Znamy to piękne sformułowanie „Ziemia mlekiem i miodem płynąca”. Przyjeżdżając, widzimy raczej krajobraz pustynny czy półpustynny i… jesteśmy zaskoczeni.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Katarzyna Matusz-Braniecka: Czym pachnie Betlejem?
Piotr Urbański*: Betlejem pachnie przyprawami, warzywami, owocami, może pachnieć mięsem albo rybami. Zależy, którą ulicą przejdziemy. Jednak najważniejsze miejsca: Bazylika Grobu Świętego i Bazylika Narodzenia Pańskiego pachną modlitwą.
Obecnie dużo łatwiej jest się tam udać, prawda?
Zgadza się. Kiedyś tylko najbogatsi mogli sobie pozwolić na pielgrzymkę do Ziemi Świętej, niekiedy zbierali na nią fundusze przez całe życie. Dziś w niezwykle tani i łatwy sposób można się tam dostać. Musimy się jednak przygotować na to, że życie jest tam droższe, a ludzie mają inną mentalność. Spodziewamy się sformułowań w znanych nam językach, a słyszymy hebrajski, arabski, tylko gdzieniegdzie widzimy napisy w języku angielskim.
Co ciebie zaskoczyło?
Bałagan panujący na ulicy, który widzisz za każdym razem, gdy wychodzisz z domu. Jest to chyba stały element arabskich miejscowości. Oni dbają o to, co jest w ich domu, na ich podwórku, zaś to, co jest na ulicy, nie należy do nich, a więc jest niczyje. To często turystów uderza. Państwo nie zawsze ma pieniądze na dbanie o porządek.
W Betlejem jest problem z wodą. W miejscowości Betsahur woda jest w kranach dwa razy w tygodniu. Przy domach zamontowane są cysterny, to wynalazek istniejący tam od starożytności. W tych cysternach gromadzona jest przez cały rok woda opadowa. Taka cysterna może pomieścić do kilkuset litrów wody. Jej wielkość zależy od zamożności właścicieli. Z wody tak gromadzonej rodziny korzystają przez cały rok.
Czym jeszcze Ziemia Święta zaskakuje pielgrzymów i turystów?
Idąc ulicami Jerozolimy, jesteśmy otoczenie sklepami. Ludzie są często tym zaskoczeni. Pytają: „dlaczego tu jest tak wiele sklepów?”. To jest jak jeden wielki bazar. Mówię im, że od czasów Jezusa niewiele się tu zmieniło. Może doszło kilka towarów, ale poza tym sprzedaje się tak jak wtedy: tkaniny, mięso, warzywa i owoce.
Wchodzisz do miejsca, w którym urodził się Pan Jezus i co się w tobie dzieje?
Zwykle jest tam tak dużo ludzi, że trudno sobie wyobrazić, że Pan Jezus urodził się w takim zgiełku (śmiech). O której godzinie byśmy nie przyszli, w Bazylice Narodzenia Pańskiego jest tłum ludzi czekających wiele godzin po to, żeby na 15 sekund, jak mnich jest łagodny, wejść do środka. Dotknąć miejsca, w którym urodził się Jezus. Kiedy dotykam tego miejsca czy skały Golgoty i robię to jako jedyny człowiek w tym czasie, to przechodzi przeze mnie uczucie, że Jezus wybiera mnie, kocha jako jedynego, konkretnego człowieka.
Prowadzisz grupy pielgrzymkowe w Jerozolimie. Jestem ciekawa, jak reagują ludzie w tych świętych miejscach?
Najczęstszą reakcją jest zdziwienie. Pytają: „gdzie jest grób Chrystusa?”. Odpowiadam: „tu”. „Przecież to było w ogrodzie. Gdzie jest ten ogród?” – pytają. Przecież to było poza miastem. Nad Grobem i nad Golgotą zostały zbudowane bazyliki, żeby te miejsca ochronić. Również przed chrześcijanami, bo każdy chciał sobie stąd kawałek skały odłamać i wziąć ze sobą. Często także pytają, dlaczego tu jest tyle ludzi. Zadziwiają ich te godziny stania w kolejce, by dotknąć tajemnicy zbawienia.
Czy da się być niewierzącym w tych miejscach?
Mieszkają tam Żydzi deklarujący się jako niewierzący, nieufni, poszukujący. Przyjeżdżają turyści chcący tylko zrobić zdjęcie. Ludzi wierzących to czasami przeraża i bywa dla nas trudne. Najważniejsze powinno być doświadczenie duchowe, a nie zrobienie zdjęcia, ono tam nigdy dobre nie wyjdzie.
Gdzie mieszkałeś?
W domu sióstr elżbietanek, które prowadzą „Dom Pokoju”. Poświęcają swoje życie, aby pomóc dzieciom palestyńskim.
Czego tym dzieciom najbardziej brakuje?
Miłości. To są często dzieci bardzo poranione. Potrzebujące kogoś, kto je przytuli, porozmawia. Te dzieci nie odnalazłyby się w panującej/istniejącej tam rzeczywistości. Cały czas czuje się tam napięcie. W tym domu mieszka dziesięcioletnia Karolinka, ulubienica jednej z sióstr. Jej pierwszym językiem jest polski. Trafiła do sióstr od razu po urodzeniu. Ma niezwykle piękny uśmiech i charakter, jak przystało na korzenie, zadziorny.
Najbardziej poruszające doświadczenie to…?
Niesamowitym przeżyciem było dla mnie nocne czuwanie w Bazylice Grobu Świętego. Cały dzień spędziłem w pracy, a potem całą noc modliłem się tam, przy Grobie Chrystusa. O godzinie 4:30 została odprawiona msza święta i przed 6.00 rano byłem z powrotem w Betlejem.
Miałem szansę być w tych miejscach inaczej niż inni. Byłem w Ogrodzie Oliwnym godzinę, wybrałem sobie jedno drzewo, przy którym się modliłem. Ono już jest moje, nie zapomnę o nim. Siadałem w bazylice Grobu Pańskiego, dotykałem kamienia, on też już jest mój. Mam teraz miejsca, których nie zapomnę.
Co cię zmieniło?
W Betlejem jest jedyne przejście, przez które mogą przechodzić Palestyńczycy szukający zatrudnienia lub tam pracujący. Ustawiają się na nim już o 4.00 nad ranem. Wielu z nich czeka na pracodawcę, inni przychodzą z nadzieją, że ktoś ich zatrudni i tak się zdarza, ale wielu też wraca do domu, bo pracy dla nich nie ma. Mam w pamięci obraz ludzi, którzy walczą o byt. Ojca rodziny, który wychodzi do pracy i za chwilę wraca z niczym.
Odnośnie rodziny, jak twoi bliscy zareagowali na pomysł wyjazdu?
Rodzice przyjęli to w miarę pokojowo (uśmiech). Cieszyli się, że zdobędę nowe doświadczenie. Moja narzeczona miała obawy, ale wiedziała, że to dla mnie ważne. Trzy miesiące to jednak długi czas. W Izraelu połączenia są bardzo drogie, z zasięgiem też nie jest kolorowo. Biegałem po dachach domów, szukając zasięgu. Mimo pewnych obaw czas tam spędzony minął bardzo szybko. Dzięki tej rozłące w relacji narzeczeńskiej czujemy bardzo duże umocnienie.
Czego życzyć ci w czasie świąt Bożego Narodzenia?
Świąt spędzonych w gronie rodziny i bliskich. Patrzę z perspektywy tych dzieci z Betlejem, które nie mają rodziców i zamieszkują w „Domu Pokoju”. Wiem, że rodzina to ludzie, którzy zawsze cię przyjmą. Ludzie, przed którymi nie masz obaw podzielić się tym, co masz w sercu.
*Piotr Urbański – przewodnik po Ziemi świętej, ostatnie 3 miesiące mieszkał i pracował w Betlejem i Jerozolimie.
Czytaj także:
Niezwykła historia sierocińców w Jerozolimie i Betlejem stworzonych przez polską zakonnicę
Czytaj także:
Grota Mleczna. Słynące łaskami miejsce w Betlejem [zdjęcia]