Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Witold Paszt jest na scenie muzycznej od ponad czterdziestu lat. Założyciel i wokalista zespołu Vox. Finalista (wraz z Anną Głogowską zajął II miejsce) pierwszej edycji programu Taniec z gwiazdami, juror i trener drugiej edycji programu The Voice Senior. Mieszka w Zamościu. Nam opowiada o tym, jak został muzykiem i co jest dla niego najważniejszego w życiu.
Katarzyna Szkarpetowska: Panie Witoldzie, co panu dzisiaj w duszy gra?
Witold Paszt: W duszy gra mi rock’n’roll, ale też nuty nostalgiczne, jestem z natury romantykiem.
Niedawno oglądaliśmy pana jako jurora w The Voice Senior. To program o muzyce, ale też o tym, że nigdy nie jest za późno na spełnianie swoich marzeń. Jak pan zapamięta Pasztową drużynę?
To była cudowna przygoda, mnóstwo wzruszeń i wielkie emocje. Spotkałem wielu wspaniałych, utalentowanych ludzi, a moja drużyna była genialna! Choć kibicuję wszystkim, to za moich podopiecznych trzymam najmocniej kciuki, aby dalej realizowali swoje marzenia.
Skąd w panu tyle serdeczności i empatii do ludzi?
Myślę, że trudno byłoby być artystą, występować dla ludzi i nie lubić ich. My, artyści, jesteśmy na scenie właśnie dla nich. To ludzie nas niosą.
Po czym poznać, że to, co daje nam drugi człowiek, jest od serca?
Na przykładzie uczestników The Voice Senior mogę powiedzieć, że to coś w rodzaju blasku i kuli pozytywnej energii, jaką wysyła człowiek.
Na scenie muzycznej jest pan od ponad czterdziestu lat. Jak to się stało, że związał pan swoje życie z muzyką?
Mama posłała mnie do szkoły muzycznej jako sześciolatka. I chyba to zdecydowało, że od tej pory muzyka już zawsze była w moim życiu. Swego czasu myślałem też o sporcie – o piłce nożnej, ale muzyka pociągała mnie bardziej.
Czy po kilkudziesięciu latach od debiutu na scenie pamięta się jeszcze pierwszy koncert?
To zapewne była jakaś chałtura (śmiech). Zresztą to była i jest najlepsza szkoła zawodu.
Co jest na pierwszym miejscu w pana życiu?
Na pierwszym miejscu jest moja rodzina. Cieszę się każdą chwilą, którą mogę spędzić z najbliższymi. Za ogromne szczęście uważam również to, że uprawiam zawód, który jest moją wielką pasją.
Jacy ludzie pana inspirują? Z jakimi osobami lubi pan spędzać czas?
Inspirują mnie ludzie, którzy spełniają swoje marzenia i są nieustraszeni w dążeniu do tych marzeń. To zawsze mobilizuje do działania. Nie lubię towarzystwa ludzi pretensjonalnych i głośnych.
Życie każdego człowieka to przypływy i odpływy, chwile dobre i złe. Gdzie pan szuka nadziei w trudnych momentach?
Wśród najbliższych, moich córek i wnuków. To oni dają mi siłę i napędzają do działania.
„Tak więc trwają te trzy: wiara, nadzieja, miłość. Z nich zaś największa jest miłość”, pisał św. Paweł. Dlaczego miłość jest taka ważna?
Bo miłość daje komfort i poczucie akceptacji, którego tak bardzo potrzebuje każdy człowiek...