separateurCreated with Sketch.

Wielki „cud ulgi” św. Filipa Neri. Jedyną ważną sprawą jest zbawienie!

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Anne Bernet - 29.03.21
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Tylko raz w roku, 16 marca, Palazzo Massimo przy Corso Vittorio w Rzymie otwiera swoje podwoje przed wiernymi, by świętować jeden z najwspanialszych cudów świętego Filipa Neri.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Urodzony we Florencji 22 lipca 1515 r. w zamożnej rodzinie Filip bardzo wcześnie wzgardził czekającym na niego spadkiem i przeznaczonym mu łatwym życiem. Obdarzony błyskotliwą inteligencją i wybitnymi zdolnościami, ten wyjątkowy filozof i teolog nie przywiązywał wagi do dyplomów. Nie troszczył się też o karierę, o pozycję społeczną, o bogacenie się czy o świetne małżeństwo.

Odwiedził go kiedyś bogaty młody człowiek, by mu przedstawić swoje plany kariery. Pod koniec rozmowy Filip zapytał go: „A co dalej?”. Ów młody człowiek zdecydował się wstąpić do zakonu.

W pojęciu Filipa tego, co najważniejsze, należało szukać gdzie indziej, a jedyne skarby warte gromadzenia wiązały się z życiem wiecznym. Na którą to prawdę zdawała się nie zwracać uwagi ludzkość wyraźnie przekonana, że na zawsze zostanie tu, na ziemi. „A co dalej?”.

Niepokój o idących na zatracenie grzeszników prześladował Filipa, ale jeszcze bardziej martwiło go, że ludzie lekceważą miłość Boga i cenę ofiary Chrystusa. Zaś Filip wpadał w ekstazę czytając opis Męki Pańskiej. A miłość Boża rozpłomieniała go tak bardzo, że wyczerpany odczuwaną radością wołał: Dosyć, Panie, dosyć!

Nic więc dziwnego, że przed i po przyjęciu święceń kapłańskich w wieku 36 lat – bo wcześniej uważał się za niegodnego kapłaństwa – cały swój apostolat ukierunkował na dwie ważne sprawy: odsuwanie młodzieży od grzechu i rozgrzeszanie grzeszników.

Filip Neri był apostołem młodzieży. Przemierzał Rzym w poszukiwaniu zagrożonych dzieci i młodych, okazywał współczucie dzieciom ulicy, złodziejaszkom z góry skazanym na galery, a także synom arystokratów, na których czyhały inne, nie mniej groźne niebezpieczeństwa.

Neri potrafił skupić te dzieci i młodzież z różnych rodzin wokół wspólnego celu i ideału. Nie wpajał im smutnej pobożności. Chociaż sam narzucał sobie różnego rodzaju pokuty, ich zachęcał do śmiechu, zabawy, gier, do korzystania z pięknych lat życia pod warunkiem, że nie będą obrażać Boga.

Mając radosną naturę lubił żartować, śmiał się z samego siebie. Powszechnie znano jego codzienną modlitwę poranną: „Panie, dziś bardzo uważaj na Filipa! Jeśli nie będziesz nad nim czuwał, jeszcze przed wieczorem gotów stać się mahometaninem!”.

Odpoczynek w Bogu to mądrość, którą odkrywali wszyscy święci. I Filip również ją stosował. Pewnie dlatego nie brał siebie na poważnie, nie szczycił się swoimi sukcesami, z pokorą odnosił się do licznych spotykających go zniewag, a szczęścia i nieszczęścia przyjmował z takim samym spokojem.

Jedyną ważną sprawą było zbawienie. Ciągle to powtarzał swoim penitentom – on, niezmordowany spowiednik, który dla zilustrowania swoich słów nie wahał się udzielać najdziwniejszych rad.

Choćby wtedy, gdy kobiecie rzucającej oszczerstwa na innych polecił w ramach pokuty iść na wzgórze Pincio. Tam zaś oskubać kurę tak, żeby jej pióra uleciały z wiatrem, a przy następnej spowiedzi kazał jej pozbierać pióra co do jednego… Aby ta niemożliwa do wypełnienia misja uzmysłowiła kobiecie niemożność naprawienia krzywd wyrządzonych dobremu imieniu bliźniego.

Nic więc dziwnego, że ludzie go kochali i chętnie przychodzili spowiadać się u niego. Wielu młodych wybierało go na swojego kierownika duchowego.

Był wśród nich Paolo Fabrizio Massimo, obiecujący piętnastolatek. Niestety, od początku 1583 r. Paolo nie opuszczał łóżka. Chory od wielu tygodni, z dnia na dzień był coraz słabszy, a lekarze nie potrafili uśmierzyć nękających go bólów. Jedynym pocieszeniem były codzienne odwiedziny Filipa Neri.

Opinia cudotwórcy towarzyszyła Filipowi od dawna i wielu chorych odzyskało zdrowie nie tylko dzięki jego obecności, ale przez dotknięcie należących do niego części ubrania. Nic jednak nie wskazuje na to, żeby zrezygnowany Paolo prosił o przywrócenie mu zdrowia. Pragnął już tylko świętej śmierci i obecności Filipa przy nim, jego pomocy w tych ostatnich chwilach.

16 marca 1583 r., kiedy stan chłopca jeszcze się pogorszył, Filip był nieobecny i nikt nie mógł go znaleźć. A kiedy nareszcie przyszedł, o wiele później niż zwykle, Paolo już oddał ducha, w samotności, i nie mógł wyspowiadać się po raz ostatni.

Filip nie zaniepokoił się ani nie zmartwił tą wiadomością. Wszedł do pokoju, gdzie spoczywał zmarły chłopak i mocnym głosem zawołał: „Paolo! Obudź się!”.

Ku ogólnemu zdumieniu Paolo otworzył oczy, podniósł się. Żył i mógł się wyspowiadać tak, jak tego pragnął. Po udzieleniu rozgrzeszenia Filip popatrzył na niego z czułością i zapytał, czy pragnie wyzdrowieć i zostać na tym świecie, gdzie zagraża mu tyle zła i niebezpieczeństw, czy też woli od razu zasnąć ponownie, z pewnością zbawienia i wiecznej radości.

Paolo odpowiedział, że zmarłe matka i siostry czekają na niego po drugiej stronie. I Matka Boża, i Chrystus, i szczęście w niebie. Po czym spokojnie zasnął snem wiecznym.

Taki cud nazwano „cudem ulgi”. Śmierć Paola Massima wcale nie była smutna, stała się znakiem, obietnicą. Każdego 16 marca odprawia się uroczystą mszę świętą w przekształconym w kaplicę pokoju, gdzie Filip Neri uczynił ów cud. Ku przypomnieniu, że prawdziwe życie to nie pozostawanie na tym padole łez.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!