Dla każdej przyszłej mamy czas oczekiwania na dziecko jest jedyny w swoim rodzaju, niezwykły. Chyba każda się niecierpliwi: żeby to już, żeby zobaczyć i przytulić swoje maleństwo. To maleństwo czasem rzeczywiście przychodzi do swojej mamy wcześniej. Co dzieje się, kiedy radość z narodzin przeplata się z trwogą o życie? Rodzice wcześniaków opowiedzieli o tym Marcie Spyrczak w książce zatytułowanej „Za wcześnieˮ.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Marta Spyrczak, znana w sieci jako Matka Kazika, sama jest mamą wcześniaków. Nic dziwnego, że doskonale rozumie swoich rozmówców. Widać, że rodzice czują się w jej towarzystwie bezpiecznie, bez ogródek mówią o swoich lękach, przerażeniu, bezradności, trudnych momentach w walce o życie swoich dzieci. “Nie chciałam w książce opowiadać swojej historii, wolałam «schować się» za tymi mamami”, mówi Marta i trzeba przyznać, że wybrała bardzo poruszający sposób opowiadania o wcześniakach.
Z rodzicami wcześniaków jesteśmy na OIOM-ach, salach pooperacyjnych, w karetkach, pośród inkubatorów, respiratorów, rurek, na rehabilitacji, u logopedów, okulistów, ortopedów, kardiologów, neurologów… Czytelnik niemający doświadczenia ze wcześniactwem może na początku nieco gubić się wśród ogromu dość specjalistycznych pojęć. “To dlatego, że ta książka zasadniczo skierowana jest do rodziców wcześniaków – wyjaśnia autorka. – Oni będą wiedzieć, o czym mowa. A ta książka ma być dla nich wsparciem”. Po kilku rozmowach jednak nawet postronny odbiorca oswoi się z obcymi nazwami.
Czytaj także:
Szymcio Paluszek. W dniu narodzin ważył 400 gramów, teraz jest w domu
380 g szczęścia w inkubatorze
W pierwszym tomie (będą dwa) znajdziemy rozmowy i opowieści rodziców dzieci urodzonych między 23. a 29. tygodniem ciąży. To maleństwa, które ważyły np. 460 g (Kalinka, 24 tc) czy 380 g (Zuzia, 24 tc). Spędziły długie tygodnie w szpitalach, czekając na rozwój narządów, na to, by samodzielnie oddychać, jeść… Niektóre są niepełnosprawne (Patryk, 26 tc, czterokończynowe porażenie dziecięce), inne “dogoniły” rozwojowo swoich rówieśników urodzonych o czasie.
Wyznania rodziców są proste, często wyrażone w krótkich zdaniach. Przez to bardziej dojmujące. Co łączy mamy wcześniaków? – pytam Martę Spyrczak. “Na pewno większa cierpliwość. Chyba też większy, inny sposób cieszenia się z osiągnięć dziecka, które dla rodzica dziecka urodzonego o czasie są po prostu normalne. Jest też swoisty brak empatii. Choć to nie najlepsze słowo. Chodzi o to, że inaczej postrzega się sytuację mamy, która mówi, że ma za sobą straszne trzy dni, bo musiała spędzić je z dzieckiem w szpitalu. Rodzice wcześniaków pobyty w szpitalach liczą w miesiącach. Oczywiście, nie chodzi tu o licytację, ale trzeba zrozumieć, że inaczej postrzega się takie «zwykłe» problemy innych”.
Czytaj także:
Jedno z bliźniąt przeżyło aborcję. I ma coś ważnego do powiedzenia
Irracjonalne poczucie winy
Dwie rzeczy niezwykle poruszyły mnie podczas lektury. Po pierwsze, to wątek poczucia winy. “Tak… To jest poważna sprawa. Każda z nas to przerobiła, bądź przerabia. To poczucie, że twoje ciało nie dało rady. Irracjonalne, ale jednak jest” – mówi Marta Spyrczak. “Różnie sobie z nim radzimy. Jedne mamy przechodzą przez to same, inne korzystają z pomocy psychologa. Ale każda, z którą rozmawiałam, w różnym natężeniu i czasie tego doświadcza”. To dobrze, że mamy mówią o tym głośno – dzięki nim inne mogą przejrzeć się i odnaleźć w tym doświadczeniu.
Druga rzecz to podkreślenie mocy wiary. Prawie każda z osób pytanych przez Martę o źródło wsparcia oraz o to, co chciałaby przekazać rodzicom na początku drogi, mówi wprost: modlitwa, Bóg, wiara. Te świadectwa są bardzo szczere i prostolinijne, tym bardziej wyraziste i cenne. Jak to, gdy lekarka mówi ojcu chłopca urodzonego w 25. tygodniu, że stan dziecka jest krytyczny i myśli o zaprzestaniu procedur, bo będą one już uporczywą terapią. “Ale proszę jeszcze porozmawiać z synem, może taty posłucha” – radzi przyjacielsko. I tata złapał maleńką rękę Jaśka i zaczął opowiadać, co będą razem w życiu robić. Po tej rozmowie parametry życiowe zaczęły się stabilizować, pani doktor stwierdziła, że “męska rozmowa” pomogła, a tato Jaśka, że wcześniakom, prócz całej masy medykamentów, potrzeba zwłaszcza dosercowej aplikacji maksymalnej dawki zwykłej miłości od obojga rodziców. Właśnie to stwierdzenie przekonuje mnie, że prócz dużego wsparcia dla rodziców wcześniaków, ta książka to ważna lektura dla wszystkich. “Gdy z duszą jest wszystko okej, ciało również da radę” – lapidarnie podsumowuje tato Jaśka.
Czytaj także:
Co możesz zrobić dla rodziców dzieci z niepełnosprawnościami? Apel mamy chorej dziewczynki