separateurCreated with Sketch.

Niedziela Zmartwychwstania: biegniemy do grobu Jezusa, by ujrzeć i zrozumieć

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Po co właściwie Maria Magdalena poszła do grobu Jezusa? Spotkanie z tą, którą tradycja nazwie później „apostołką apostołów” musiało być szokiem dla Jana i Piotra.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Pierwszego dnia tygodnia

Było jeszcze ciemno. Ranek ledwo świtał. Poszła do grobu Jezusa. Po co? Nic przecież sama nie mogła zdziałać. Nawet gdyby zamierzała dokończyć obrzędów pośpiesznie przerwanego –  z powodu szabatu – pogrzebu Jezusa.

Jak odsunąć kamień zasłaniający wejście do grobowej pieczary? Chyba o tym nie pomyślała. A może chciała tam po prostu być? Czuwać, wspominać, płakać… Wstający właśnie dzień nie będzie jednak dla niej czasem żałoby.

 

Pobiegli

Ewangelia Jana, która opisuje wydarzenia tamtego poranka, ukazuje Marię Magdalenę biegnącą od grobu do Szymona Piotra i do – to specyficzne określenie czwartej ewangelii – „ucznia, którego Jezus kochał”.

Chodzi z pewnością o apostoła Jana, który jednak sam opisując te wydarzenia, używa takiej właśnie formy. Jakby zapraszał uczniów i uczennice Jezusa – późniejszych słuchaczy i czytelników ewangelii – do szczególnego utożsamienia się z tą historią. Do wejścia w jej tajemnicę.

Spotkanie z tą, którą tradycja nazwie później „apostołką apostołów” musiało być szokiem dla uczniów. „Biegli obydwaj razem” – relacjonuje Jan, jeden z nich, podkreślając, że sam (w końcu dużo młodszy) przybył pierwszy do grobowca.

Atmosferę tego niezwykłego wydarzenia genialnie uchwycił Eugène Burnand w swoim obrazie „Uczniowie Piotr i Jan biegnący do grobu w poranek Zmartwychwstania”. Twarze tych dwóch mówią więcej niż najbardziej przejmujące nawet opisy…

 

Płótna

Ewangelista opisał ze szczegółami to, co zastali w grobie. Gdy już weszli do wnętrza pieczary (Jan z szacunkiem poczekał na Piotra i przepuścił go pierwszego), dostrzegli leżące na półce skalnej pogrzebowe całuny.

„Płótna leżące oraz chustę, która była na głowie Jego, leżącą nie razem z płótnami, ale osobno zwiniętą w jednym miejscu” – te detale musiały zrobić na nich ogromne wrażenie. Jan napisze potem o sobie: „zobaczył i uwierzył”. Wygląd płócien mówił wiele.

 

Powstał z martwych

Gdyby ktokolwiek chciał wykraść ciało Jezusa, ostatnią rzeczą, którą by robił, byłoby odwijanie w grobie zwłok z płócien, w które były spowite. O ile byłoby to w ogóle możliwe, biorąc pod uwagę stan poranionego ciała, do którego całuny musiały przez ten czas przylgnąć, zespajając się z nim w jedno.

Leżące w grobie płótna wyglądały tak, jakby zawinięte w nie ciało po prostu… zniknęło. Opadły na skałę grobu, puste, nic już w sobie nie kryjąc. Zrozumieli, że On zmartwychwstał.


CAŁUN W GROBIE JEZUSA
Czytaj także:
Dlaczego Jezus po zmartwychwstaniu złożył chustę, która okrywała Jego twarz w grobie?



Czytaj także:
Przeżyłam Triduum Paschalne w Ziemi Świętej. „To naprawdę wielka łaska” [ZDJĘCIA]


BARANEK PASCHALNY
Czytaj także:
Paweł Kozacki OP: cała duchowość chrześcijańska jest paschalna. Czym tak naprawdę jest Pascha?

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!