separateurCreated with Sketch.

Dlaczego uciekłem z Afganistanu [świadectwo]. Nabożeństwo „Umrzeć z nadziei”

AFGANISTAN, UCHODŹCA
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Redakcja - 27.09.21
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Kiedy ostatni raz udało mi się skontaktować z rodzicami, powiedzieli, że talibowie siłą zbierają od nich haracz. Wyruszyli więc w góry. Opuścili dom, wzięli kilka krów i to, co zdołali zabrać, aby móc żyć w górach.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Nazywam się Nasim Ahmadi, jestem Afgańczykiem. Od dwóch lat jestem na Lesbos. Wcześniej byłem w Iranie, stamtąd przedostałem się do Turcji, potem do Grecji.

Kiedy wyruszyliśmy z Turcji w kierunku wyspy Lesbos, była noc i było naprawdę ciężko. Bałem się. Bałem się już wcześniej, gdy przechodziłem przez turecki las, biegłem, kiepskimi drogami, przez góry.

Nie mieliśmy wody ani chleba, w lesie musieliśmy spędzić dwie noce. Tej nocy, której mieliśmy wyruszyć, weszliśmy na łódź o szóstej wieczorem. Na początku woda była spokojna, ale gdy byliśmy na środku morza, zaczęło się burzyć.

Gdy zbliżaliśmy się do wyspy, woda wdzierała się już do łodzi. Straciliśmy silnik i pękła jedna z desek na środku łodzi. Dzięki Bogu dotarliśmy do brzegu cali i zdrowi.

Pierwsze pytanie jakie ludzie nam zadają: dlaczego stajemy się migrantami? Po pierwsze, w Afganistanie panuje rasizm. Mówią, że ta osoba jest Hazarą, tamta Tadżykiem, ten Pasztunem, a inny Uzbekiem. Dlatego sytuacja w naszym kraju nie może się poprawić.

Po drugie, ja jestem Hazarą z regionu Ghazni, gdzie jest wielu talibów. Kiedy widzą młodych ludzi jak ja, nie pozwalają nam się uczyć i robić postępów w życiu, byśmy nie zbuntowali się przeciwko nim. Właśnie dlatego musiałem opuścić moje rodzinne strony. Moi rodzice wciąż tam są. Nie widziałem rodziny od sześciu lat.

Kiedy ostatni raz udało mi się skontaktować z rodzicami, powiedzieli, że talibowie siłą zbierają od nich haracz i że w okolicy są od kilku dni walki. Wyruszyli więc w góry. Opuścili dom, wzięli kilka krów i to, co zdołali zabrać, aby móc żyć w górach.

Talibowie niszczą wszystko i cały świat wie, że w Kabulu, w Kandaharze czy gdziekolwiek indziej w Afganistanie każdego tygodnia czy nawet każdego dnia w eksplozjach czy z powodu innej przemocy ginie 100, 150 osób. I właśnie dlatego jesteśmy zmuszeni do opuszczenia Afganistanu.

Kiedy otrzymałem pierwszą odmowę przyznania azylu, a potem drugą, dostarczyłem wiele dokumentów, by udowodnić, że jestem w niebezpieczeństwie i że nie mogę wrócić do Afganistanu. Mówiłem: proszę, zajmijcie się moją sprawą i udzielcie mi azylu. Niestety po raz kolejny odrzucono mój wniosek. Byłem zaskoczony. Nie wiem, dlaczego podjęli taką decyzję.

Mamy tu wiele problemów i nie wiemy, jaka przyszłość nas czeka. Żyję tu od 2019 roku i jest to dla mnie bardzo trudne.

W zeszłym roku spotkałem [wspólnotę] Sant’Egidio. Widziałem, jak pomagają ludziom, dają im jedzenie. Podszedłem i porozmawiałem z jednym z nich, mówiąc, że ja też chciałbym być wolontariuszem, aby pomagać innym. Usłyszałem: nie ma problemu, możesz przyjść.

Następnego dnia poszedłem tam i zacząłem pomagać razem z nimi. Byłem bardzo szczęśliwy, że mogłem tam być i spotkać ludzi, którzy przyjechali z różnych krajów, aby pomagać innym. Byłem naprawdę szczęśliwy. Teraz znów z nimi pracuję i wciąż jest nadzieja.

Mam wiele marzeń, ale chciałbym, aby zrealizowały się choć dwa z nich. Pierwsze to zdrowie. Jeśli jesteś zdrowy to już jest dużo. Po drugie praca. Trenuję karate i chciałbym go uczyć, a także być mechanikiem i mieć swój warsztat. To są moje marzenia.

Chciałbym, aby każdy mógł po prostu żyć ze swoją rodziną i być szczęśliwy. Nie ważne czy jest Afgańczykiem, Irakijczykiem, Europejczykiem – kimkolwiek jest, jest człowiekiem.

Zobaczcie wideo ze świadectwem Nasima:

Ekumenicznemu nabożeństwu w Warszawie, we wtorek 28 września o godz. 19.00 w parafii św. Barbary przy ul. Nowogrodzkiej 51 przewodniczył będzie kard. Kazimierz Nycz. W modlitwie wezmą także udział uchodźcy i imigranci mieszkający w Warszawie, a zaproszeni są na nią wszyscy, którzy w ten sposób chcą wyrazić swoją solidarność z uchodźcami.

Wierni zgromadzą się przy krzyżu wykonanym z drewna łodzi migrantów rozbitych u wybrzeży Lesbos, przywiezionym przez członków wspólnoty Sant’Egidio, którzy już po raz drugi towarzyszyli uchodźcom na tej greckiej wyspie podczas „solidarnych wakacji”.

Wspólnota Sant’Egidio zachęca diecezje, parafie i wspólnoty w całym kraju do włączenia się w inicjatywę Tygodnia Modlitwy za Uchodźców, która kolejny raz objęta została patronatem Rady Episkopatu Polski ds. Migracji, Turystyki i Pielgrzymek.

„W świadomości katolików musi wybrzmieć nauka, aktualna od początku Kościoła, że zadaniem chrześcijanina jest rozpoznać i przyjąć Chrystusa w przybyszu. Obojętność nie jest postawą autentycznie chrześcijańską” – napisał przewodniczący Radzie bp Krzysztof Zadarko w komunikacie odnoszącym się do sytuacji na naszej wschodniej granicy.

Więcej informacji znajdziecie na Facebookowym wydarzeniu.

Sant’Egidio / KAI / ks

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.