Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Powszechnie uważa się, że w irackim rządzie wszyscy dopuszczają się korupcji i nawet tego nie ukrywają. Pascale Warda – była minister ds. imigracji i uchodźców – jest wyjątkiem i przez to współpracownicy uważają ją za „dziwną”. Nie poszła do polityki dla zysków i przywilejów. Jaki był więc jej cel?
Naprawdę wierzy w prawa człowieka
Razem z mężem założyli organizacją „Hammurabi” zajmującą się ochroną praw człowieka. Zapewniają, że prawa człowieka nie są dla nich pustym frazesem używanym w kampaniach wyborczych, ale realnym wyzwaniem, za którym stoją tysiące pokrzywdzonych ludzi, których spotkali w trakcie swoich działań. Nie boją się głośno mówić o nadużyciach i krzywdzie dotykającej najbardziej bezbronnych członków społeczeństwa.
W lipcu amerykański Departament Stanu przyznał jej nagrodę za działalność na rzecz wolności religijnej. Wierzy, że w Iraku ludzie mogą jeszcze żyć w pokoju i razem pracować nad odbudową kraju. Nie wie, jak podejmowane wysiłki skończą się dla niej samej, bo dla wielu z powodu swojej pracy stała się wrogiem numer jeden.
(Przynajmniej) pięć prób zamachu
Co najmniej pięć razy już próbowano ją zabić. Choć porusza się w towarzystwie ochrony, ocalenie życia zawdzięcza raczej powtarzającym się cudom.
Do tej pory bezkarni „nieznani sprawcy” za pierwszym razem usiłowali wywołać wypadek samochodowy, za drugim eksplozję na miejskim placu. Innego dnia ochroniarze wracali z jej domu w dwóch samochodach, więc zgodnie z przewidywaniami zamachowców kobieta musiała się znajdować w którymś z nich. Pascale Warda w tym czasie akurat została u siebie, ale czterech mężczyzn zginęło na miejscu. Próbowano także wysadzić w powietrze jej biuro – na szczęście wcześnie rano nikogo jeszcze w nim nie było.
Przynieść odrobinę światła
Kiedy francuski dziennikarz przyjechał, aby przygotować o niej materiał, ostatecznie zbyt mocno się bał, aby wsiąść z nią do samochodu. Jak można żyć tak na co dzień? – zastanawiał się. W rozmowie z magazynem National Catholic Register Pascale Warda tłumaczy, że nawet wtedy, kiedy się boi, czuje, że nie powinna się zatrzymywać.
Gdy dziennikarz zapytał, co popycha ją do działania odpowiedziała mu, że idzie naprzód w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego. „Jeśli Jezus chce, żebym służyła tym wszystkim ludziom, którzy żyją w tak wielkiej ciemności, przynosiła im odrobinę światła, to będę to robić” – mówi.
Chciałaby żyć bezpiecznie, nie pragnie zostać męczennicą. Ale jeżeli okaże się, że tak właśnie miałoby się stać, to twierdzi, że jest na to gotowa.