Droga zakonna Wandy Boniszewskiej była trudna. Od początku naznaczona wypełnieniem słów Jezusa, który w czasie bierzmowania zapowiedział: „Twoje życie będzie na Krzyżu”, z czasem dokładniej odsłaniając znaczenie tych słów.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Aktualizacja: 2 października 2020 roku kard. Kazimierz Nycz wydał edykt, w którym ogłosił, że 9 listopada 2020 roku archidiecezja warszawska zamierza rozpocząć proces beatyfikacyjny s. Wandy Boniszewskiej ze Zgromadzenia Sióstr od Aniołów, mistyczki i stygmatyczki.
Kiedy w lipcu 1924 r. siedemnastoletnia Boniszewska zgłosiła się do domu Zgromadzenia Sióstr od Aniołów w Wilnie przy ulicy Trockiej, przełożona generalna Maria Teresa Moniuszko nie uznała jej za dobrą kandydatkę. Dziewczyna miała wprawdzie posag, ale była słabo wykształcona, a ponadto lekarz stwierdził u niej zagrożenie suchotami, jak wówczas mówiono o gruźlicy. Wanda miała opuścić dom zgromadzenia. I taka sytuacja powtórzyła się trzykrotnie, przy czym dwa razy u początku jej drogi zakonnej. Ale wówczas też ujawnił się upór Boniszewskiej.
Czytaj także:
S. Wanda Boniszewska: stygmatyczka wybrana, by cierpieć za innych
Wanda Boniszewska i jej trudna droga zakonna
Nie dała się usunąć i została skierowana przez zakon na kursy uzupełniające szkołę powszechną oraz kurs szmuklerstwa, czyli rzemiosła pasmanteryjnego. Po kilku miesiącach, w styczniu 1925 r., Wanda rozpoczęła zakonny postulat. Nie miała dobrych wspomnień z tego okresu (…). Jeszcze w tym samym miesiącu, czyli w styczniu 1925 roku, matka Moniuszko oznajmiła Wandzie, że siostry są z niej niezadowolone i dlatego nie może pozostać w domu wspólnoty.
Tę drugą już próbę odesłania tłumaczy się współcześnie brakiem spełnienia przez Wandę wymogów formalnych, czyli zbyt młodym wiekiem i zbyt krótkim czasem próby (…). Wanda, opisując z pewnej perspektywy pierwsze lata w zakonie, upatrywała w tych odmowach próbowanie jej przez Jezusa i prowadzenie zgodnie z zapowiedzią drogą niezrozumienia, także przez najbliższych. Wówczas, w styczniu 1925 r., Wanda oznajmiła więc matce Moniuszko, że do rodziców nie wróci, na służbę nie pójdzie, bo opuściła rodzinę, aby zostać zakonnicą, jeśli nie w tym, to w innym zgromadzeniu.
Ta deklaracja pomogła na tyle, że dziewczynę odesłano do prowadzonego przez siostry internatu przy ulicy Bobrujskiej w Wilnie, a stamtąd skierowano na kurs do szkoły ogrodniczej w Ustroniu, dwadzieścia kilometrów od Wilna. Po roku, czyli w styczniu 1926 r., siostry od aniołów ponownie przyjęły dziewiętnastoletnią Wandę na próbę.
„Chcę, abyś została ukrzyżowaną za tych, którzy nie chcą krzyża znać…”
W czasie pierwszych rekolekcji w zgromadzeniu Jezus powiedział do Wandy: „Mam zamiar uczynić z ciebie ofiarę”. Powiało trwogą. Wanda chciała zostać zakonnicą, ba, chciała być bardzo dobrą zakonnicą, ale być ofiarą? W duszy Wandy rozpętała się burza:
Pomimo że szczerze chciałam odpowiedzieć zamiarom Bożym, to w duszy coś szamotało, coś sprzeciwiało się i wyrywały się słowa, że „nie”. Nie potrafię w tym zgromadzeniu uświęcić się, muszę iść gdzie indziej.
Ale nie poszła, choć próbowała nie raz, bo w duszy słyszała nakaz Boga, że ma zostać w tym zgromadzeniu i tu Bóg da jej łaskę wytrwania. „Pozostań tu, jeśli kochasz Ukrzyżowanego Jezusa” – mówił jej Chrystus. Została. Ale nastał dla niej bardzo trudny czas wewnętrznej ciemności. Nie mogła się modlić, skupić na rozmyślaniu, doznawała silnych pokus, także przeciw Bogu (…).
Uspokojenie przyniosły dopiero rekolekcje poprzedzające nowicjat. „Oddaję Ci się najzupełniej, czyń co chcesz, tylko chcę cierpieć i kochać Ciebie dla większej chwały” – mówiła Bogu. Nowicjat rozpoczęła 2 sierpnia 1926 r., w święto patronki zgromadzenia Matki Bożej Anielskiej, przyjmując imiona zakonne Maria Wacława. Gdy kapłan dawał jej do ręki krzyż, Jezus powiedział: „Chcę, abyś została ukrzyżowaną za tych, którzy nie chcą krzyża znać, a szczególnie chcę ukrzyżować ciebie dla tych, którym łask nie skąpię”.
Czytaj także:
O tym, jak stygmatyczka Natuzza Evolo spotkała Jezusa i Maryję
U Wandy Boniszewskiej pojawiają się stygmaty
Był rok 1926, kiedy Jezus nakazał Wandzie powiedzieć o udzielonych jej nadzwyczajnych łaskach spowiednikowi ks. Tadeuszowi Makarewiczowi, osobie niezwykle szanowanej w zgromadzeniu. Wanda uczyniła to jednak z ociąganiem i niechętnie, bo bała się go i początkowo nie miała do niego zaufania. Istotnie, ks. Makarewicz, który przez kilkanaście lat był kierownikiem duchowym Wandy, wobec jej przeżyć był sceptyczny, nawet wtedy, gdy już widział stygmaty. Wówczas, w 1926 r., stanowczo nakazał, by nie zastanawiała się nad głosami, które słyszy, bo „to złudzenie i stan chorobliwy” (…).
Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta. Jezus mówił, że chce ofiary (…), zapowiadał kolejne stygmaty za obojętnych kapłanów i zgromadzenie (…). Jezus nalegał, ale nie zmuszał. Wielokrotnie pytał, czy chce. Obdarzał swoją miłością i mistyczną bliskością. Wanda kochała, więc przystała na cierpienie, by wynagrodzić Najukochańszemu ból mu zadawany, szczególnie przez wybranych przez Niego: księży, zakonników, zakonnice.
Doznaję bólu naokoło głowy, w prawym boku i lewym, trochę mniejszy w nogach i na rękach, we czwartki za kapłanów, a piątki i środy za zakony i nasze Zgromadzenie. Najbardziej boli, jak rozmyślam nad Męką Zbawiciela, w czasie Mszy św., i po Komunii św. w karnawale.
Wówczas były to jeszcze ukryte stygmaty. Po raz pierwszy krwawiły 2 sierpnia 1927 roku, gdy składała pierwsze śluby zakonne (…).
Czy mogła uciec od Jezusa? Od Jego miłosnego udzielania się jej?
Wanda czuła się niezrozumiana, a przełożeni zirytowani jej słabością i przeżyciami mistycznymi, do których mieli sceptyczne nastawienie. I tak krąg żali się zamykał (…). W tym czasie Wanda doznaje wielu łask mistycznych, o których z dziennika duszy dowiadujemy się pośrednio, jakby przy okazji, bo Wanda nimi nie epatuje. (…) często prosiła Jezusa, by te łaski dał innym, godniejszym od niej, a jej pozwolił iść do nieba drogą zwyczajną. Ale Jezus nakazywał: „Idź tą drogą, gdzie wskazuję”. Zresztą, czy mogła uciec od Jezusa? Od Jego miłosnego udzielania się jej?
Z czasem widzenia Wandy oczami cielesnymi ustały na rzecz duchowego zjednoczenia z Bogiem. Tak było na przykład 2 sierpnia 1933 r., gdy w kaplicy Sióstr od Aniołów w Kalwarii pod Wilnem Wanda Boniszewska złożyła śluby wieczyste. W momencie gdy składała miłosne przyrzeczenie na wieki, doznała mistycznego zjednoczenia z Bogiem, które trudno było jej opisać.
Kilka miesięcy po złożeniu ślubów wieczystych Boniszewska w kwietniu 1934 r. została przysłana przez zgromadzenie do domu w Pryciunach, wsi w gminie Niemenczyn, około czterdziestu kilometrów od Wilna. Mieszkała tam, z niewielkimi przerwami, do aresztowania przez funkcjonariuszy Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego ZSRS (MGB) w kwietniu 1950 r. przez niemal szesnaście lat. Był to okres jej niezwykle intensywnych przeżyć mistycznych, łącznie z ekstazami bolesnymi, czyli połączonymi z krwawieniem stygmatów.
*Fragment książki Ewy K. Czaczkowskiej, „Mistyczki. Historie kobiet wybranych”, Znak 2019
**Tytuł, lead, śródtytuły i skróty pochodzą od redakcji Aleteia.pl
Czytaj także:
Piękna Gemma Galgani. Poznajcie świętą, która „kłóciła się” z Jezusem