separateurCreated with Sketch.

Oddał szpik i uratował życie małej Amelce. „Mam w sobie tyle radości!”

DAWCA SZPIKU KOSTNEGO
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Agnieszka Huf - 12.11.18
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
– Amelka zachorowała na białaczkę, gdy miała dwa lata – wspomina Robert, jej tata. – Wydawało się, że chemioterapia przynosi efekty, że jest lepiej, ale okazało się, że przeszczep jest niezbędny, że moja córeczka potrzebuje leku, którego nie da się nigdzie kupić. Musieliśmy liczyć na dar drugiej osoby.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

– Amelka zachorowała na białaczkę, gdy miała dwa lata – wspomina Robert, jej tata. – Wydawało się, że chemioterapia przynosi efekty, że jest lepiej, ale okazało się, że przeszczep jest niezbędny, że moja córeczka potrzebuje leku, którego nie da się nigdzie kupić. Musieliśmy liczyć na dar drugiej osoby.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Każdego roku w Polsce ok. 3500 osób dowiaduje się, że choruje na białaczkę lub inne choroby układu krwiotwórczego. Dla wielu z nich jedynym ratunkiem jest przeszczepienie szpiku kostnego, który odpowiada w naszym organizmie za produkcję krwi.

Idealnie, jeśli szpik można pobrać od członka rodziny – niestety, nie zawsze jest to możliwe. W takiej sytuacji zaczyna się poszukiwanie dawcy niespokrewnionego, czyli osoby, której antygeny zgodności tkankowej są takie same lub podobne jak chorego. Prawdopodobieństwo znalezienia kogoś takiego wynosi 1:20000, a w niektórych przypadkach nawet 1:1000000 – to jak totolotek, którego stawką jest życie.

 

Dawcy szpiku: Po prostu pomóc

Paweł Zdunek z Ostródy w bazie zarejestrował się w 2011 roku, zaraz po tym, jak dowiedział się, że jego kolega zachorował na białaczkę. – To był impuls – wspomina dzisiaj. – Nie wiedziałem nic o metodach pobrania, procedurach. Chciałem po prostu pomóc.

Telefon zadzwonił po roku – okazało się, że Paweł ma gdzieś na świecie genetycznego bliźniaka, który potrzebuje jego pomocy. Potem jednak nastąpiła cisza. Paweł myślał już nawet, że znalazł się ktoś inny, jeszcze lepiej pasujący genetycznie do biorcy. Kiedy więc przed Bożym Narodzeniem odebrał kolejny telefon z fundacji, jego radość była ogromna.

– Powiedziałem żonie, że nie chcę żadnego prezentu na święta – najlepszym prezentem jest dla mnie świadomość, że mogę uratować komuś życie. Po Nowym Roku został zaproszony na badania – gruntownie sprawdzono jego zdrowie. To podwójnie ważne – chodzi o to, aby zarówno dawca, jak i biorca podczas całej procedury byli bezpieczni. W końcu nadeszła ostateczna kwalifikacja.

– Powiedziano mi, że zabieg odbędzie się za trzy tygodnie i poproszono, abym na siebie uważał, bo moje zdrowie jest teraz bardzo ważne. Ale ja już wcześniej o tym pomyślałem i dlatego w dniu, kiedy dowiedziałem się, że mam zostać dawcą, zapaliłem swojego ostatniego papierosa. Wcześniej już wiele razy próbowałem rzucić, ale dopiero świadomość, że od mojego zdrowia może zależeć czyjeś życie, stała się odpowiednią motywacją. Nie palę do dziś!

 

Dzielenie się szpikiem – jak to wygląda

W 80% przypadków pobrania dokonuje się z krwi obwodowej – przypomina to zwykłe oddanie krwi, tyle, że pod aparaturę podpina się obie ręce. Z jednej pobiera się życiodajny płyn, następnie maszyna odseparowuje krwiotwórcze komórki macierzyste, a krew drugim dojściem wraca do organizmu. Dawca spędza w ośrodku zaledwie kilka godzin.

Wcześniej przez kilka dni przyjmuje się czynnik wzrostu, który sprawia, że komórki macierzyste ze szpiku przedostają się do krwi. W pozostałych przypadkach szpik pobiera się z talerza kości biodrowej – mitem jest pobieranie go z kręgosłupa! Zabieg odbywa się w narkozie, więc jest bezbolesny dla dawcy. O tym, którą metodę zastosować, decydują lekarze, biorąc pod uwagę potrzeby biorcy.

W przypadku Pawła zastosowano drugą metodę. – Przewieziono mnie na salę operacyjną. Dostałem zastrzyk i zasnąłem – obudziłem się, gdy już było po wszystkim. Potem dowiedziałem się, że zabieg trwał 45 minut. Dzień później wróciłem do domu, a już po kilku dniach grałem z synem w piłkę. Ból? Praktycznie nie bolało, dolegliwości są naprawdę niewielkie, a kiedy na jednej szali położyć ten mały dyskomfort, a na drugiej życie człowieka, to nie ma nad czym się zastanawiać.

 

Uratował życie dziewczynce

Po zabiegu Paweł dowiedział się, że jego szpik trafi do maleńkiej dziewczynki z Polski. Sto dni później, dokładnie w swoje urodziny, otrzymał niezwykły prezent – informację, że przeszczep się przyjął. Po dwóch latach fundacja zorganizowała im spotkanie – mógł poznać swoją nową „siostrzyczkę”. – Amelka zachorowała na białaczkę, gdy miała dwa lata – wspomina Robert, jej tata. – Wydawało się, że chemioterapia przynosi efekty, że jest lepiej, ale okazało się, że przeszczep jest niezbędny, że moja córeczka potrzebuje leku, którego nie da się nigdzie kupić. Musieliśmy liczyć na dar drugiej osoby. Na szczęście w bazie znalazł się odpowiedni dawca.

Dziś Amelka ma osiem lat. Po przeszczepie spędziła w szpitalu jeszcze rok, ale dziś choroba jest tylko odległym wspomnieniem. Żyje dzięki swojemu bohaterowi – choć sam Paweł nie lubi tego określenia. Uważa, że nie zrobił nic nadzwyczajnego. A jednak jego życie też się zmieniło.

– Dostałem jakiejś nowej, życiowej energii. Koledzy w pracy zauważyli, że mam w sobie więcej radości, zapału. Nawet studia zacząłem, choć wiek mam już trochę niestudencki. Chciałbym jeszcze coś zmienić w swoim życiu.

Czy gdyby telefon z bazy zadzwonił ponownie, zgodziłby się na powtórne przejście całej procedury? – No pewnie – nie zawahałbym się ani chwili. Nie ma nic piękniejszego od świadomości, że można uratować komuś życie!

 

Ocalić życie

Jeśli chcesz zostać bohaterem i ocalić komuś życie, zgłoś się do fundacji DKMS lub do jednego z wielu Ośrodków Dawców Szpiku w całej Polsce – ich lista znajduje się tutaj. Zarejestrować mogą się ogólnie zdrowe osoby w wieku 18-55 lat, które ważą co najmniej 50 kg.

Ważne, aby pamiętać, że zgłosić można się tylko do jednego ośrodka – podczas poszukiwań dawcy dla konkretnego chorego przeszukiwana jest baza światowa, do której należą wszystkie istniejące rejestry, a zgłoszenie się w kilku miejscach spowoduje tylko bałagan w systemie. Potem pozostaje tylko czekać na wiadomość, że gdzieś na świecie jest twój bliźniak genetyczny.


LEKARZ Z PACJENTKĄ
Czytaj także:
W pracy lekarza liczy się człowieczeństwo [wywiad]


Mężczyzna udziela pierwszej pomocy
Czytaj także:
Najważniejsza lekcja matematyki: jak uratować człowiekowi życie?


PAIGE HUNTER
Czytaj także:
Wystarczyły karteczki z dobrym słowem. Nastolatka uratowała 8 osób

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!