Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Czy kiedy cierpimy, mamy coś jeszcze Bogu do dania? Niezależnie od rodzaju naszego bólu, choroby, udręczenia psychicznego, możemy przede wszystkim ofiarować Panu samych siebie. Plus nasz wysiłek, nasze starania, by nawet w najtrudniejszych momentach jakoś ogarniać życie, relacje, obowiązki.
Ale jak kierować modlitwę ku Bogu, kiedy biorą w nas górę zniechęcenie i bunt?
Możemy wtedy sięgnąć po jedno z tych trzech zdań, które zostały zapisane na kartach Pisma Świętego. Dwa z nich były wołaniem samego Jezusa. Autorem trzeciego jest św. Paweł, który także doskonale poznał smak cierpienia.
1Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? (Ps 22)
Bóg nie jest miłośnikiem cierpienia ani jakiegokolwiek innego zła. Bóg jest miłośnikiem życia, i to życia w pełni, w obfitości. Dlatego stoi po naszej stronie, kiedy próbujemy uporać się z cierpieniem, jakoś sobie z nim poradzić.
Stoi też po naszej stronie, kiedy rodzi się w nas bunt i pytamy: Dlaczego? Dlaczego mnie to spotyka? Dlaczego to spotyka moich bliskich? Ten nasz wewnętrzny protest – który możemy odczuwać nawet przez dłuższy czas – nie jest grzechem. Bo ten protest w pewnym sensie wpisuje się w sprzeciw samego Boga wobec zła.
2Bądź wola Twoja! (Por. Mt 6,10; 26,39)
W trudnych momentach czy okresach warto sobie przypomnieć, w jaki sposób święci przeżywali chwile cierpienia. Jak potrafili zawierzyć się świętej woli Bożej. Jeśli Bóg dopuszcza próbę, to czyni tak ze względu na jakieś dobro. Czasami dane jest nam zobaczyć, jakie, ale w większości przypadków dowiemy się o tym dopiero w niebie.
Święta Bernadeta Soubirous okrutnie cierpiała w klasztorze w Nevers z powodu astmy. W swojej chorobie nie przestawała powtarzać Bogu „tak”. Tego nauczyła ją Maryja. Oczywiście taka zgoda najczęściej przerasta nasze ludzkie możliwości. Nie przychodzi naturalnie, ale jest nadprzyrodzonym darem.
Dlatego kiedy cierpimy, błagajmy Jezusa, żeby zesłał na nas swojego Ducha, byśmy i my, tak jak On, mogli powiedzieć: „Ojcze, nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty [niech się stanie]!” (Mk 14, 36).
3Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół (Kol 1,24)
Najistotniejszy jest fakt, że nasza zgodna na cierpienie może przyczyniać się do zbawienia świata. W swoim nieskończonym miłosierdziu Bóg zapragnął włączyć człowieka w ofiarę, którą Jezus złożył na Krzyżu. „Przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie” możemy ofiarować Bogu wszystkie akty miłości, które wypełniamy w godzinie cierpienia.
Bo to nie tyle samo cierpienie podoba się Bogu, co wielkoduszność, z jaką Mu je ofiarujemy. Bóg bardzo docenia hojność naszego serca, które, pogrążone w bólu, potrafi jednak wychylić się ku innym i myśleć o ich dobru.
O tej tajemnicy odkupieńczej wartości cierpienia św. Paweł Apostoł pisze w Liście do Kolosan: „Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół” (Kol 1, 24).
To przekonanie pozwala od wieków niezliczonym rzeszom chrześcijan – cierpiących na ciele lub w inny sposób – przeżywać swoje problemy jeśli nie z radością, to przynajmniej w pokoju. Pokój ten płynie z pewności, że cierpienia, które dotyka naszego ciała bądź serca, nie przeżywamy bezcelowo.
Ks. Pierre Descouvemont