Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Takie pytanie otrzymaliśmy mailem. Być może dla części z nas odpowiedź jest oczywista. Inni, jak widać, mają wątpliwości. Temat ten często wraca też w dyskusjach (zwłaszcza wirtualnych). A zatem?
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Przede wszystkim powinniśmy się modlić. Po prostu. Lepiej, gorzej, mądrze, głupio, ale modlić. Każda modlitwa jest lepsza od żadnej. Poza tym modlitwa jest najlepszą formacją. W tym znaczeniu, że Bóg, który zna zarówno nasze dobre pragnienia, jak i nasze możliwości, sam będzie nas formował, kształtował, uczył i prowadził. Nawet jeśli naszą modlitwę zaczynamy z poziomu jakiejś wielkiej nieporadności i błądzenia.
Żeby odpowiedzieć na pytanie o zasadność i słuszność modlenia się do świętych (a raczej za wstawiennictwem świętych, o wstawiennictwo świętych), musimy najpierw określić, co tak właściwie rozumiemy pod hasłem „modlić się”. Modlić się to: oddawać cześć, uwielbiać, ale także prosić, przepraszać, dziękować. To także, a może przede wszystkim, mówić i słuchać.
Boga uwielbiamy, świętym oddajemy cześć
Najpierw zajmijmy się oddawaniem czci i uwielbieniem, bo to wokół nich narasta zazwyczaj najwięcej nieporozumień. W teologii katolickiej (podobnie jak w prawosławnej) rozróżnia się wyraźnie cześć i uwielbienie należne jedynie samemu Bogu i cześć oddawaną świętym (w tym Maryi).
Bogu jako jedynemu należna jest adoracja (lub po grecku: latreia) – uwielbienie wynikające z jasnej świadomości tego, kim On jest i że jest nieskończenie wyższy od najdoskonalszego nawet stworzenia.
Świętym natomiast oddajemy cześć (określaną nieraz greckim terminem: proskyneze), która tak naprawdę jest uwielbieniem działającego w nich i przez nich Boga. Świętych czcimy nie w kontrze do kultu oddawanego Bogu, ale w jego ramach. Czcimy w nich to, czego Bóg w nich dokonał. Czcimy dlatego, że, po pierwsze, jest to niesamowite (jak każde działanie Boga); po drugie – ich życie jest dla nas znakiem nadziei i swoistym dowodem na to, czego Bóg w swoim miłosierdziu chce i może dokonać także w nas.
W zrozumieniu tego może pomóc następująca analogia (choć jak każdy przykład ona także ma swoje ograniczenia): Spotykam świetnego malarza, którego podziwiam. I teraz mogę mu powiedzieć: „Jest pan doskonałym artystą! Podziwiam pana!”. Albo: „Ten obraz jest wspaniały! Uwielbiam go!”.
W jednym i drugim przypadku wyrażam swoje uznanie dla malarza. Tyle, że w drugim jest ono „zapośredniczone” przez zachwyt nad jakimś jego konkretnym dziełem, w którym objawił się jego geniusz.
Czytaj także:
Wierzę w świętych obcowanie. Czyli tak naprawdę w co?
Kim są święci?
Może warto też przypomnieć sobie, kim są święci i jak w ogóle rozumiemy świętość. Świętość to nie jest doskonałość. Miarą świętości nie jest osobista doskonałość, nieskazitelność, bycie idealnym.
Świętość w rozumieniu chrześcijańskim polega na zjednoczeniu (trwaniu w jedności, w komunii) z Tym, o którym mówimy: „Tylko Tyś jest Świętym”. Tak naprawdę sprowadza się do wytrwania w swoim chrzcie, do życia łaską chrztu, w którym Bóg o każdym z nas powiedział: „Jesteś moim dzieckiem. Jesteś mój/moja”.
Kanonizowani, beatyfikowani, „wyniesieni na ołtarze” święci, których czcimy i o których mówimy, że „są w niebie” to ludzie, którzy przeżyli swoje życie w taki sposób, że patrząc na nich, Kościół miał odwagę powiedzieć: ten mężczyzna, ta kobieta na pewno żyli i umarli w jedności z Bogiem. Co nie znaczy, że byli zawsze nieskazitelni i niezawodni.
Święci wcale nie są w pierwszym rzędzie i we wszystkim wzorami moralnymi. Jeśli już chcemy widzieć w nich wzór, to raczej wzór trwania i upartego powracania do jedności z Bogiem, szukania tej jedności, uczynienia z niej absolutnego życiowego priorytetu. Na tym polega świętość, która ostatecznie równa się zbawieniu.
Jeśli mówimy, że ktoś jest świętym i „jest w niebie”, to mamy na myśli przede wszystkim to, że jest już na zawsze zjednoczony z Bogiem. A Bóg nieustannie działa na rzecz człowieka żyjącego na ziemi. Troszczy się o niego, pomaga mu, prowadzi, nawraca go i stara się doprowadzić do jedności ze sobą.
Modlitwa do świętych
To tłumaczy, dlaczego możemy zwracać się do świętych. Skoro oni są zjednoczeni z Bogiem, to dzielą z Nim także Jego pragnienia. Nadal Mu służą, a więc i mogą przychodzić z pomocą swoim braciom i siostrom będącym jeszcze w drodze. To dlatego zwracamy się do nich z prośbami, dziękczynieniami, błaganiami, żalem za grzechy i tak dalej.
Podobnie jak aniołowie, tak i święci pomagają nam w drodze do Boga, w budowaniu naszej relacji z Nim. Oczywiście, że można się „zakręcić” i bardziej przywiązać do jakiegoś świętego niż do samego Boga. Ale jeśli będziemy rzeczywiście uczciwie się modlili, to trwać będzie także proces naszego dojrzewania w wierze i modlitwie, oczyszczania. Święci (nawet jeśli zdarzy się, że początkowo „przeakcentujemy” ich rolę) sami będą nas „prostować”, byśmy odkryli Boga.
Czy jednak koniecznie należy modlić się do świętych? Czy nie może być tak, że ktoś woli modlić się „bezpośrednio” do Boga bez ich pośrednictwa? W porządku. Doskonale.
Ale pytanie, czy on wie, że modli się ze świętymi? I to zarówno z tymi, którzy już dotarli do celu, jak i z tymi, z którymi jest w drodze (żyjącymi jeszcze na ziemi)? To znaczy: czy przypadkiem nie próbuje budować sobie prywatnego życia duchowego w oderwaniu od innych?
Bóg powołuje nas do jedności, wspólnoty, komunii. I zbawia we wspólnocie – z sobą i innymi. Kategoryczne odrzucenie pośrednictwa, towarzyszenia świętych (także wyrażającego się w kulcie) może okazać się w gruncie rzeczy swoistym duchowym egocentryzmem, pychą i mirażem samowystarczalności. Kult świętych, wiara w ich pośrednictwo i modlitwa do nich jest tak naprawdę głęboko zakorzeniona w tajemnicy wcielenia.
Czytaj także:
Jak pomagają mi święci. Kilka konkretów
Podstawy biblijne kultu świętych
Wreszcie należy powiedzieć, że wbrew niektórym opiniom, kult świętych ma jednak pewne podstawy biblijne. Odwoływanie się do pośrednictwa czy zasług patriarchów znane jest w Starym Testamencie. Na przykład Azariasz w piecu ognistym prosi Boga:
Nie odwracaj od nas swego miłosierdzia, przez wzgląd na Twego przyjaciela, Abrahama, sługę Twego, Izaaka, i Twego świętego – Izraela (Dn 3,35).
Izraelici liczą na wstawiennictwo Mojżesza (por. J 5,45). W Apokalipsie anioł „stanął przy ołtarzu, mając złote naczynie na żar, i dano mu wiele kadzideł, aby dał je w ofierze jako modlitwy wszystkich świętych, na złoty ołtarz, który jest przed tronem” (Ap 8,3).
Warto też zwrócić uwagę, że w scenie zwiastowania anioł w rozmowie z Maryją jako swoistego „argumentu” mającego pomóc Jej uwierzyć, używa przykładu Elżbiety, w której życiu Bóg dokonał właśnie cudu (por. Łk 1,36-37). Wreszcie ta właśnie Elżbieta wychwala Maryję, mówiąc:
Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? (Łk 1,42-43).
Modlitwa do Maryi
Modlitwa do Maryi zajmuje szczególne miejsce w pobożności katolickiej. Przede wszystkim ze względu na wielkość dzieła, jakiego Bóg dokonał w Jej życiu, a także ze względu na jej szczególną dyspozycję wobec tego działania. Nadal jednak uwielbiamy tu działającego Boga.
Nie bez znaczenia jest też głęboko ludzkie, psychologiczne poniekąd przywiązanie do postaci matczynej, jaką niewątpliwie jest Maryja. Jednak ani Ona, ani żadne inne ze świętych nie stanowią ostatecznie „konkurencji” dla Boga, ale do Niego prowadzą tych, którzy modlą się do nich, z nimi i za ich przyczyną.
Czytaj także:
Czy Maryję mamy czcić na równi z Bogiem? Abp Ryś wyjaśnia
Czytaj także:
Modlitwa do Maryi o pomoc w trudnych sytuacjach