Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Ikona: otwarte okno
„Ikona to okno. Dla kogo otwarte? Dla tych, którzy przed nią czekają. Kto przed nią czeka? Ci, którzy są biedni? Kto jest biedny? Ten, kto jest pusty, który niczego nie żąda, który chce być nikim. Nicość Chrystusa przed Piłatem. Skandal Boga ogołoconego na krzyżu”.
Taką definicję ikony znalazłem ostatnio we wpisie pewnego kleryka grekokatolickiego z Brazylii. Ikona – okno otwarte dla czekających, którzy nie przychodzą „załatwić” z Bogiem jakiejś sprawy, ale gotowi są zmierzyć się z Jego milczeniem. I przyjąć to, co On zechce im dać – co zechce z nimi zrobić.
Bóg obecny w domu
Ikona w domu – otrzymana w prezencie z jakiejś okazji albo kupiona osobiście, bo nam się spodobała – nie jest elementem wystroju wnętrza. Nie jest obrazkiem, który wiesza się na ścianie, by ładnie wyglądał.
Ikona z założenia służy do modlitwy. Umieść ją zatem w takim miejscu, w którym będziesz się modlić. Prawosławni Rosjanie mówią na takie miejsce w domu: krasnyj ugoł (piękny kąt). Oczywiście modlić można się wszędzie. Jednak doświadczenie uczy, że znalezienie (i urządzenie – choćby minimalne) przestrzeni, która sprzyjać będzie skupieniu, to dobra i potrzebna „inwestycja” w jakość naszej modlitwy.
U prawosławnych przed ikoną (także tą domową, nie tylko w cerkwi) płonie zazwyczaj oliwna lampka. Taka lampka lub świeca to znak, który doskonale rozumiemy, bo w naszych kościołach płonie ona przy tabernakulum i mówi o obecności Chrystusa w Najświętszym Sakramencie.
A w modlitwie nie chodzi przecież o nic innego jak o to, by świadomie znaleźć się w obecności Tego, który zawsze jest przy nas. Taka lampka czy świeca może okazać się ważnym znakiem towarzyszącym modlitwie przed ikoną.
Chrystus – ikona Boga
Ojcowie drugiego Soboru Nicejskiego (787 rok) bronili kultu obrazów - określonego greckim słowem proskynesis dla wyraźnego odróżnienia od czci należnej Bogu: latria. Sięgnęli wtedy po argument teologiczny wynikający z wcielenia Syna Bożego.
W swoim Synu niewidzialny Bóg stał się widzialnym człowiekiem. Święty Paweł wprost nazywa Chrystusa: „obrazem Boga niewidzialnego” (gr. eikon tou Theou). Jezus sam jest „ikoną” Ojca. Objawia Go, ukazuje. Patrząc na Jezusa w Jego cielesności, oglądamy i poznajemy Boga.
Ikona (a szerzej: każdy wizerunek religijny, któremu oddajemy cześć) jest jak zdjęcie ukochanej osoby, które stawiamy na półce lub nosimy przy sobie. Od strony technicznej to tylko kawałek papieru fotograficznego. A przecież traktujemy je w szczególny sposób – czasem wręcz wykonujemy wobec niego gesty czułości.
Nikt przy zdrowych zmysłach nie powie jednak, że kochamy kawałek papieru. Każdy doskonale rozumie, że spojrzenie na fotografię odsyła nas do ukochanej osoby, za której dotykalną obecnością tęsknimy. Tym samym jest ikona.
Jak modlić się przed ikoną
Ważnym elementem modlitwy przed ikoną jest więc spojrzenie, patrzenie na nią, kontemplacja. Modlitwa przed ikoną nie jest ćwiczeniem intelektualnym, poprzez które mamy dojść do jakichś odkrywczych wniosków. Jest trwaniem w obecności. Wpatrywaniem się w Oblicze, aby przeniknąć Jego Tajemnicę.
Może być rozmową, w której otwieramy nasze serce – po to by mówić i być rozumianym, ale także by słychać i uczyć się rozumieć. Ale może być też milczeniem. Ja jestem i On jest. Wystarczy.
Ikona malowana zawsze według kanonu, a więc w określony sposób, według stałego porządku, nie jest dziełem, które ma olśnić, zaskoczyć, czy wzbudzać przyjemne i frapujące doznania estetyczne. Jej schematyczność i statyczność służy temu, by nie zatrzymywała na sobie. Mamy się z nią „opatrzyć”, jak z twarzą kogoś bliskiego, kogo widzimy na co dzień.
Poświęć codziennie kilka, kilkanaście minut na milczącą kontemplację Tego, którego ikona ukrywając ukazuje i ukazując ukrywa, a odkryjesz niebawem, że staje ci się coraz bliższy.
Modlić się całym sobą
Nie bój się naturalnych gestów bliskości. W tradycji wschodniej przed ikoną modli się całym ciałem. Na przykład kłaniając się aż do ziemi, ale także dotykając jej czołem, całując ze czcią.
Pozwól, by modliło się twoje ciało – by jego gesty wyrażały spontanicznie to, czego nie potrafią wyrazić słowa. Zmęczony, smutny, śmiało oprzyj o nią czoło, jak o ramię przyjaciela. Zagubiony, zamykaj i otwieraj oczy, prosząc o łaskę zrozumienia i światło.
Skruszony, uklęknij i dotknij czołem ziemi. Niech Obecność obejmie cię całego.