W Bożej logice to jest wspaniałe, że On nie powołuje jedynie uzdolnionych, ale uzdalnia powołanych! – mówi Iwona Pietrala, która nagrała wraz z Heresem/WZN „Oblubienicę”.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Na co dzień mieszka w Londynie. Nigdy nie myślała, że będzie zajmować się muzyką zawodowo, nie kończyła szkół muzycznych. Dziś nagrywa profesjonalne utwory ewangelizacyjne, współpracuje z Heresem/WZN, a w planach ma wydanie debiutanckiego krążka. Nam Iwona Pietrala opowiada, jak to wszystko się zaczęło.
Jak to się stało, że zaczęła pani śpiewać? Nie kończyła pani szkół muzycznych, to czysta pasja?
Iwona Pietrala: Tak, to prawda. Choć, kiedy byłam małą dziewczynką, o tym marzyłam. Chodziłam z dezodorantem po domu i zawsze śpiewałam, nuciłam. Nie kończyłam żadnej szkoły muzycznej i nie myślałam, że będę zajmować się muzyką tak, jak robię to teraz. Poza tym angażowałam swoje siły w taniec. W Bożej logice to jest wspaniałe, że On nie powołuje jedynie uzdolnionych, ale uzdalnia powołanych!
Iwona Pietrala o powołaniu do śpiewania i współpracy z Heresem/WZN
„Oblubienica” czy „Jestem blisko” to utwory ewangelizacyjne. Dlaczego chce pani śpiewać o wierze?
Kiedy doświadczyłam miłości Jezusa, która jest realna, poprzez codzienne czytanie Jego Słowa (Biblii) i bycie we wspólnocie Kościoła zaczęłam postrzegać świat zupełnie inaczej. W czasie mojej modlitwy zaczęłam spisywać słowa, muzykę, które rodziły się w tym czasie w moim sercu z uwielbienia. Choć było to dla mnie zupełnie nowe zjawisko, to wiedziałam, że Bóg ma dla tego plan i chce, by jak najwięcej ludzi usłyszało, że On jest blisko, w każdym momencie naszego życia.
Mieszka pani na co dzień w Londynie, na razie śpiewa pani po polsku, będą też utwory po angielsku?
Tak, wszyscy pracownicy uniwersytetu, na którym pracuję, czekają na utwory w języku angielskim (śmiech). Są to w większości ludzie różnych wyznań lub niewierzący, dlatego tym bardziej planuję wydanie utworów w tym języku.
Skąd pomysł na współpracę z Heresem/WZN przy klipie „Oblubienica”?
Od jakiegoś czasu słuchałam utworów Heresa/WZN. Spodobało mi się, że są bardzo autentyczni i w tym co robią widziałam radość. Napisałam i Jacek szybko odpisał, że to co robię, ma potencjał. Współpraca okazała się strzałem w dziesiątkę!
„Robić muzykę chrześcijańską, która dotrze do ludzi spoza Kościoła…”
Ten klip przypomina popularne, popowe produkcje – niczym od nich nie odstaje. Chce pani pokazać, że muzyka chrześcijańska nie musi się kojarzyć z bardzo pobożnymi teledyskami?
Z moim producentem Wojtkiem Piotrowskim chcieliśmy pokazać, że można zrobić muzykę chrześcijańską, która dotrze do ludzi również poza Kościołem i że życie wiarą jest niesamowitą przygodą. Bóg jest z nami każdego dnia, dlatego klipy pokazują nasze codzienne życie. Myślę też, że jeśli chce się trafić do młodych ludzi z Ewangelią, to trzeba iść właśnie w tą stronę.
Szykuje się pani do nagrania debiutanckiego krążka – jakie utwory się na nim znajdą?
Na krążku znajdą się utwory, które dają nadzieję, siłę i radość. Ktoś bardzo fajnie powiedział, że przy tych piosenkach się tańczy, śpiewa, płacze ze wzruszenia lub wszystko naraz (śmiech).
Co chciałaby pani, aby szczególnie pozostało w sercach słuchaczy po zapoznaniu się z pani twórczością?
Chciałabym, by każdy słuchacz w mojej twórczości doświadczył tego, że bez względu na to, co przechodzimy w życiu, mamy Boga, który kocha nas miłością bezwarunkową i że On jest blisko mnie i Ciebie!
Czytaj także:
Ks. Rob Galea: Jakiej muzyki powinniśmy słuchać?
Czytaj także:
Agnieszka Chylińska: Jestem łajdakiem, który przychodzi do Pana Jezusa
Czytaj także:
Mistrz gry w golfa, wykładowca, poliglota. Z zespołem Downa