Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
„Święty to ktoś, kto miesza, niepokoi. Dlatego rodzina wysłała delegację, żeby uciszyć Jezusa. Jan Paweł II też się nie wszystkim podobał” – mówi ks. Piotr Pawlukiewicz.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Ks. Piotr Pawlukiewicz, autor książki „Wstań. Albo będziesz święty, albo będziesz nikim” (Znak) opowiada o przepisie na dobre kazanie (wyznacznikiem jest liczba przytaknięć na minutę), o byciu kimś i co to znaczy świętość.
Marta Brzezińska-Waleszczyk: Są kaznodzieje, którzy budzą podziw, a może nawet zazdrość wśród innych księży. Czy spotkał się ksiądz z takim zjawiskiem?
Ks. Piotr Pawlukiewicz: Pewnie są tacy, którzy zazdroszczą, i tacy, którzy są od tego wolni. Procentów nie podam. Badań nie prowadziłem ani o takowych nie słyszałem. Pewna rywalizacja zapewne istnieje, jak w każdej innej pracy, w każdym innym zawodzie czy posłudze. Myślę, że wyznacznikiem dobrego kazania jest liczba kiwnięć głową na minutę u wiernych. Żartuję oczywiście. Chociaż tak bywa nieraz, że widzę, jak kiwa głową dziadek, syn i wnuczek – wtedy jestem zadowolony, że trafiam do wszystkich. Oznaką tego, że kazanie nie wypaliło, będzie kręcenie głową w geście zaprzeczenia i marszczenie brwi przez słuchaczy. Ale to nie znaczy, że kazanie jest złe, bo gdy Pan Jezus mówił kazania, to niektórzy też marszczyli brwi i kręcili głowami na „nie”. Jeśli ktoś zaczyna patrzeć na zegarek, to też o czymś świadczy. Kiedy się patrzą na księdza, to jeszcze nie jest źle. Jest taka ścisła czołówka. Ksiądz Grzywocz niestety nowych kazań już nie dostarczy, ale był rewelacyjny. Jego słowo jest wciąż bardzo żywe. No i oczywiście o. Augustyn Pelanowski, ks. Marek Dziewiecki, o. Adam Szustak. Z Szustakiem można się sprzeczać, nie zgadzać, ale to jest gość.
Ks. Pawlukiewicz o głoszeniu kazań: Liczy się szacunek do ludzi
Na prowadzone przez księdza konferencje czy rekolekcje przychodzą tłumy. Czy istnieje jakiś przepis na dobre nauczanie?
Bierze się Pismo Święte, czyta, rozmyśla i prosi się Pana Boga, żeby trochę podpowiedział. Następnie mówi się kazanie i wraca do domu. Chociaż są nieraz takie homilie, że nie ma potrzeby za dużo myśleć. To ks. Maliński z nich słynął. Pożyczyłeś, nie oddałeś – ukradłeś. No i dreszcze przechodziły wszystkich, którzy przetrzymali książkę u siebie. Homilia powinna być przemyślana, chociaż to nie wystarczy. Jeśli coś sam przeżyłem, to wiem z doświadczenia, że wtedy mówi się rzeczywiście jeszcze swobodniej. Jednak nawet gdy jest tylko przemyślana teoria, też może być. Nie wszystkiego człowiek doświadczy w życiu, nie każdy będzie chorował, nie każdy wygra milion w totolotka, ale przemyślana powinna być. Dla przyzwoitości i uczciwości wobec ludzi, których należy szanować.
Może jeszcze jakaś porada?
Nasuwa mi się refleksja wynikająca z koncertów bluesowych. B.B. King, król gitary, i nasi europejscy muzycy: jakieś adidaski i jeansy. Król gitary zaś błyszczące lakierki, mucha, oczywiście jakiś tużurek. Śmiesznie dla nas, Europejczyków, wyglądało to ubranie, ale ja się czułem uszanowany. On się ubrał elegancko na koncert, a nasi muzycy to tak po swojemu. Uważam, że ludzi powinno się szanować. Byłem raz na koncercie – nie powiem jakiego polskiego zespołu – i było pół Sali Kongresowej. Dało się zauważyć, że grupa chce ten koncert odbębnić, żeby mieć z głowy, bo widownia zapełniona w połowie ich nie satysfakcjonowała. Natomiast przyjechał Rick Wakeman, muzyk angielski, też występował dla połowy sali i dał z siebie tyle, że po prostu pot się z niego lał. Tak dał czadu. Ks. Fedorowicz, gdy spotykał siostrę zakonną w kościele w Izabelinie, to podchodził i pytał: „Życzy sobie siostra kazanie jakieś czy konferencję?”. Tak to w tej branży jest. Liczy się szacunek do ludzi.
Bóg wybrał czterech ewangelistów, bo może chciał mieć cztery kamery
Czy istotą każdego kazania jest Pismo Święte?
Bez Pisma Świętego nic nie zrozumiemy, bo to jest światło. Pan Bóg pewnie wybrał czterech ewangelistów, bo może chciał mieć cztery kamery, ujęcia. Jedną kamerą trudno nakręcić ciekawy film, jednak cztery to jest coś podstawowego. I tu mamy jakby cztery kamery plus światło Ducha Świętego – wtedy możemy mówić o odczytywaniu treści biblijnych.
Bez tego będziemy tylko fantazjować, sklejać sobie poszczególne zdania: „a Judasz poszedł i powiesił się”, „idź ty i czyń podobnie” – to będą tylko zabawy. Natomiast z ewangelią trzeba się zderzyć. To będzie czasem trzęsienie ziemi.
To znaczy?
Lubię przykłady. Pamiętam taki wypadek. Byłem z rodzicami w Wildze na wczasach, miałem dziesięć lat i bawiliśmy się wieczorem w berka. Biegłem na oślep w ciemności i nie zauważyłem rozpiętej siatki na granicy działki. Walnąłem w nią całym swoim jestestwem i odleciałem do tyłu. Dla mnie to był moment jakiegoś nawrócenia, że ja to w ogóle przeżyłem. Ale to jest właśnie to: nieraz biegniemy sobie swobodnie, nie zauważamy niewidocznej przeszkody. Teraz się ptaszki nakleja na szybach, żeby inne ptaki się nie pozabijały o szkło. A człowiek często biegnie i jak coś go odrzuci do tyłu, to zrozumie, że biegł fatalnie i nie w tym kierunku. Pan Bóg musi nam taką siatkę rozpiąć.
Ks. Pawlukiewicz: Święty to nie jest bułka z masłem. To razowiec
Wstań! Albo będziesz świętym albo będziesz nikim – to tytuł najnowszej księdza książki. A przecież każdy chce być KIMŚ…
Jest w Piśmie Świętym historia, jak to jeden z wielkich wojowników, Sisera, chowa się w namiocie. Ukrywa go kobieta imieniem Jael, a on mówi: „Czuwaj przy wejściu do namiotu (…) a gdyby ktoś nadszedł i zapytał, mówiąc: »Jest tu kto?« – odpowiedz: »Nie ma«”. Człowiek, który ucieka, który się cofa, jest nikim. Ona nie kłamie, mówiąc, że tam nikogo nie ma. Bo tam śpi taki facet, ale to jest nikt. Nikogo tutaj nie ma. Dzisiaj ludzie zapominają, kim są, kim powinni być. Są jak baloniki, które zmieniają kolory w jednym ułamku sekundy – z jednego na drugi. Dostrajają się do innej tonacji, a człowiek, który jest, to jest. Tak jak w kawale: ludzie zatrzymali się przed Kościołem i komentują osobę nowego proboszcza, a tymczasem przechodzi stary proboszcz. Mówią do tego nowego: „Ach, ten stary proboszcz to był jednak proboszcz. Z całym szacunkiem dla księdza, ale to był…”. Nowy wobec tego dopytuje: „Duszpasterz?”. „Nie, nie za bardzo”. „Może budowniczy?”. „Nie, on nie miał o tym pojęcia”. „Z dziećmi pracował?”. „Nie, dzieci się go bały. On był taki, że… proszę księdza, on jak szedł to szedł”.
Może jeszcze jakiś przykład?
Są kobiety, przy których nie powie się brzydkiego kawału. A są kobiety, przy których bardzo łatwo można opowiadać brzydkie kawały i one będą wniebowzięte. Zdarzają się ludzie, którzy mają taki styl, że jak spojrzą to wystarczy, nie trzeba więcej. A są tacy, którzy mogą krzyczeć, tupać i nikt ich nie będzie słuchał. To jest to bycie kimś. Dla nas oczywiście dążeniem będzie stawanie się podobnym do Chrystusa. Jezus jest miernikiem wartości człowieczeństwa. Każdy człowiek został z Niego zrodzony i każdy człowiek będzie do niego podobny, jeśli będzie spełniał Jego przykazania. I wtedy się będzie kimś.
Jaka jest recepta na świętość?
Kiedyś jeden z zakonników po konferencji św. Maksymiliana Kolbe w Niepokalanowie powiedział: „Ojcze, jak trudno jest zostać świętym. Ile to trzeba się natrudzić”. A Maksymilian odpowiedział spokojnie: „Mój drogi, trudno to jest zostać grzesznikiem. Ile to się trzeba natrudzić, żeby nagrzeszyć, namęczyć się… Bo święty, owszem, ma przeszkody. Ale on frunie. A ten ma dziesięć kilo ołowiu u nóg, macha tymi skrzydłami i nie może się oderwać od ziemi”. I to prawda. Świętym się zostaje z rozpędu jak ks. Bozowski. Kiedyś przyszedł do domu, gdzie zastał złodzieja, i mówi: „Ale kiepsko trafiłeś, u mnie nie ma co ukraść. Mam kalesony nowe, może cię zainteresują?”. Był spokojny, bo niedużo miał. Nie bał się, bo żył w prawdziwym ubóstwie, a cały jego majątek był u Boga w niebie. „Gdzie masz pieniądze?”. „U Boga. Tam mam pieniądze… Tam mam majątek”.
Święty to nie jest bułka z masłem. To jest razowiec z twardym, suchym chlebem. Święty to ktoś, kto miesza, niepokoi. To dlatego rodzina wysłała delegację, żeby uciszyć Jezusa. Jan Paweł II też się nie wszystkim podobał. To cudowne, że ludzie mówią: “Jan Paweł II, jaki mądry…, jaki głęboki…”. A co sądzisz o nauce Jana Pawła II dotyczącej aborcji? “Pomylił się”. A klonowania? “Oj, bredzi głupoty”. A… pieniędzy? “Nie, no… sam helikopterem latał”. To przecież jest nie do przyjęcia. Jezusa tolerujemy, bo tak nam każą, ale gdybyśmy mieli naprawdę możliwość wyboru pokierowania Jego losem, to wielu by Go przyhamowało już wcześniej.
*Ks. P. Pawlukiewicz, “Wstań! Albo będziesz świętym, albo będziesz nikim”, Znak 2018
Czytaj także:
Zmarł ks. Piotr Pawlukiewicz
Czytaj także:
Zobacz prawdopodobnie ostatni telewizyjny wywiad z księdzem Pawlukiewiczem [wideo]
Czytaj także:
Małgorzata Kożuchowska wspomina ks. Pawlukiewicza: “Nieźle mnie załatwiłaś, Małgosiu!”