separateurCreated with Sketch.

Marek Zaremba: Święty Józef uratował moje ojcostwo i rodzinę

SERCE OJCA
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Esprit - 06.04.21
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Upadek ideału męskości jest jedną z główną przyczyn dzisiejszego kryzysu rodziny i małżeństwa. Czy mężczyznę XXI w. da się jeszcze uratować? Gdzie ma on szukać wzorów prawdziwej męskości, które staną się dla niego inspiracją i wyzwaniem?
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

W trwającym roku św. Józefa z pomocą przychodzi ten, którego męskość – pomimo dwóch tysięcy lat tradycji – jest wiecznie młoda, silna i pociągająca. O potężnym przykładzie i wstawiennictwie św. Józefa opowiada Marek Zaremba, współautor książki-rekolekcji „Serce Ojca”.

Miriam Arbter-Korczyńska: Jak odzyskać męskość, taką na wzór Józefa? Czy kobiety mają w tym swój udział? Wiemy przecież, że Maryja odegrała kluczową rolę w życiu Józefa: dlatego mówimy o Świętej Rodzinie! Gdzie leży pokusa, która odrywa nas od życia w jedności?

Marek Zaremba: Zdarza się, że nie podejmujemy trudu rozwoju, nie tylko – tracąc szansę na wzrost, ale wręcz cofając się, wprowadzając siebie i najbliższych w długotrwały kryzys. Dotyczy to również małżeństwa. Obecnie winne temu w rodzinach mogą być zbyt duże kredyty, czasem niemożliwe do spłacenia.

Napięcia finansowe, problemy z ratami, kłopoty ze stabilną pracą… któż z nas o tym nie słyszał. Tym bardziej warto się zawierzać Józefowi, który potrafi zaradzić podobnym przeciwnościom. Aby wzrastać w mądrości życiowej i budować udane relacje, dobrze jest przyjąć w życiu jakiś ideał osobowości dojrzałej, doskonałej albo świętej, który będzie nas strzegł, żebyśmy nie dali się zwieść zachłanności.

Dla mnie kimś wyjątkowym i bliskim sercu stali się Maryja i św. Józef, którzy wiele razy ratowali mnie od błędnych decyzji czy niepotrzebnych konfliktów. Bliskość świętych patronów zawsze pomaga w rozwoju osobowości, którą należy kierować uważnie, najlepiej w oparciu o mądrość płynącą ze słowa Bożego.

Wbrew pozorom jest to bardzo trudne, wymaga samozaparcia, cierpliwości oraz dojrzałego przeżywania kryzysów, konfliktów i innych przeciwności. Cierpliwość, przebaczenie i zaufanie to filary każdej przemiany wewnętrznej. Małżeństwo zawsze na nich rozkwita, o ile obie strony o nie dbają.

Samo myślenie nie zmieni jednak naszego położenia; żeby wzmocnić te trzy cenne cechy, potrzeba właściwego działania. Ile potrzeba na to czasu? Ćwiczymy do skutku! Jednak jak pisze papież Franciszek w adhortacji Amoris Laetitia, uzbrojenie się w cierpliwość nie oznacza zgody na bycie maltretowanym czy traktowanym jak przedmiot.

Problem rodzi się, gdy żądamy, by relacje były idylliczne, a ludzie doskonali, albo gdy stawiamy samych siebie w centrum i oczekujemy, że życie będzie się toczyło tak, jak chcemy. Wtedy zazwyczaj wszystko nas niecierpliwi, prowadząc nawet do reakcji skrajnie agresywnych.

Jeśli nie ćwiczymy cierpliwości, zawsze znajdziemy wymówki, aby reagować gniewem, aż w końcu staniemy się ludźmi, którzy nie potrafią żyć z innymi, a dom zamieni się w pole bitwy. W takiej sytuacji potrzebujemy modlitwy i postu. Najlepiej postu od gniewu i zazdrości!

Marku, jakie jest świadectwo twojego ojcostwa? Czy św. Józef pomógł ci w jakiś szczególny sposób?

Marek Zaremba: Te rekolekcje są dla mnie bardzo osobiste. Od początku pragnę je zadedykować mojemu kochanemu ojcu, który zmarł nagle w moje urodziny. Wkraczałem wtedy w trzydziesty trzeci rok życia. Lata Chrystusowe. Choć był to dla mnie ogromny wstrząs, po latach okazało się, że odejście taty było dla mnie lekarstwem i bramą do nowego życia.

Przekonałem się bowiem, że to, jak wyobrażamy sobie nasze życie, a to, jak ono wygląda w perspektywie Bożej mądrości, to dwie skrajnie różne rzeczy. Wielu z nas woli rozwijać swoją osobowość i dążyć do wymarzonej, czasem nawet idyllicznej wizji życia. To była także moja życiowa dewiza.

Wszyscy zapewne doświadczyliśmy w swoim życiu sytuacji, które zmieniły nasz sposób patrzenia na Boga, na siebie, na świat i na innych. W moim przypadku była to właśnie nagła śmierć moich rodziców, ponieważ rok po odejściu taty odeszła także moja ukochana mama. Rozpoczął się we mnie proces nawracania i zarazem uzdrowienia.

Po wielu latach – po radykalnej zmianie życia, przebudzeniu, odzyskaniu upragnionych relacji z żoną oraz dziećmi, odnalezieniu spełnienia zawodowego – odkryłem, jak bardzo uczestniczyli w tym Maryja i św. Józef. Głęboko wierzę, że to właśnie Opiekun Jezusa uratował moją ojcowską skórę.

Jak to się stało?

Marek Zaremba: Wytrwale walczyła o mnie moja kochana żona Adriana, która pochodzi z rodziny bardzo „józefowej”. To niezwykła historia. Pradziadek mojej żony urodził się 19 marca w 1908 roku, w uroczystość św. Józefa. Dwadzieścia lat później, w 1928, urodził się dziadek, w to samo święto. No i ojciec mojej żony, mój teść, urodził się w 1948, również dokładnie w uroczystość św. Józefa. Wszyscy w odstępie dwudziestu lat i wszyscy mieli na imię Józef!

Kiedy poznałem dziadka Adriany, na początku naszej relacji, podarował mi on książkę pod tytułem Tylko Jezus, co było zaproszeniem do uporządkowanego życia już u progu małżeństwa, lecz nie skorzystałem z tej szansy. Niestety.

Moje serce jeszcze nie było otwarte na życie, które proponował mi Bóg. Jeszcze przez długie lata modliłem się: „bądź wola moja”. Byłem marnotrawnym ojcem i zarazem marnotrawnym synem. Kiedy tak błądziłem po ścieżkach egotyzmu, moja kochana żona, jak ta natrętna wdowa ze znanej nam dobrze Ewangelii, cierpliwie modliła się za mnie do Józefa.

Przychodzi więc czas, aby ten błogosławiony dług Józefowi spłacić – bowiem uzdrowienie życia rodzinnego, odnalezienie pokoju serca, szacunku i miłości to najpiękniejsze skarby. Idźmy więc odważnie do niego w tych rekolekcjach z całym naszym życiem, ze wszystkimi naszymi sprawami. Biegnijmy za tym czułym sercem pozostającym zawsze cieniu, ale gotowym wyprosić dla nas światło Bożej opatrzności w nawet najbardziej beznadziejnych sprawach!

Adriana z Józefową determinacją, wiarą i cierpliwością walczyła o mnie przez długie lata. Jestem przekonany, że bez Józefa nie udałoby się tego doświadczyć. Na moich największych życiowych porażkach Bóg za wstawiennictwem Maryi i Józefa budował życie, o którym nawet nie śniłem. Jak boski cieśla strugał w moim sercu wszystko od nowa. Ostatecznie, choć nie odbyło się bez konkretnej pokuty, nasz małżeński ring zamienił się w dom pełen przyjaźni i udanych relacji, za co szczególnie dziękuję mojej kochanej żonie.

*Fragment książki ks. Mateusza Dudkiewicza i Marka Zaremby, „Serce Ojca”, Esprit 2021; tytuł, lead, śródtytuły pochodzą od redakcji Aleteia.pl

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.