separateurCreated with Sketch.

Jest coś szczególnego, o co proszę… List mamy do św. Mikołaja

KOBIETA PISZE LIST
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Marta Wolska - 22.12.21
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Nie zrozum mnie źle, nie piszę do Ciebie z prośbą o reklamację. Nie oddam moich Podarków za żadne skarby świata. Jest jednak coś szczególnego, o co chciałabym poprosić w te święta.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Kochany Święty Mikołaju,

przyznam Ci się, że serce zabiło mi szybciej, gdy napisałam te trzy słowa w nagłówku. Mimowolnie przeniosły mnie do czasów dzieciństwa, kiedy, będąc małą dziewczynką, marzyłam o drobnostkach przynoszących spontaniczne, dziecięce szczęście. Podglądałam wówczas mamę krzątającą się w kuchni, wypatrywałam taty z leśną choinką i obsypywałam z bratem ciastka kolorowymi posypkami, które tak przyjemnie strzelały między mleczakami.

Pamiętasz mnie? Zawsze prosiłam o zestaw lekarski i lalki z akcesoriami. Rok po roku zgromadziłam w pokoju całkiem niezłą kolekcję zabawkowych sprzętów medycznych, lalek, wózków, nawet nosidło, butelki i inne gadżety do mojej ulubionej zabawy – w dom… Dziękuję!

Rodzina

Niestety, nie zostałam pediatrą (chociaż mój tata bardzo na to liczył, w związku z powtarzającymi się prośbami o prezenty dla małego doktora). To marzenie prysnęło, albo raczej – przekształciło się w inne, pomagające realizować mi największe pragnienie serca, które kiełkowało już wtedy – własna rodzina.

Dzisiaj to pragnienie ma szansę rozkwitać w pełni. Jestem mamą trzech chłopców! Już nie muszę bawić się w dom. Jestem w nim całą sobą. Dziękuję za Twój wkład w ten wielki dar. Tak, Twój. Prezenty nie muszą być tylko chwilową uciechą, mogą nas kształtować, budując w środku przekonanie, kim chcemy być, dokąd iść, jacy być. Tak właśnie było ze mną. Choć lalki wygrały ze stetoskopem, to w byciu mamą niejednokrotnie wcielam się w rolę lekarki – opatruję stłuczone kolana, znam się na różnych rodzajach kaszlu i leczę z bólu małe serca.

Trzeci Prezent

Wymarzone prezenty to dziwne twory – opakowane w piękny papier, jeszcze nietknięte i istniejące w naszej wyobraźni wydają się czymś niemal idealnym, czymś, co za chwilę odmieni w jakimś stopniu naszą rzeczywistość. Kiedy już je odpakujemy, już trzymamy, dzień po dniu zużywamy… nagle okazują się mniej doskonałe. W codzienności przestajemy o nich myśleć w kategoriach spełnionych marzeń.

Tak było z moimi wyobrażeniami o macierzyństwie. Marzyłam, prosiłam, pragnęłam. Czując kopnięcia pierwszego syna, w mojej głowie przewijały się obrazy wspólnych spacerów wśród jesiennych liści, tulenia do snu, opowiadania bajek – po prostu spełnienia w codziennych, wspólnych drobiazgach. I dostałam swój wymarzony prezent, potem kolejny, a za chwilę odpakuję trzeci (Dziękuję za tę hojność!).

Tylko że… okazało się, że kolorowe liście mogą być przyczyną nieziemskiej awantury, jeśli twój brat wybrał sobie spośród wszystkich liści w parku dokładnie ten, co ty. Że zamiast kojąco kołysać malucha do snu, skaczesz na piłce lekarskiej z zatyczkami w uszach. A skarbiec bajek w głowie już dawno temu zatrzymał się na krasnoludkach i złym wilku, o których już nikt nie chce słuchać. Marzenia spełnione, mam swoje idealne prezenty, ale coś tu nie gra, prawda? Nie tak miało być!

Nie tak miało być?

Nie zrozum mnie źle, nie piszę do Ciebie z prośbą o reklamację. Nie oddam moich Podarków za żadne skarby świata. Jest jednak coś szczególnego, o co chciałabym poprosić w te święta.

Za każdym razem, kiedy kolejny raz będę miała ochotę rozpłakać się ze złości i zmęczenia, podaruj mi spojrzenie tamtej małej dziewczynki, która z iskrami w oczach dotykała szeleszczącego papieru i płonęła z zachwytu na widok odpakowanej niespodzianki.

Spojrzenie, które pozwoli mi jeszcze raz ukochać moje dzieci-prezenty. Które przypomni o ich bezcennej wartości, stworzonej z głębokiego pragnienia, aby dać im życie i zatroszczyć się o nie.

Spojrzenie

Spojrzenie, które na nowo pozwoli mi poczuć wdzięczność za dar, jakim jest mój mąż. Mój pierwszy największy prezent-marzenie.

Proszę o spojrzenie, które pozwoli mi przyjrzeć się sobie w lustrze z wyrozumiałością, akceptacją macierzyńskich upadków i… miłością. Spojrzenie, które za podkrążonymi oczami i bluzką upapraną jogurtem zobaczy kolejne marzenia, tylko dla siebie, tylko swoje, przypominające o tym, że wciąż jestem nie tylko mamą, ale też… sobą.

Wiem, że nie są to życzenia najprostsze, które ot tak produkuje się w fabryce z zabawkami. Po cichu jednak liczę na Twoje dobre i łagodne serce, które zechce spełnić także życzenie pewnej zatroskanej mamy...

Uściski

M.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.