Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
„To prawdziwa amerykańska bohaterka” – pisały o Tammie Jo Shults media na całym świecie. Gdyby nie jej odwaga, umiejętności i wiara, mogłoby dojść do znacznie większej tragedii.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Trudno słuchać nagrań zapisanych w kokpicie samolotu Southwest Airlines (lot 1380), nie będąc pod wrażeniem opanowania Tammie Jo Shults.
17 kwietnia 2008 roku była pilot marynarki wojennej sterowała Boeingiem 737, na pokładzie którego znajdowało się 149 pasażerów. Lecieli z Nowego Jorku do Dallas. Niestety, nad Filadelfią doszło do eksplozji silnika. Jego odłamki wybiły okno, przy którym siedziała 43-letnia Jennifer Riordan, wiceprezes banku i matka 2 dzieci. Kobieta została niemal wyssana na zewnątrz. Pasażerowie rzucili się na pomoc, ale obrażenia, które odniosła, były zbyt poważne. Kobieta zmarła.
Nic dziwnego, że wielu obecnych na pokładzie zaczęło wysyłać pożegnalne wiadomości do bliskich. Niektórzy modlili się, zakładali maski tlenowe albo… filmowali sytuację w samolocie. Naprawdę bali się, że zginą.
Gdyby nie zimna krew, charakter, doświadczenie i – jak podkreślają ci, którzy ją znają – wiara Tammie Jo Shults, mogłoby dość do znacznie większej tragedii.
Czytaj także:
Król Holandii przez 21 lat w sekrecie pracował jako pilot samolotu
Wiara Tammie Jo Shults
Jej teściowa – w rozmowie z “The Washington Post” – opisuje pilotkę jako pobożną chrześcijankę i zaznacza, że jej wiara „mogła przyczynić się do zachowania przez nią spokoju podczas awaryjnego lądowania”.
Wiem, że Bóg z nią był i wiem, że rozmawiała z Bogiem – podkreśla Virginia Shults.
Z kolei Heavy.com przytacza wypowiedź Shults, która wyznała niegdyś, że “siedzenie na miejscu kapitana w roli pilota daje jej możliwość świadczenia o Chrystusie podczas niemal każdego lotu”.
Znajomi Shults nie są zaskoczeni jej wyczynem. “Ona jest groźną kobietą, ostrą jak gwóźdź – “LA Times” mówi Gary Shults, dentysta i szwagier Amerykanki. – Mój brat mówi, że jest najlepszym pilotem, jakiego zna. Jest bardzo opiekuńczą i chętną do dawania osobą, która troszczy się o wielu ludzi”.
Współczująca, mądra, spokojna – taka właśnie jest.
Virginia Shults wyznała “The Washington Post”, że jej synowa jest zrozpaczona śmiercią pasażerki. Ale zaznaczyła też, że to osoba, którą cechuje niezwykły spokój. Gdy tylko usłyszała jej głos w audycji radiowej, od razu wiedziała, że “to Tammie Jo”.
To było tak, jak gdybyśmy sobie siedziały tutaj i rozmawiały. Jest bardzo spokojną osobą.
Czytaj także:
Gen. Elżbieta Zawacka, jedyna cichociemna: Miałam szczęśliwe życie
Tammie Jo Shults. Anioł na pokładzie
Niezwykła postawa, odwaga i życzliwość pilotki wzbudziły także podziw pozostałych pasażerów Boeinga. Po awaryjnym lądowaniu Tammie Jo podchodziła do nich i rozmawiała o tym, co się wydarzyło. Pytała, jak się czują i czy wszystko z nimi w porządku. Potem wyraziła także wdzięczność załodze naziemnej.
Jedna z pasażerek, Diana McBride Self, podziękowała Shults na Facebooku za jej “prowadzenie i odwagę w traumatycznej sytuacji”. I potwierdziła, że pilotka przyszła porozmawiać z każdym osobiście.
“To prawdziwa amerykańska bohaterka” – napisał McBride. “Ma nerwy ze stali” – w “The Associated Press” stwierdził z kolei Alfred Tumlinson. – Oklaskiwałem tę panią. Zamierzam wysłać jej kartkę bożonarodzeniową z bonem podarunkowym za to, że sprowadziła mnie na ziemię. Była niesamowita”.
To jednak nie pierwszy raz, kiedy Tammie Jo Shults zaprezentowała fantastyczne umiejętności w obliczu przeciwności.
Czytaj także:
Janka Lewandowska. Jedyna kobieta zamordowana w Katyniu
Pierwsza kobieta za sterami F-18
Shults dorastała na ranczu w Nowym Meksyku, w pobliżu bazy lotniczej Holloman, i od najmłodszych lat marzyła o lataniu samolotami. Po ukończeniu studiów złożyła podanie do Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych, ale ze względu na płeć nie mogła się tam sprawdzić jako pilot. Przywitała ją za to marynarka wojenna. Tammie Jo była jedną z pierwszych pilotów myśliwców i pierwszą kobietą ze sterami F-18. Później została instruktorką.
Kim Young, przyjaciółka Shults, mówiła “The Kansas City Star”, że szkolenie wojskowe dobrze przygotowało pilotkę na straszne wydarzenia:
Ona jest osobą, którą chciałbyś spotkać w roli pilota. Dobrze wie, co robić, i jest w tym dobra.
Po 10-letniej służbie w marynarce wojennej Tammie Jo otrzymała stopień porucznika. Od 1993 roku jest pilotem linii Southwest Airlines. Obecnie mieszka w San Antonio razem z mężem – również pilotem – którego poznała w marynarce wojennej. Mają syna i córkę.
W książce o kobietach – wojskowych pilotach (Military Fly Moms) można poznać jej spojrzenie na macierzyństwo:
Staramy się uczyć nasze dzieci, aby były liderami, a nie naśladowcami. Jest to szczególnie ważne, jeśli chodzi o podejmowanie właściwych decyzji, gdy tłum popycha w przeciwnym kierunku.
Rankiem 17 kwietnia 2008 roku 30 ton stali popchnęło Shults w przeciwną stronę, ale była na to dobrze przygotowana i gotowa zrobić wszystko, co konieczne, aby wypełnić misję i uratować życie pasażerów.
Czytaj także:
Miałem lecieć do Smoleńska TYM samolotem. Dziś wracam do wstrząsających zdjęć z Katynia
Czytaj także:
Prawonożna. Historia pierwszej na świecie pilotki bez rąk