodzaj przeprosin dla Galileusza.
Nie do końca tak było, ale papież opisał sprawę Galileusza jako „tragiczne wzajemne niezrozumienie”. Powiedział również, że „nowa nauka, z jej metodami i wolnością badań, które implikowały, zobowiązała teologów do zbadania własnych kryteriów interpretacji pism świętych. Większość z nich nie wiedziała, jak to zrobić”.
„Paradoksalnie - kontynuował papież - Galileusz, szczerze wierzący, okazał się bardziej spostrzegawczy w tym względzie niż teologowie, którzy mu się sprzeciwiali”. Papież wspomniał o słynnym liście Galileusza do Krystyny Lotaryńskiej (matki Wielkiego Księcia Toskanii i czasami faktycznej władczyni Toskanii). Papież powiedział, że list ten jest „jak krótki traktat o hermeneutyce biblijnej”.
Papież nie wspomniał o przypadku „dwóch wielkich świateł” z Księgi Rodzaju. Według o. George'a V. Coyne'a, S.J., ówczesnego dyrektora Obserwatorium Watykańskiego i członka Komisji Galileusza, w komisji brakowało historyka nauki. Wydaje się, że sprawa „dwóch wielkich świateł”, szeroko znana w czasach Galileusza, umknęła uwadze Komisji i papieża. Ówcześni teologowie, którzy znali „dwa wielkie światła”, z pewnością wiedzieli, jak „zbadać własne kryteria interpretacji pism świętych”.
Nawet list do Krystyny Lotaryńskiej jest podchwytliwy. Galileusz podkreślał w nim, że astronomowie nie mogą być proszeni o „ochronę przed własnymi obserwacjami i demonstracjami”, o „dokonywanie rzeczy niemożliwych”. Następnie nalegał, aby ludzie posiadający wiedzę „dostrzegli wyraźniej, że praktycy nauki nie mogą dowolnie zmieniać opinii”. Podobnie, „żadna istota nie ma mocy uczynienia [argumentów Kopernika] prawdziwymi lub fałszywymi, w przeciwieństwie do tego, czym są z natury i de facto. Wydaje się więc bardziej wskazane, aby najpierw upewnić się co do koniecznej i niezmiennej prawdy w tej sprawie, nad którą nikt nie ma kontroli”.
Wszystko to brzmi bardzo dobrze, ale Krystyna nie wątpiła w odkrycia Galileusza - rzeczy, które każdy z dobrym teleskopem mógł zweryfikować. Wątpiła w jego interpretację tych obserwacji. Co więcej, naukowy rasista Van Evrie użył języka podobnego do tego z listu Galileusza:
„Nie możemy wierzyć w to, o czym wiemy, że jest nieprawdziwe, a wpływanie na taką wiarę, niezależnie od tego, jak dobry może wydawać się motyw, musi z konieczności rozpijać i demoralizować całą strukturę moralną..... Fakt istnienia odrębnych ras, a raczej istnienie gatunków kaukaskich, mongolskich, murzyńskich itp., są faktami fizycznymi, podlegającymi zmysłom i poza kontrolą woli jest odmowa zgody na ich rzeczywistą obecność..... [Musimy] pokłonić się temu stałemu i niezmiennemu standardowi prawdy, który Wieczny zasadził w samym sercu rzeczy".
Katechizm Kościoła Katolickiego stwierdza, że prawdziwa nauka „nigdy nie może być sprzeczna z wiarą, ponieważ rzeczy tego świata i rzeczy wiary pochodzą od tego samego Boga [KKK 159]”. Ponieważ zarówno naukowcy, jak i duchowni są niedoskonali, to właśnie ta „prawdziwa” część jest tak trudna. Wydaje się, że wokół tej kwestii rozwinęła się i bez wątpienia nadal będzie się rozwijać historia Kościoła i nauki.